Odkrywanie każdego lata kolejnego skrawka Italii stawało się już taką naszą tradycją, a kolejne pomysły na podróże po bucie pojawiały się szybciej niż byliśmy w stanie je realizować. Niestety w 2020 roku wszystkie plany storpedował covid, który Włochy dotknął szczególnie mocno. Patrzyliśmy na to ze smutkiem i z trwogą jednocześnie wierząc mocno, że ten rozbrat z włoskimi wakacjami nie potrwa dłużej niż rok.
Wiosną zaczęliśmy robić nieśmiałe przymiarki. Wyciągałam "z szuflady" kolejne pomysły nie mogąc się zdecydować na kierunek .
W decyzji trochę pomogła nasza forumowa Mysza , która napisała w jakimś wątku, że jak tylko wróci możliwość podróżowania to leci do Rzymu. Mądrego to i warto posłuchać , niech więc będzie Rzym . Na tydzień! A co! Od dawna obiecywaliśmy sobie powrót do Wiecznego Miasta A drugi tydzień? Tu przysłużyły się oglądane namiętnie relacje z Giro d'Italia. Tak się zapatrzyliśmy na umbryjskie krajobrazy, że postanowiliśmy zobaczyć je na własne oczy .
Postanowione, można dopracowywać szczegóły. I czekać na green pass, który otworzy dla nas włoską granicę.
Tygodnie mijały, a ja czytałam blogi, wertowałam przewodniki, śledziłam fora i grupy, typowałam miejsca do zobaczenia i szukałam połączeń komunikacji lokalnej, bo tradycyjnie postanowiliśmy poradzić sobie bez samochodu. Tylko z zakupem biletów lotniczych i rezerwacją noclegów wstrzymywaliśmy się do końca lipca. Na ok. miesiąc przed planowanym terminem urlopu nabraliśmy już względnej pewności, że ani covid, ani nic innego nie powinno pokrzyżować nam planów. Klepnęliśmy loty i zabukowaliśmy apartamenty, pozostało odliczać DDW .
Italio , tęskniliśmy
Każde Boungiorno!... zwykłam zaczynać zajawką, więc niech i tej tradycji stanie się zadość.
Na dobry początek szybki przegląd trasy .
Zapraszam na kolejną podróż przez Italię. Będzie mi miło, jeśli zechcecie towarzyszyć mi w tych wspomnieniach .