15 sierpnia (czwartek): Wzgórze zamkowe i Baszta RybackaW dzisiejszym odcinku będzie, zgodnie z tytułem relacji, dużo zdjęć
Docieramy pod wzgórze zamkowe w Budzie, a tam niezły kociokwik:
Samochody wymuszają pierwszeństwo, a kierowcy trąbią nie gorzej niż w Italii
Na zdjęciu widać też fajny tunel wybudowany w XIX wieku (Budai Váralagút).
Pamiętam go z dzieciństwa, kiedy to z rodzicami odwiedziłam Budapeszt.
W zasadzie moje wspomnienia z tamtej wizyty w węgierskiej stolicy (miałam 8 lat) ograniczają się do tego tunelu, którym przejeżdżaliśmy i do jaszczurek wygrzewających się na Górze Gellerta. Z tym, że to nie była Góra Gellerta, ale wzgórze z zamkiem budańskim
, tylko moi rodzice chyba nie do końca wiedzieli, co zwiedzają
Zamek jak na dłoni:
A z drugiej strony ronda - Most Łańcuchowy:
Na Zamek można podejść lub podjechać zębatą kolejką Siklo:
Natomiast kolejka chętnych skutecznie nas do tego zniechęca:
i wybieramy własne nogi. Nie jest ani daleko, ani stromo, a stopniowo odsłaniają się widoki:
Jeden z zamkowych dziedzińców:
Nie wiadomo dokładnie, kiedy na wzgórzu w Budzie pojawiła się pierwsza siedziba królewska, ale najprawdopodobniej w XIV wieku. Najstarsze fundamenty pochodzą właśnie z tego okresu.
Wita nas Turul - mityczny ptak-symbol, którego pomnik widzieliśmy już wczoraj przy autostradzie:
Przed Pałacem Sándora pusto:
Można tu obserwować zmianę warty, bo budynek jest oficjalną siedzibą prezydenta Węgier. Ale takie atrakcje tylko od 8:00 do 17:00, co godzinę, teraz w budkach nie ma już żołnierzy:
Za to jest pan sokolnik
:
Zachodzące słońce ładnie oświetla dziedziniec i Turula:
A my idziemy tam, gdzie gromadzi się najwięcej ludzi:
Udaje mi się znaleźć trochę miejsca, żeby podziwiać widoki
:
Spacerujemy dalej i odnotowujemy, że odkopano jakieś fundamenty czy inne stare murki
:
Podziwiamy też zachód słońca, a chowa się ono za budańskie wzgórza:
Po prawej widać János-hegy - najwyższy punkt w Budapeszcie (528 m). Wjedziemy tam za 3 dni wyciągiem krzesełkowym
Urokliwymi uliczkami Budy idziemy w stronę Baszty Rybackiej. Po drodze zachwycam się ukwieconą kamienicą:
i pięknymi budynkami, w których mieszczą się restauracje oraz sklepiki:
Kościół Macieja (tak naprawdę jest on pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP), przed który właśnie docieramy, trudno objąć obiektywem:
Przynajmniej z tej strony, ale będę jeszcze próbować
Teraz trochę lepiej:
Nie wejdziemy do środka świątyni, bo jest już za późno. Mogę już zdradzić, że nie uda nam się zobaczyć wnętrza kościoła Macieja do końca wyjazdu, czego bardzo żałuję, bo podobno warto. Na zwiedzanie trzeba przeznaczyć przynajmniej godzinę (warto rozważyć wejście na wieżę), a w kolejnych dniach kościół będzie czynny tylko do południa. Nam natomiast wydostanie się z dzielnicy, w której mieszkamy, zabiera trochę czasu i niestety za każdym na takie zwiedzanie będzie za późno albo też pojedziemy w zupełnie inną część miasta...
Przynajmniej wiem, że muszę wrócić do Budapesztu
To, że nie wejdziemy do kościoła, nie psuje nam humorów:
Trudno się dziwić. Jesteśmy właśnie w jednym z najpiękniejszych, moim zdaniem, miejsc w Budapeszcie, czyli przed Basztą Rybacką (Halászbástya) - bajkową budowlą w stylu neoromańskim powstałą w latach 1895-1902. Nazwa pochodzi od średniowiecznego cechu rybaków, który bronił tej części murów.
Kiedy byliśmy tu 9 lat temu, można było swobodnie spacerować "krużgankami" widocznymi na zdjęciu:
Teraz są zajęte przez kawiarnię. W dalszej części Baszty znajduje się też elegancka restauracja.
Na szczęście widoki są za darmo, a
pogled na Parlament jest chyba najlepszy właśnie z tego miejsca
:
Sama Baszta jest po prostu śliczna; koronkowa, zdawałoby się, lekka konstrukcja:
idealnie współgra z fasadą kościoła Macieja, która została już w całości odrestaurowana (9 lat temu prace trwały):
Podobają mi się też posągi węgierskich wojów
:
Jestem zachwycona!
:
Minimalnie żałuję tylko, że jest już po zachodzie słońca i kolory nie są tak żywe, jak mogłyby być wcześniej. Trochę nam zajął dojazd do Budapesztu i wygramolenie się z apartmana.
I tak jest pięknie! Na koniec odcinka - kościół Macieja detalicznie:
oraz razem z Basztą Rybacką:
Na ostatnim zdjęciu obie budowle zdają się być jedną...
Powoli zapada zmrok, więc w następnym odcinku zapraszam na Budapeszt
by night