Odcinek piąty: 2017-09-05 - Wycieczka nie do Povlji - czy też Eine Reise nach Osten...Nie bez kozery w tytule umieszczam kilka słów z niemiecka, bo w tej części będzie wiele z tym krajem związane.
Zacznę od tego, że jak się chce zwiedzać to "Ordnung muss sein" i jak się ma w planach daleką drogę to się nie można poprzedniego wieczora skupiać na żadnych holenderkach - vel Marlenach D. a tym bardziej nie można się dać wpuścić w maliny i kupować wina na butelki, jak piszą w menu, bo w następnych dniach się okaże, że w Vila Marija Grasevina sprzedawana jest również w karafkach po 500 ml, czy najzwyczajniej w świecie na kieliszki. Wiem, wiem, dotarłem do jednej z relacji, w której Grasevina została wyszydzona, dotarłem do słów Paulki75 piszącej o niej z uznaniem. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że jak wino w konobie kosztuje 100 kun to w sklepie jakieś 30-40, a czego można chcieć od wina za 16-22 zł. Niemniej Ordnung będzie w następnych wyjściach na wino, a ból głowy towarzyszy nam 5 tego września od rana. Podobnie jak indiańskie barwy spowodowane tym, że to przecież wrzesień, po co się mam filtrem smarować? Takim to sposobem czerwonoskóry Zdzich żongluje dniami z przygotowanego planu i zabiera towarzyszkę życia w podróż na drugi koniec kraju!
Drogą przez Supetar jedziemy w kierunku Sumartinu. O! Konoba Żiża... Ja tu muszę wejść. Szczerze mówiąc w tamtej chwili nie pamiętam kto ją polecał, ale co mi tam, przyjmuję, że Janusz Bajcer i z taką myślą jadę dalej.
Sprostowanie z dnia 2017-09-27: zatem - konobę wspomniał bardzo ciepło Marsallah w relacji, do której link w pierwszy moim wpisie.Kręcę tymi serpentynami, konotuję gdzie tu droga na Vidovą Górę, niestety lekceważę drogowskaz na Haciendę i skręcam do Selcy. Jak to pisała Minimartini must see. Stajemy za kościołem i uzbrojony w swoje foto-idioto ciągnę żonę to tu, to tam fotografując, jak z przewodnika kolejne miejsca widywane w relacjach. I wtedy coś do mnie dociera. Nigdy tu nie byłem, a byłem tu dziesiątki razy. Te wszystkie kadry są mi znane. Może inaczej uchwycone, ale wszak znane:
Schodzimy do miejsca, gdzie obrabiany jest kamień, wychodzimy na górę chłoniemy sielskość tego miejsca już bez robienia zdjęć, a ja się zastanawiam - i nagle na mój wówczas pusty łepek Dobromira spada szklana kulka i się rozpryskuje. Wiem co mogę przemycać w relacji, wszak jest tyle drobnych detali w Chorwacji, które zasługują na pokazanie tak samo jak pomniki
czy jak opisany w piękny sposób tutaj
nabrac-sie-na-bra-bol-czerwiec-2015-t48330-135.html Didolića dvori
Nomem omen żona pyta " A nie dałoby tego małego domku kupić oddzielnie za mniej niż 400 000 EUR?
.
A mnie się włącza ogień w 4 literach i wracam w jedno miejsce
Fascynuje mnie to, że można tak piękne zdanie, które ja sobie przetłumaczyłem "Miłość jest wszystkim i niczym i nie ma nic bardziej wartościowego jak miłość" umieścić na budynku - to jak wieczny bukiet dla małżonki.
A potem kolejna kulka rozpryskuje na głowie. Wracam pod Didolića dvori robię zdjęcie i później sprawdzam. Miałem rację.
Owóż wyobraźcie sobie, że jest to popiersie Hansa Dietricha Genschera autorstwa José Gomeza z Walencji postawione tam w 1994 roku. Historia tego człowieka każe zapytać o sensowność nadmiernie restrykcyjnych ustaw jak nasza dezubekizacyjna - i już tłumaczę.
Czytając życiorys wyżej wymienionego dowiadujemy się między innymi, że W 1942 wstąpił do Hitlerjugend. W latach 1943–1944 służył w oddziałach pomocniczych obrony przeciwlotniczej (niem. Luftwaffenhelfer) i Służbie Pracy Rzeszy (niem. Reichsarbeitsdienst). W styczniu 1945 zgłosił się do Wehrmachtu.
No przecież w naszej dzisiejszej polskiej rzeczywistości gość zostałby wyklęty, "zbolkowany" a jeszcze i jego wnuki miałyby tylko ćwierć emerytury. Ale tam ktoś po jego powrocie z niewoli dał mu szansę, a poniżej tylko kilka jego osiągnięć...
- nadzorował akcję grupy specjalnej Federalnej Straży Granicznej w czasie ataku terrorystycznego na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium w 1972.
- uczestniczył w negocjacjach Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zakończonych podpisaniem Aktu Końcowego KBWE w Helsinkach w 1975
- efektem jego i kanclerza Schmidta wizyty w Moskwie była zgoda władz radzieckich na rozpoczęcie negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi ws. wycofania z Europy broni nuklearnej pośredniego zasięgu.
- w 1984 odbył oficjalną podróż do Teheranu. Był pierwszym zachodnim szefem dyplomacji, który gościł w Iranie po rewolucji islamskiej w 1979.
- 30 września 1989 gościł w Pradze, gdzie wynegocjował z władzami czechosłowackimi możliwość wywozu z terytorium Czechosłowacji uchodźców z NRD, zgromadzonych na terenie ambasady RFN w Pradze.
I na koniec najważniejsze dla Chorwacji - bo to za to postawiono mu popiersie - w 1991 opowiedział się za uznaniem przez Niemcy, jako pierwszego kraju spośród członków Wspólnot Europejskich, niepodległości Słowenii i
Chorwacji.Wybaczcie, że aż tyle o nim, ale ważne jest to, żeby pamiętać, że czasem trzeba dać człowiekowi szansę na odkupienie win i dostrzec w nim kogoś przez duże "K" mimo jego błędów z przeszłości.
Jeśli jednak znajdę pod postem Wasze niezadowolenie z opisanej powyżej kwestii usunę ten akapit z relacji.
Spacerujemy naprawdę pięknym miasteczkiem. Uroczą alejką
Spotykamy Lwa Nikołajewicza Tołstoja z wyłupanymi oczyma...
Hm... Tu jakoś nic nie mam do powiedzenia.
Wyjeżdżamy na spotkanie z pięknie opisaną zatoczką, czy też plażą Sv. Rok za Sumartinem. Piękny dzień się dopiero zaczyna, ale przygód tego dnia, anegdot i opowieści jeszcze sporo co przy następnym przycupnięciu na stronie cro.pl