Odcinek dziesiąty, część czwarta: 2017-09-10 – Ložišća - męska intuicja, matriarchat i dwie drogi z których jedna donikąd...Wsiadając do auta po krótkim spacerze po Bobovišćy zastanowiłem się jeszcze przez chwilę nad kobietą, która mnie tak bacznie obserwowała na cmentarzu. Zauważyliście, że jak mężczyzna rozmawia przez telefon to zwykle sobie chodzi bez celu, choćby i po biurze, a jego wzrok błądzi po przedmiotach z rzadka się zatrzymując… Kobieta zaś często lubi odszukać wizerunek osoby z którą rozmawia, a to otwierając portfel i patrząc na zdjęcie dziecka, tudzież rodzica, a to w biurze patrząc na wizytówkę osoby z którą rozmawia… Kobieta za cmentarzu patrzyła nade mną w kierunku Ložišćy. Nie wyglądała za mężczyzną, bo gdyby to do niego dzwoniła już byłby w drodze chcąc mi skórę wygarbować. Mój wewnętrzny dzwonek ostrzegawczy podniósł alarm –
chłopie, ona babki jakieś na ratunek wzywała – one cię tam dziabną w tej Ložišćy…A widziała praktycznie to co ja z miejsca w którym wsiadałem do samochodu czyli
Ložišća znajduje się zaledwie 150 metrów nad poziomem morza, na stromym kamiennym zboczu. Została założona w XVII wieku, a źródła podają, że pierwszy dom postawiła rodzina Krstulović-Lozić i że przez jakiś czas nie funkcjonowały wcale nazwy Bobovišća i Ložišća, ale szybciej rozwijającą się Ložišćę nazywano Velo Selo – Wielka Wieś, a słabiej rozwijające się Bobovišće Mõlo Selo – Mała Wieś.
Wsiadłem do auta, zbliżałem się do osady ale wewnętrzy dzwonek buczał coraz donośniej postanowiłem zatem skorzystać z rady pewnej cromaniaczki i nie zjeżdżać do miejscowości, ale słynną dzwonnicę sfotografować z parkingu znajdującego się u bramy położonego nad miejscowością cmentarza.
To właściwie takie must see w Ložišćy. Dzwonnica stojąca przy późnobarokowym kościele pod wezwaniem świętych Ivana i Pavla. Sam kościół został wybudowany w 1820 roku. W 1871 roku artyści z warsztatów Bazzaniego z Wenecji postawili tam jedne ze swoich sześciu organów jakie wykonali w Chorwacji, ale te w Ložišćy są największe. Obecnie organy są po pięcioletniej przebudowie a ich konserwacji doglądała Elizabeta Zalović z Zagrzebia - źródło -
http://www.min-kulture.hr/default.aspx?id=5115.Kościół został odrestaurowany i ponownie poświęcony 18 sierpnia 1956 roku. Zainteresowani znajdą w nim pięć marmurowych ołtarzy… No dobra… Ale ja nie o tym. Wróćmy do dzwonnicy.
Nad jej budową czuwał Ante Matzenik. Zaczęła się ona w 1886 roku i wygląda na to, że w roku 1888 rodzina Nazor z Bobovišćy na Moru postanowiła dołożyć do tej budowy dużą, „płynną” cegiełkę, bo zwieńczono dzwonnicę zgodnie z projektem z 1888 roku, wielokrotnie już przeze mnie wspominanego Ivana Rendića. Budowę zakończono w roku 1889.
Dlaczego napisałem „płynną” cegiełkę. Źródła mówią o tym, że rodzina Nazor zapłaciła Ivanowi za projekt winem, a konkretnie 24 butelkami wina typu prošek, wina deserowego, które pochodziło z wysyłki szykowanej na dwór cesarski do Wiedniu. Powoli zaczynam rozumieć, dlaczego taki słynny rzeźbiarz umierał w biedzie… Ale co się „nacycał”... – prawda beatabm ?
