Witam. To i ja podzielę się swoją przygodą.
Czerwiec 2015 pierwszy wyjazd do Cro (rogoźnica dystans ok1700 km.)wspominany gdzieś wcześniej Mk3 2.0 TDCI 2005. Przejazd na upragniony urlop bez przygód. Powrót już nie był tak kolorowy. Niedzielny poranek auto zapakowane, ruszamy w drogę powrotną noo i zaczynają się problemy brak mocy nie da siię jechać pod górkę auto nie ma siły. Czarny dym i nie jedziemy(20 km/h). Pas awaryjny pedał wciśnięty do podłogi i nic. Co robić, dwoje dzieci(3 i 10 lat) no i oczywiście druga połówka. może trzeba zjechać poszukać jakiegoś warsztatu. W niedzielę w Chorwacji gdzie ja znajdę waesztat ?Telefon do "przyjaciela:" szybka diagnoza zapchany EGR ale jak to znaleźć? I czym rozkręcić " No jak nie masz żadnych kluczy ze sobą" .
Pierwsza myśl telefon assistans, później oby przejecać Chorwację na objaździe P-L-M jakoś się przeturla i żeby jak najmniej gór było(Słowenia, Austria przecież tam są góry) bo jak na autostradzie 20-30 jechać.Nocleg zaplanowany w Niemczech (ok1000 km.)tam już z górki i do domu bliżej. Nocka nie przespana prawie wcale bo jeszcze prawie 700 km. do domu a mocy jak nie było tak nie ma ale to już bliżej jak dalej.Jeszcze jeden telefon do zaprzyjaźnionego warsztatu parę instrukcji i po sprawdzeniu płynów eksploatacyjnych z rana dalej w stronę domku. No i tak sie dojechało jak pod górkę to światła awarujne i max do prawej strony i oby do przodu jak już się rozbujał to nawet i 90 dało się pomknąć. Ale dało się o własnych siłach doczłapać do domku. Przygody muszą być Do wymiany rura od intercoolera do EGR a pęknięta na samym dole od strony silnika za nic nie było widać dopiero po zdemontowaniu.
W zeszłym roku Vodice bez przygód, a w tym Baśka Voda oby bez utrudnień. Szerokiej i bezawaryjnej drogi