Wypada skończyć cała historię.
Przyznaję że „afera ze zdjęciami” trochę mnie zniechęciła. Dziękuję BEATUSI za słowa wsparcia. Już pisałam że charakter wyprawy sprawił ze po prostu oprócz fotek mojej rodziny w różnych okolicznościach i widoczków Breli, zachodów słońca innych nie mam.
Ubytownie w Breli z perspektywy mamy.
Kwatery poszukiwania zaczęły się jeszcze zimą. Za pośrednictwem Biura podróży wynajęliśmy Apt. Belvedere w Breli w dzielnicy Podrace. Dotychczas zawsze jeździliśmy na kempingi. Ale teraz po raz pierwszy z dziećmi… padło na apartamenty.
Dlaczego Brela?
– bo dotychczas nie byliśmy jeszcze na Makarskiej Riwierze. Pierwszy raz w 2003 roku byliśmy w Sibeniku i zwiedziliśmy dokładnie dość odcinek od Sibenika po Split. W 2004 roku byliśmy w Orasacu i wtedy zwiedziliśmy wybrzeże od Mlini / Cavtatu po „czubek” Peljesaca.
- bo tak pięknie wygląda na fotkach. I miło ją wspominaliście w swoich relacjach.
- bo na zdjęciach widać ze nie ma problemu z cieniem na plażach które są nota-bene żwirowo–otoczakowe.
Brela rzeczywiście piękna i godna polecenia. W większości przypadków aby dostac się na dolne poziom czyli na wysokość promenady i plaż trzeba pokonać kilka-nawet-dziesiąt schodków, ale gdy się już tam dotrze „okoliczności przyrody” wszystko wynagrodzą. Wygodna promenada ciągnie się dłuuugo (nie dotarłam do końca) i świetnie się po niej jeździ wózkiem. Doprowadzi nas ona do każdej pięknej plażyczki a także do centrum i mariny.
W centrum są oczywiście Bankomat, kantor, konsum i kafejka internetowa.
Apt Belvedere bo:
- tylko 10m od morza, w pierwszej linii od morza (linii apartamentów) Jak się okazało na miejscu te 10 m to było 70 i kilka stopni w dół!!! Trochę kondycji się złapało.
- widok z tarasu na morze i Hvar na horyzoncie.
- dość blisko centrum
Co mnie zaskoczyło??
Wybraliśmy apartament ze względów bezpieczeństwa. Tymczasem wybór ten przyczynił się do nieprzyjemnego wydarzenia które nie miałoby miejsca gdybyśmy pojechali tradycyjnie na kemping.
Otóż poszczególne poziomy apartamentu belvedere i jak przypuszczam wielu innych apartamentów w Breli, (a przynajmniej na Podracu) są częściowo „wykute” w skale i często tylko frontowa ściana jest wystawiona na warunki atmosferyczne i ma okna. Dzięki temu nawet bez Klimy jest w nich w ciągu dnia przyjemnie chłodno. Ale w nocy, szczególnie jak się pozamyka okna (a tak zrobiliśmy pierwszej nocy) może być naprawdę źźźźźźźźźź-zimno. Wieczorem było goraco, dzieci poszły spać w koszulkach lekkich, w nocy zmarzły i rano co? Ano Milenka rano kaszelek, katarek… na szczęście nie miała gorączki więc cyk lek przeciwzapalny, osłonowo antybiotyk i w sumie nasze życie toczyło się jak powinno na wczasach. Chodziliśmy na plażę, Milena się pluskała (myślę że woda morska przyczyniła się do szybszego pokonania choroby a szczególnie kataru). Tylko to przypieczętowało decyzję ze nie jeździmy na żadne wyprawy po okolicy.
Wiec co? NIE ZAMYKAJCIE OKIEN NA NOC
Co by tu jeszcze….
Komarów nie było…
Jak sobie coś przypomnę to dopiszę
Pozdrawiam i dziękuję