25.09 - Mesyna -----------------------------------------
1. Mesyna, część I
2. Mesyna,
Piazza del
Duomo-----------------------------------------
Budzimy się przed Tropeą. W samą porę, żeby popatrzeć na budzące się wybrzeże Kalabrii.
Prognozy pogody, które na weekend zapowiadały załamanie pogody w tej części Europy niestety okazują się sprawdzać. Nad Kalbrią, Cieśniną Mesyńską i dalej nad Sycylią wiszą ciężkie chmury.
Słoneczna Italia
. Spoko, już trochę
przywykliśmy . Tu przynajmniej nie pada
.
Villa San Govanni wita nas ponuro.
Schodzimy z peronu i natychmiast trafiamy do wyjścia na prom. Kupujemy bileciki i czekamy na otwarcie szlabanu.
Industrialnie tu
. Zastanawiamy się nad przeznaczeniem tych wszystkich konstrukcji.
Promy pływają mniej więcej co 30 minut, więc nie czekamy długo. Obsługa wygania wszystkich na dolny pokład. Widoczków nie będzie. Nie szkodzi, aura i tak nie zachęca. Nie mija pół godziny i już możemy schodzić na ląd.
Mesyna, trzecie co do wielkości miasto Sycylii, nie jest może najpiękniejszym miastem jakie widzieliśmy, w zasadzie to plasuje się gdzieś w ogonie, ale na parę budynków można rzucić okiem.
Pierwsze wrażenia? No słabo. Baaaardzo słaboooooo.
Najpierw idziemy na dworzec kupić bilety do Taorminy. Przebiega mi nawet przez myśl, żeby wsiąść w najbliższy pociąg i wiać czym prędzej, ale prognozy pokazują, że nie ma się co spieszyć bo w Taorminie leje. Poza tym przewodniki i internety donoszą o ruchomym zegarze na dzwonnicy przy katedrze, który codziennie w południe funduje zgromadzonym na Piazza Duomo niezapomniany spektakl. No dobra, dajmy Mesynie szansę. Kupujemy bilety na 14stą i idziemy w miasto. Znowu z walizkami, bo na stacji nie słyszeli o przechowalni bagażu
.
Ale zanim pójdziemy muszę napisać jendą rzecz. To, że współczesna Mesyna to niemal wyłącznie nowa, średnioatrakcyjna zabudowa jest efektem wyjątkowo nieszczęśliwego położenia. Miasto przez wieki nawiedzały liczne trzęsienia ziemi, a największe miało miejsce 28 XII 1908 r. Dziś jego siłę określono by na 7,5 stopnia w skali Richtera. Pod gruzami zginęło ok. 80 tys. mieszkańców 120-tysięcznej wówczas Mesyny. 95% budynków legło w gruzach. Potem na ledwie odbudowane miasto spadły alianckie bomby. Można przeczytać, że Mesyna była najbardziej bombardowanym włoskim miastem w czasie II wojny światowej.
Teraz na Mesynę patrzy z nieco większą wyrozumiałością
.
Fikusik
.
Można tu jednak znaleźć perełki, jak np. kościół Santissima Annunziata dei Catalani. Świątynia pochodzi z końcowego okresu panowania Normanów (XII-XIII w.).
Mimo, że jest niedziela, a wisząca przy furtce tabliczka informuje o mszy świętej o godz. 10.00 to nikt się nie pojawia i nikt nie otwiera. Szkoda, bo liczyliśmy, że zajrzymy do środka.
Zabieramy walizeczki
i lecimy dalej.
(...)