maslinka napisał(a):Odcinek 2: 27 sierpnia (piątek) - Relaks na Wyspie św. Małgorzaty(...)Ale głównym celem dzisiejszej wyprawy jest kąpielisko
Palatinus. Zbliżamy się do wejścia. Z zewnątrz kompleks basenów nie robi dobrego wrażenia:
Jednak to pierwsze wrażenie jest mylne. Kąpielisko jest ładne, duże i zapewnia sporo atrakcji. Kupujemy w kasie bilety całodniowe (tańsze wejścia są po 16:00) za około 30 zł. Wybieramy opcję: "adult with locker" ("dorosły z szafką") i idziemy do szatni. W progu wita mnie starsza pani Węgierka i coś "świergocze" po swojemu
Wygląda na to, że nie chce mnie wpuścić...
Jednak spotyka mnie miła niespodzianka, bo okazuje się, że w Budapeszcie większość Węgrów zna angielski (no może "zna" to zbyt dużo powiedziane, ale przynajmniej stara się rozumieć i odpowiadać w tym języku). Ta pani też. Pyta mnie w końcu: "Are you a family group?" (bo kupując bilet, można było również wybrać opcję: "family group").
No i co tu tej pani odpowiedzieć? Bez namysłu mówię: "No, I'm adult with locker."
Okazuje się, że "adult with locker" musi iść do szatni na pierwszym piętrze
Idę, chichrając się. Ciekawe, co mnie spotka na tym pierwszym piętrze. Komunikowanie się z Węgrami jest takie zabawne
Wita mnie młoda dziewczyna i mówi, żebym sobie wybrała szafkę. Ponieważ mam wybór, wybieram jakąś łatwą w zapamiętaniu liczbę (wszystkie są trzycyfrowe). Chowam do szafki cenne rzeczy (czyli głównie sukienkę
, aparat i pieniądze wziął mąż do swojej "adultowej" szatni
) Potem pani pyta, czy jestem gotowa, mówi, żebym zapamiętała numer szafki, daje mi blaszkę z innym numerkiem, który z kolei zapisuje kredą po wewnętrznej stronie szafki
O matko, jak dziwnie się to odbywa! Tak więc na mojej dłoni, przyczepiony do basenowego "zegarka", dynda teraz numerek, który jest zapisany w środku szafki, ale wcale nie jest numerem tej szafki, bo ten jest tylko w mojej głowie
Skomplikowany mają system zabezpieczeń
Ale wydaje się dosyć skuteczny
Wreszcie mogę wyjść na teren kąpieliska. Mój mąż wita mnie ze śmiechem. Ciekawe, jak jemu poszło komunikowanie się
Okazuje się, że pan w męskiej szatni był mniej rozmowny, pokazał tylko numer szafki i powiedział: "Memory."
Proste i skuteczne!
Opowiadam mężowi moją "przygodę". Śmieje się i cały dzień nazywa mnie "adult with locker"
Będzie to hasło całego wyjazdu
Możemy rozpocząć basenowe szaleństwa
Na terenie kąpieliska jest kilka basenów z różnymi dyszami i "grzybkami" produkującymi bąbelki oraz "wodne bicze". Jest też basen ze sztuczną falą (włączaną co godzinę) i 5 zjeżdżalni. Jakoś nie mam ochoty siedzieć w jaccuzzi czy leżeć na ręczniku. Chcemy skorzystać ze wszystkich "atrakcji". Biegniemy więc na zjeżdżalnię, potem na następną, a potem słyszymy gong wzywający do basenu ze sztuczną falą
Fajnie skacze się przez fale, co z tego, że sztuczne
I tak przez kilka godzin. W tzw. międzyczasie mój mąż idzie do szatni po aparat, żeby uwiecznić chwile na basenie, dzięki czemu mogę teraz wrzucić parę fotek.
Baseny, widok w jedną stronę:
I w drugą:
Pod fontanną
:
Bąbelkowy relaks:
Szczęśliwa Maslinka w basenie
:
Czasem trzeba też coś zjeść. Pyszny langos z serem: