Witam.
To mój absolutnie pierwszy post na forum, choć muszę przyznać, że przy niedawnym również i 1 wyjezdzie nad Jadran korzystałem bezczelnie garściami ze wskazówek i porad tutaj zawartych - na ile tylko starczyło czasu. Niestety tego nie miałem za dużo, więc wyjazd był organizowany jednak w większości na zupełnego wariata, czyli m.in. w ciemno itd.
Tak się składa, że akurat padło na Brelę za sprawą drugiej połówki i mogę o paru rzeczach napisać.
Temat ten znalazłem dopiero teraz i może całe szczęście, bo na sytuacje opisane przez kolegę-autora wątku jestem wyczulony i raczej wolałbym takie miejsce sobie odpuścić, niż się wk...
Moje wrażenia są zdecydowanie pozytywne i żałuję, że jestem już w kraju. Nie spotkałem się osobiście z takimi sytuacjami przez cały 2-tygodniowy pobyt w Breli i okolicach.
Fakt - straciłem 4 kuny na bramkach przy Zagrzebiu, bo gościu coś tam grzebał w komputerze i chyba nie chciało mu się wydawać, więc olałem (może źle, bo teraz się upewni, że tak można), ale to miałem raczej "wkalkulowane". Za to na pozostałych bramkach miałem już odliczone, a pan w Sestanovcu taką jakąś zabawnie z tego tytułu zawiedzioną minę.
Zapłaciłem mandat 300 kun w miejscowości Baczina na drodze do Dubrovnika, ale policmajster i tak rzekomo obniżył mi z 500 "za nazwisko"
Raz przy Breli na samym początku strąbił mnie rakiś nerwowy chorwacki rockers po 40-tce i coś machał, ale raczej wiem za co to. Zaczepek nie doznaliśmy. Chyba że były aż takie słabe, że nie zauważyłem - ale, tak jak mówię - jestem na to wyczulony, więc... W Polsce, jak wszystkim wiadomo, przypierd... się lokalnych cwaniaków i innych zachlanych cymbałów, to norma, więc to fakt cenny.
W ogóle Chorwaci (młodzi też) zrobili na mnie wrażenie narodu, który się specjalnie niczemu nie dziwi i niewiele mu przeszkadza. Z jakąś wylewną serdecznością też się co prawda nie spotkałem, ale to akurat nie jest mi szczególnie potrzebne. Tylko raz - sprzedawca owoców z łódki na plaży nawijał w polskim, jak się dowiedział nacji i sprezentował mi kilka fig.
Nie za bardzo mogę zgodzić się z tezą, że Chorwaci bardziej lubią Polaków niż Niemców. Wydaje mi się, że jednak niemieckie Euro jest dla nich ważniejsze i nieco bardziej się starają być uprzejmi. Ogólnie mam odczucie, że Polska i rodacy są nieco przez Chorwatów lekceważeni. Przykład? Może i nie jakiś ważny, ale przy reklamach tawern i restauracji, na banerach czy folderach turystycznych, dla podkreślenia internacjonalności i otwartości na turystów są tam zawsze jakieś powitania w różnych językach czy dodane flagi narodowe... Otóż niemieckie , angielskie, włoskie - standard. Czeskie, rosyjskie, słowackie, węgierskie bardzo często. Nawet szwedzkie. hiszpańskie, holenderskie czy fińskie się zdarzają... Polskich? Nigdy. Nie za bardzo rozumiem, czemu Chorwaci mieliby niby traktować Polskę, jak my Ukrainę... W końcu to my jesteśmy krajem unijnym, a oni może dopiero za kilka lat.
Pani wynajmująca kwaterę była bardzo o.k., ale miałem dziwne wrażenie, że dziwi się, że ma polskich lokatorów i patrzy tak jakoś do czasu trochę podejrzliwie. Obsługa w sklepach, na straganach, w bankach itp. w Breli i okolicy o.k. - bez zarzutu.
Dla tych, którzy obawiają się wyjazdów do Chorwacji w przyszłym roku z powodów poruszonych w tym wątku, zupełnie serio polecam odwiedzanie do tego czasu siłowni. Jasne, że zawsze można trafić na kogoś "słuszniejszego", ale komuś kto choć trochę "wygląda" rzadziej jednak się opłaca zawracać tyłek przyczepkami w powszechnym chyba mniemaniu wszelkich szukających zwady i przygód. Natomiast Chorwaci nie ulegli raczej dość powszechnej w Polsce magii "siłki" i zauważyłem, że średnio prezentują się znacznie gorzej "fizycznie" od Polaków.
To na razie tyle. Przepraszam za rozwlekłość postu i pozdrawiam serdecznie.