17 sierpnia (sobota): Pomniki i bardziej rozrywkowe miejsca
Z VI dzielnicy przechodzimy do VII (Erzsébetváros). Mijamy Nowy Teatr z ciekawą dekoracją na dachu:
Tuż obok jest ruin bar Anker't, który reklamuje się takim hasłem:
oraz symbolem IAI, który często zastępuje nazwę lokalu.
Wchodzimy na chwilę:
Jest tu raczej pusto:
Pewnie po prostu jesteśmy zbyt wcześnie. Z tego powodu nie ma klimatu. Prawdopodobnie również dlatego, że nikt nie szalał tu z wystrojem tak, jak w przypadku Szimpla Kert. Anker't to przede wszystkim miejsce, gdzie odbywają się koncerty i na to są tutaj warunki - duża przestrzeń na dziedzińcu.
Idziemy dalej, do kolejnego rozrywkowego miejsca. Gozsdu Udvar (Podwórze Gozsdu):
to znajdujące się pomiędzy kamienicami połączone ze sobą pasaże i podwórka. Jeszcze przed wojną, a potem w czasach, gdy utworzono tu żydowskie getto, miejsce tętniło życiem. Na wąskiej uliczce funkcjonowały liczne sklepy i punkty usługowe. Dziś jest podobnie:
Można tu nabyć takie cuda:
lub odpocząć w jednej z knajpek z ciekawym wystrojem:
Jest nawet bar całkowicie poświęcony pewnemu popularnemu napojowi :
i trochę street artu:
W VI dzielnicy (Mieście Elżbiety) sztuka otacza nas na każdym kroku. Czasami w takiej postaci:
Polski akcent:
Powoli zmierzamy w stronę cieszącej się złą sławą VIII dzielnicy - Józsefvaros (Miasto Józefa). Kiedyś było to miejsce zdominowane przez lekki przemysł, a zamieszkiwane głównie przez ubogich mieszkańców pochodzenia żydowskiego, dobrze urodzonych muzyków cygańskich, a także przez wielu pisarzy i poetów. Okolica tętniła życiem dzięki licznym kawiarniom i restauracjom i kojarzyła się przede wszystkim ze sztuką i artystami.
Sytuacja zmieniła się wraz z początkiem XX wieku, kiedy przemysł podupadł, przeniósł się do innych dzielnic, a część mieszkańców wyprowadziła się. Wiele fabryk wyburzono, a zubożenie społeczeństwa zaowocowało pojawieniem się przestępczości.
Z powodu zniszczeń wojennych (po I i II wojnie światowej) konieczne było przeprowadzenie odbudowy - domy osadzone na osuwającym się, wilgotnym gruncie znajdowały się w katastrofalnym stanie. W wielu przypadkach rekonstrukcję rozpoczęto dopiero w latach 90. Niektóre budynki nadal są w opłakanym stanie.
Po zmroku lepiej nie poruszać się w niektórych rejonach dzielnicy, bo może być nieprzyjemnie. Kartoteki policyjne codziennie notują przypadki kradzieży, bójek, a nawet napadów z bronią (najczęściej nożem) w ręku. Mówię tu przede wszystkim o centralnej części Miasta Józefa, do której jednak nie będziemy się zapuszczać, choć cała VIII dzielnica jest nieco "przykurzona".
Na pewno znajdziemy tu wiele pomników i na nich się głównie skupimy
Zaczniemy od Nándora Zichy'ego - węgierskiego polityka:
Później zobaczymy pomnik 32. regimentu im. Marii Teresy, który podczas I wojny światowej poniósł dotkliwe straty:
Ale zapuściliśmy się tutaj w konkretnym celu, którym jest znalezienie pomnika Chłopców z Placu Broni (po węgiersku: Pál utcai fiúk szobra ) - bohaterów powieści Ferenca Molnára. Lubię tę książkę, a ostatnio, po raz kolejny, ja sobie odświeżyłam i zrobiła na mnie duże wrażenie. Musieliśmy więc tu przyjść!
Pomnik usytuowano przy ulicy Práter 11, przed wejściem do szkoły:
Dokładnie tutaj:
https://www.google.pl/maps/place/Budape ... 19.0722592
Chłopcy grają w kulki:
Ja też się z nimi trochę pobawiłam :
Scenę obserwują bracia Pastorowie (należący do grupy Czerwonych Koszul lub Czerwonoskórych - w zależności od przekładu książki):
Pomnik jest uzupełniony tablicą z fragmentem powieści:
Teraz po polsku :
A Pastorowie podchodzili i podchodzili bliżej, aż mogli ujrzeć kulki. Powiedziałem do Kolnaya:
- Słuchaj, widzisz, jak wgapiają się w nasze kulki?!
A Weisz był najmądrzejszy, bo od razu powiedział:
- Wiejmy, bo z tego będzie wielka awantura!
Ale ja pomyślałem, że nic nam nie grozi, bo przecież nie robimy im niczego złego. I rzeczywiście, najpierw tylko stali i patrzyli, jak gramy. Kolnay szepnął mi do ucha:
- Nemeczek, przestańmy.
- Akurat, właśnie teraz, kiedy kulałeś i nie trafiłeś?! – żachnąłem się. - Teraz moja kolej. Kiedy wygram, to skończymy.
W międzyczasie kulał Richter, ale on, mając drżące ze strachu ręce i patrząc kątem oka na Pastorów, oczywiście nie trafił. A Pastorowie stali bez ruchu, mając ręce schowane w kieszeniach...
To "tylko" pomnik, ale przedstawia całą scenkę i nawiązuje do bohaterów literackich, których większość z nas zna z dzieciństwa i może ma do nich coś w rodzaju sentymentu Z tego powodu warto tu przyjść!
Idziemy dalej i mijamy zaniedbane kamienice:
oraz bardzo zmęczonego pana :
Przed nami Mikszáth Kálmán tér, czyli Plac Kálmána Mikszátha - węgierskiego pisarza, polityka i dziennikarza. Na środku placu stoi mała fontanna:
a wokół niej ulokowało się kilka sympatycznie wyglądających knajpek:
Siadamy w jednej z nich i gasimy pragnienie pysznym Pilsnerem :
Obserwujemy też sympatycznego psiaka, który wygląda jak pluszak :
Bardzo podoba nam się atmosfera tego placu - miejsce tętni życiem, a jednak jest stosunkowo spokojne. Wrócimy tu jutro na kolację
Na koniec odcinka zaprezentuję się Wam w anielskiej odsłonie :