Dzień 1 - 30.08.2010 - Wyjazd, Droga
No to zaczynamy!
Nadszedł czas, aby zacząć pakować się i wyruszyć w drogę. Korzystając ze swojego opisu rzeczy, które należy zabrać z tamtego roku zaktualizowałem go i zaczęliśmy się pakować. Długo to nie trwało
Minęła chwila i już miałem zebrane w jednym miejscu wszystko, co potrzebne. Następnie popakowanie, upewnienie się, że wszystko się wzięło i torba i reszta ekwipunku gotowa
I teraz takie w "siedzenie na walizkach".
W dniu wyjazdu zaczęliśmy wszystko znosić do auta i układać, aby się pomieściło. Ja nazywam to puzzle
, ponieważ trzeba tak poukładać aby wszystko weszło. Tak samo jak poprzednio długo nam nie zeszło. Jechaliśmy na 2 auta, ponieważ było nas 6 osób. W każdym z aut były po 3 osoby, więc z bagażami nie było aż tak ciężko. Mieliśmy także w autach po montowane CB radia, więc kontakt był super i fajnie się jechało.
Udało się!! Wszystko się zmieściło. Nadszedł czas, aby wyruszyć.
Droga przez Polskę to tylko chwila. Z Kołobrzegu udaliśmy się w stronę przejścia granicznego w Kołbaskowie. Jadąc przez pod miejskie wioski wyjechaliśmy na trasę Szczecin-Gdańsk. Następnie przejechanie pięknej polskiej autostrady niedaleko Szczecina (kto jechał ten wie
) i jesteśmy w Niemczech. Jeśli chodzi o ilość drogi przez poszczególne państwa, to przez Niemcy czekało nas jej najwięcej (około 900km), ponieważ omijaliśmy Czechy jadać przez Regensburg. Droga przez Niemcy naprawdę fajna nie licząc kilku miejsc w których były prowadzone prace remontowe. Nawet nie wiedziałem kiedy a już byliśmy w Austrii. (Unia Europejska i czasem ciężko zauważyć kiedy się przekroczyło granicę).
Zatrzymaliśmy się na pierwszej stacji, aby kupić winietę. Jest to jedyne państwo, w którym potrzebowaliśmy winietę, ponieważ w Słowenii jechałem objazdem przez Mureck -> Lenart -> Ptuj (bez problemu). W Austrii omijałem dwa płatne tunele. Także wszystko poszło bez żadnych kłopotów.
Mieliśmy tylko jeden problem, ponieważ brat coś źle się poczuł i musiał zostać na noc w szpitalu w Rottenmann przez co mieliśmy trochę opóźnienie. Zgodnie w planem mieliśmy być na miejscu następnego dnia rano gdzieś o 10-11, a byliśmy po 23
.
Nigdy nie zapomnę tej nocy w samochodzie w trzy osoby a na zew temperatura 5 stopni
. Zmarzłem bardzo. Rano brat został wypisany i ruszyliśmy w dalszą drogę (gdzieś o 15).
Jak już wspomniałem w Słowenii jechałem objazdem i poszło bardzo ładnie. Do Chorwacji wjechaliśmy przez Macelj. Zerknięcie na paszporty na przejściu i jesteśmy!! Kawałek dalej wjeżdżamy na pierwsze bramki i pierwszy parking przy Krapinie stajemy, aby trochę rozprostować kości.
Kiedy wyszedłem z auta poczułem ten zapach Chorwacji. Zawsze jak przejedzie się granicę to potem czuję się w powietrzu ten specyficzny zapach. Nie wiem czy to o tamtejszej roślinności, ale super!
Po chwili ruszyliśmy w dalszą drogę robiąc ze 2-3 przystanki w trasie. Na miejscu byliśmy po 23. Ulokowanie w apartamentach poszło bez problemu, ponieważ dałem znać wcześniej o zmianach gospodarzom i wszyscy byli na to przygotowani. Na początku trochę ciężko było znaleźć poszczególne uliczki z apartamentami, ale po chwili zjawił się nasz gospodarz i wszystko pokazał. Jesteśmy!!
Szybkie wyrzucenie rzeczy na wierzch i spać. Byliśmy naprawdę zmęczeni.
C.d nastąpi...