Docieramy wreszcie do punktu, który jest tematem przewodnim i zwieńczeniem całego rejsu - Stromboli by night.
Chociaż jest już ok. 20.30 to do night jeszcze daleko

Wulkan niestrudzenie co jakiś czas wydobywa z siebie kłęby gazów i pyłów.



Wszyscy wpatrujemy się w stożek w oczekiwaniu na jakąś bardziej spektakularną eksplozję. W końcu pojawia się trochę ognia, czemu towarzyszą entuzjastyczne okrzyki współpasażerów.
Zanim jednak Paweł wycelował obiektyw w tym kierunku było już po imprezie



W sumie bujamy się naprzeciwko zbocza Sciara del Fuoco kilkadziesiąt minut.




Atrakcyjność całej imprezy zależy od aktywności wulkanu w danym okresie. Przejrzałam trochę opisów i opinii w internecie i na tej podstawie mogę stwierdzić, że trafiliśmy nie najgorzej


.png)
.png)

.


.





















.png)