Przeklejam tutaj z mojej Cro-relacji, drobne problemy z Zafirą rocznik 2003, diesel:Samochód miał tylko dwie nieistotne chwile słabości. Pierwsza: okolice Brna, tam jest swoisty Trójkąt Bermudzki dla samochodów. Na forum czytałem o kilku różnych przypadkach usterek aut na tym odcinku czeskiej pseudoautostrady. W zafirze wyskoczył tryb serwisowy, spadek mocy, a u mnie wzrost ciśnienia, bo odcinek z minimalnym poboczem. Gdy ustawiałem w pośpiechu trójkąt, tiry dosłownie smagały mnie po plecach. Rodzina w aucie, strach w oczach, nie zapomnę. Na szczęście wiedziałem co robić, bo zawór EGR zacinał się już wcześniej. Psik WD40 tam gdzie trzeba i szybko w drogę. Z tego stresu przejechałem zjazd na Wiedeń i musiałem nadrobić kilkanaście kilometrów żeby zawrócić. Widząc totalny korek w przeciwną stronę, wiedziałem, że przez swoją nieuwagę, postoję w nim z godzinę.
Drugi raz, już na Chorwacji, odkręciła się osłona silnika, ale to załatwiłem na miejscu, auto do warsztatu obok, a ja na plażę. 200 kun za kilka wkrętów, no ale podnośnika nie miałem
.
Trasa powrotna, jak to zwykle bywa, schodziła nam szybciej. Niemniej tu też była przygoda, a nawet dwie. Wiedeń, dozwolone 100 na liczniku, nagle dziwny dźwięk, chwila zawahania i widzę na szybie, dokładnie na wprost oczu wyszczerbienie wielkości 1-groszówki. Nie mam pojęcia czy to spod koła innego samochodu, czy to kamyk z wiaduktu. Trudno, nie stanę i nie sprawdzę. Przy najbliższym zjeździe oceniłem ryzyko. Szybie nic się nie stanie. Jedyna obawa to kontrola. Połowa drogi za mną, do noclegu w Czechach rzut beretem. Jedziemy. Im bliżej granicy, tym więcej ograniczeń prędkości, ale tylko dla ciężarówek więc lecimy dalej dozwoloną setką... i halt! Potem doczytałem, że to znany punkt chłopców radarowców z Wiednia. Okazało się, że ostatni znak, który minąłem dotyczył już wszystkich, nie tylko ciężarowców. Obok passat na polskich numerach już "obsługiwany" przez mundurowego. Hans proponuje mi 50 euro, ja się z radością godzę, znając austriackie stawki. Szybko wyjmuję banknot, żeby tylko policjantowi nie przyszło do głowy oglądać samochód, a konkretnie przednią szybę. Uff, danke, machamy cieplutko i jazda stąd.
Tak więc sama podróż do i z Chorwacji, mimo wszystko
, odbyła się sprawnie, zbyt mocno nas nie zmęczyła, a te epizody, hmm..., będzie o czym pogadać przy Rakiji, po wakacjach