25.09 - Taormina-----------------------------------------------------------
1. Taormina, część I
2.
26.09 - Taormina, część II3.
26.09 - Taormina - Teatro Greco4.
26.09 - Taormina - Isola Bella5.
27.09 - Taormina, dzień III-----------------------------------------------------------
Zanim pospacerujemy po Taorminie napiszę parę słów o położeniu i lokalizacji punktów
strategicznych.
Taormina położona jest malowniczo na stromym zboczu wzgórza Monte Tauro. Powszechnie określa się ją mianem
perły Sycylii. I jak na perłę przystało jest niemiłosiernie zatłoczona
. Ładna oczywiście też jest, nawet bardzo, ale w naszym subiektywnym rankingu o miano tego naj ubiegać by się mogły zupełnie inne miasteczka
. Ale do rzeczy.
Dojazd do Taorminy pociągiem jest rozwiązaniem najbardziej problematycznym, bo stacja kolejowa znajduje się na dole. Na szczęście pieszo wdrapywać się na górę nie trzeba, bo spod stacji regularnie odjeżdża autobus łączący Taorminę z nadmorskim Giardini Naxos (cena 1,90 euro). Lepszym rozwiązaniem jest komunikacja autobusowa, bo lądujemy od razu w miasteczku. Trzeba jednak pamiętać, że w niedzielę komunikacja autobusowa na wyspie praktycznie zamiera (dlatego byliśmy skazani na trenitalię). Dworzec autobusowy znajduje się w okolicy Porta Messina, niedaleko Teatru Greckiego. Jeśli wybierzecie się do Taorminy autem to wielopoziomowy i wygodny parking znajduje się przy Porta Catania, cennik
tutaj.
Główny spacerowy deptak Taorminy to Corso Umberto prowadzące od Porta Catania do Porta Messina.
Nachodziliśmy się tym Corso Umberto
. Wszystko dlatego, że nocleg wybraliśmy nie przy tej Porta co trzeba
. Kiedy wysiedliśmy z Interbusa w centrum Taorminy popatrzyliśmy po sobie zdziwieni -
to tu jest przystanek autobusów (takie małe niedopatrzenie w całym misternym planie ). Szybko ruszyliśmy w stronę zatłoczonego Corso Umberto. Na szczęście było już po deszczu
. Z Giannim, od którego wynajęliśmy mieszkanie na dwa najbliższe dni, umówiliśmy się na 16stą na odbiór kluczy, a dochodziła już 16.30. Telefon od Gianniego sprawił, że jeszcze bardziej przyspieszyliśmy kroku. Myślałby kto, że Italiano taki punktualny
.
Mijamy Porta Catania, jeszcze tylko kawałeczek i meldujemy się na miejscu. Gianni oprowadza nas po mieszkaniu, przekazuje klucze i życzy udanego pobytu. Formalności załatwione, idziemy przyjrzeć się dokładnie tej perle
.
Poza tym, że perła (no niebrzydka
) i że zatłoczona (to fakt) można jeszcze przeczytać, że droga. To najczęstsze określenia Taorminy z jakimi się spotykałam przed wyjazdem. Były też
złote rady w stylu przyjechać, obejrzeć i uciekać
, w żadnym razie nie spać i nie jeść, bo grozi zrujnowaniem portfela
. Podjęliśmy ryzyko
.
Za nocleg rzeczywiście zapłaciliśmy tu najwięcej, ale najedliśmy się jak mało gdzie
. Miejsce wyszperaliśmy na tripadvisor. I Prosto, smacznie i niedrogo.
Di Cristina. Część restauracyjna była jeszcze zamknięta (sjesta), więc usiedliśmy w części barowej. Za ladą kilka pań uwijało się robiąc arancini, pasty i pizze, a ogonek klientów zamawiających na wynos ani na chwilę się nie zmniejszał. Wzięliśmy po makaronie. I jeszcze arancini na start.
Arancini okazało się genialną przekąską
. Po te smażone w głębokim tłuszczu panierowane ryżowe kulki z różnym nadzieniem sięgaliśmy na Sycylii bardzo często. Najbardziej przypadło nam do gustu to najbardziej klasyczne z ragu (mielone mięso z groszkiem w pomidorowym sosie). Poza tym, że smaczne, miało jeszcze inną istotną zaletę. Było na tyle sycące, że sjesta nie stanowiła dla nas tym razem żadnego problemu. Spokojnie trzymało do 19stej
.
Mała sesyjka sycylijskich arancini - najpopularniejszy sycylijski
fast food.
Jak to bywało podczas tego wyjazdu, ani się człowiek nie obejrzał, a już robiło się ciemno
. A więc na koniec Taormina
by night.
Nie szwendamy się z długo, bo czeka nas wczesna pobudka. Chcemy wstać na wschód słońca optymistycznie zakładając, że przez noc wszystkie te chmury pójdą precz. Tak zresztą obiecują spece z yr.no.