16 sierpnia (piątek): VárosligetPo wizycie na Placu Bohaterów uderzamy do Városliget - prawie stuhektarowego parku w samym centrum miasta. To jedno z ulubionych miejsc spacerów
lokalsów, ale i turystów. W Parku znajduje się wiele ciekawych miejsc, można tu spędzić nawet cały dzień
Jedną z atrakcji jest możliwość popływania rowerami wodnymi. Po stawie śmiga mnóstwo samochodów, jest nawet policja
:
Kiedy byliśmy tutaj w 2010 roku, z jeziorka spuszczono wodę i wyglądało ono tak:
W Parku sielsko i beztrosko, ludzie urządzają sobie pikniki na trawie:
Idziemy w stronę zamku Vajdahunyad (Vajdahunyad vára):
Zamek powstał z okazji organizacji międzynarodowej wystawy Expo w 1896 roku. Został zaprojektowany jako budynek główny wystawy i podzielony na 3 części: romańską, gotycką i renesansowo-barokową. Ponieważ jego główna część wyglądem nawiązuje do zamku Hunyadich z Siedmiogrodu, zaczęto go nazywać Vajdahunyad.
Po przejściu przez bramę trafiamy na obszerny dziedziniec:
Ustawiono tu pomnik projektanta zamku:
Można też podziwiać tzw. kaplicę z Ják, czyli fragment Vajdahunyad stylizowany na styl romański:
Część pałacowa natomiast została wybudowana w stylu baroku austriackiego:
Nie mogę sobie odmówić zdjęcia z Anonymusem - żyjącym na przełomie XII i XIII wieku kronikarzem i notariuszem króla Węgier, Béli III:
Dotykam też pióra kronikarza, aby zapewnić sobie trochę weny twórczej
Jak już pozuję z pomnikami
, nie pominę Sándora Károlyiego - węgierskiego polityka:
Na chwilę opuszczamy Zamek i spacerujemy urokliwymi alejkami:
A potem okrążamy budowlę:
i pokonujemy staw najkrótszą (nielegalną
) drogą:
Zakaz wchodzenia na murek był tylko z drugiej strony, więc mamy usprawiedliwienie
Na szczęście nie wpadliśmy do wody
Widać, jak blisko jest Plac Bohaterów:
Ostatnie spojrzenie na zamek Vajdahunyad:
i idziemy w stronę kąpieliska Széchenyi Fürdő:
To jeden z największych kompleksów basenów termalnych w Europie, wybudowany pod koniec XIX wieku. Jest zasilany wodą o różnej temperaturze z dwóch źródeł. Na całość kąpieliska składa się 12 wewnętrznych i 3 odkryte baseny termalne, 3 baseny lecznicze oraz 2 kryte z chłodną wodą. Oprócz tego można skorzystać z saun, łaźni parowych i hydromasaży.
Najtańszy bilet (są tylko całodzienne) kosztuje 19 euro. (Dla ułatwienia nie podaję w forintach
) Cena zależy od tego, czy chce się zwykłą szafkę czy osobistą kabinę. W weekendy jest nieco drożej.
Wchodzimy do hallu i przez okno patrzymy na tłum ludzi na leżakach i w basenie:
Jakoś nas nie ciągnie do tego zbiorowiska. I tak nie wzięliśmy strojów kąpielowych
Z Polski oczywiście je zabraliśmy, ale ostatecznie nie wystarczy nam czasu na moczenie się w budapesztańskich termach. Niespecjalnie zresztą nam na tym zależało, bo nie jesteśmy fanami termalnych kąpieli. Podczas tak upalnych dni, jakie trafiły nam się w Budapeszcie, prędzej poszlibyśmy zażywać nieco chłodniejszych kąpieli na kąpielisku Palatinus na Wyspie Małgorzaty, ale tam już byliśmy 9 lat temu
Zresztą najlepiej schłodzić się od środka
, więc zaczynamy poszukiwania restauracji. Tym bardziej, że oprócz pragnienia zaczyna nam dokuczać głód.
Okrążamy budynek kąpieliska:
Natykamy się na ciekawy znak
:
Ustawienie go tutaj jest trochę uzasadnione, bo obok znajduje się ogród zoologiczny
Zastanawiamy się chwilę, czy nie pójść do zoo (lubimy odwiedzać takie miejsca), ale ostatecznie odpuszczamy. Priorytetem staje się znalezienie jakiejś knajpki, a z jakością punktów gastronomicznych w ogrodach zoologicznych jest różnie.
W parku Városliget jest niby kilka restauracji, ale albo są wypełnione po brzegi, albo puste, co niezbyt dobrze wróży
Marudzimy, wybrzydzamy i w końcu wracamy na Plac Bohaterów:
Żółta linia metra, żółte taksówki (jak w Nowym Jorku
) i zielone (mogli się dopasować
) rowery:
Zjemy w tym miejscu (Café Kara):
Ta kawiarnia z przekąskami i krótką kartą dań obiadowych mieści się w budynku macedońskiej ambasady i ma dobre opinie w google'ach. Można tu zapalić shishę, jeśli ktoś lubi
Dla nas ważne jest to, że możemy się tu napić czeskiego piwa, bo za węgierskim jakoś nie przepadamy
Wreszcie!
:
Zjadamy jakieś pity z kurczakiem, papryką i innymi warzywami. Bardzo smaczne, jak to na Węgrzech
Trafiliśmy chyba do "dzielnicy ambasad", obok jest albańska:
Po krótkim odpoczynku i zregenerowaniu sił ruszamy na dalszy podbój Budapesztu