08.03. Zapłakana ModenaBudzimy się, wyglądam przez okno, pada
. I pomyśleć, że dzień wcześniej narzekałam na pogodę
.
W planie na wtorek jest Modena. Alternatywy w zasadzie nie mamy, tym bardziej, że prognoza na kolejny dzień wygląda identycznie
.
Naciągamy więc kaptury na głowy i maszerujemy na stację Bolonia Centrale.
Pociągi z Bolonii do Modeny kursują nie rzadziej niż co godzinę, a podróż trwa ok. 25 minut. Bilet kosztuje 3,60 euro.
Bilety na dworcu najwygodniej kupować w biletomatach, które umożliwiają płatność i kartą i gotówką. Ważne, żeby ten bilet skasować przed wejściem do pociągu, kasowniki znajdują się przy wejściach na perony. Bilet nieskasowany jest nieważny.
Dlaczego Modena? Atrakcyjnie wyglądała na google maps
. Jest tu dobrze zachowane stare miasto i zabytki wpisane na listę UNESCO.
Czekamy na pociąg. Szaro, buro, ponuro. I mokro.
Pociąg przyjeżdża zgodnie z planem. Generalnie z punktualnością trenitalii w Emilii-Romanii było bez rewelacyjnie
. Na siedem kursów, którymi podróżowaliśmy, spóźnione były dwa, z czego jeden mniej niż kwadrans, a drugi niecałą godzinę
. Po doświadczeniach z Kampanii wynik bomba
.
Ze stacji w Modenie do centrum jest cały kilometr
. Kiedyś stare miasto otaczały mury obronne, ale po II wojnie światowej niestety zostały rozebrane. Już na pierwszy rzut oka miasto sprawia wrażenie zadbanego.
Po paru minutach docieramy na Piazza Roma, gdzie stoi Palazzo Ducale, w latach 1634-1859 rezydencja książęcego
rodu Estów, a następnie siedziba Akademii Wojskowej. Ponoć najlepszej we Włoszech.
Barokową fasadę zaprojektował niejaki Bartolomeo Avanzini, a projekt ten konsultował ponoć z takimi sławami jak Gian Lorenzo Bernini i Francesco Borromini.
I jeszcze parę ujęć w poziomie
.
Zaglądamy na dziedziniec Akademii. Gmach, przynajmniej w części, można zwiedzać, bo mieści się tu muzeum militariów, ale nie korzystamy.
(...)