Sami jednak przyznajcie, dzwonnica to perełka…
Przejechaliśmy przez Ložišćę, wewnętrzny alarm szalał, ale nic. Cisza. Spokój. Żadnych obrończyń… Może to dlatego, że wspomniana przeze mnie mszyca i to miejsce doprowadziła do zapaści.
Etymologia nazwy miejscowości przedstawia się następująco
terenu na kojem se uzgaja loza czyli idiomowo –
pole na którym uprawia się winorośla. I rzeczywiście populacja z 800 osób na początku wieku XVIII wzrosła do 1500 na koniec wieku, a po wymarciu winogron aż do dziś spadła do zaledwie 150 osób. Pomyślałem jednak gdzie jest tych 70-80 mężczyzn, czemu te ulice są totalnie puste. Po powrocie z urlopu doczytałem...
Otóż w siedmioosobowej komisji zarządzającej osadą zasiadają… Same kobiety!!!(za
http://arhiv.slobodnadalmacija.hr/20051220/zadnjastrana01.asp) I to one dbają o to miejsce, które mimo, że
szybko zanikało: tak populacja, jak i organizacje, wydarzenia czy instytucje, to dzięki nim nadal czuje się, że "staroświecki duch" tam żyje czy to w ludowych nabożeństwach i wspaniałych procesjach, czy w starym śpiewie liturgicznym, w dniach objawienia i w czas świąteczny w tradycyjnych obyczajach.Chwała im za to…
I teraz nawiążę do mojej przed-, świątecznej i po- nieobecności. Drodzy czytacze i szanowne przedstawicielki płci pięknej. W ostatnie dwa tygodnie oddałem całego siebie moim wspaniałym kobietom. Żonie i córce. Uważam, że święta to czas, w którym powinno się jak najmniej sięgać do wirtuala, a jak najwięcej do reala, nawet mimo tego, że zwykle w tym okresie nieopodal żon pojawiają się teściowe… Tak też uczyniłem. Wspólne zakupy, przygotowywanie potraw, ciast, kutii. Wspólnie ubierana choinka i te kilka dni jedzenia, po których człowiek wykłada się do góry brzuchem i pyta go, jak to się wszystko w tobie pomieściło – to jest droga dokądś… Przesiadywanie w świecie wirtualnym jest może jakąś drogą, ale nazwałbym ją drogą donikąd. Czy jednak drogi donikąd nie mogą być piękne? Na to pytanie odpowiedzcie sobie patrząc na nie moje już zdjęcie miejsca, które ominąłem. Czy słusznie?
Dojazd do niego jest oznakowany na drodze z Ložišćy do Nerežišćy, a jest to wysoki kamienny most nad głęboką doliną na północ od miejscowości, zbudowany przez władze austriackie w czasie, gdy cała Dalmacja była częścią Cesarstwa Austriackiego. Miejscowi nazywają to "Mostem Franciszka Józefa" (most Franje Josipa) lub mostem donikąd. Jego otoczenie zostało niedawno oczyszczone, a członkowie klubu sportowego z Sutivanu zorganizowali tutaj kilka tras wspinaczkowych. Dziki krasowy krajobraz jest popularnym celem wycieczek pieszych i rowerzystów.
Mnie najbardziej urzekł jednak zimowy wygląd „mostu donikąd”
I tym zimowym akcentem ale z gorącym sercem rozgrzanym poświątecznym powrotem do forum zapowiadam odcinek poświęcony Dračevicy, a wszystko działo się nadal 10 września… (w zaufaniu powiem Wam, że gdy wspomniałem żonie, że jeszcze tylko jedna osada i na plażę to skwitowała to bez uśmiechu na ustach słowami –
Tobie się coś chyba dzisiaj Zdzisiu w d…e zapaliłoWięc może, żeby to co mi się zapaliło nieco przygasić to jeszcze dwie fotki – jak Ložišća może wyglądać zimą…