Odcinek dziesiąty, część pierwsza: 2017-09-10 – Słoneczna zoo-rymowanka...Jadąc po drodze przy Sutivanie,
niczego jeszcze nie było w planie.
Lecz jak nie zwiedzić parku przyrody
początkiem takiej wielkiej przygody
Podwórzem dumnie chadzały pawie.
Każdy ich rodzaj poznałem prawie.
Okulistyczny, ten z pawim okiem,
dumnie kroczący statecznym krokiem.
(I ten co nagle z człeka wylezie
po suto zakrapianej imprezie…)
Paw lubi sobie zadzierać nosa
lecz nie dotyczy to albinosa
Kura się z nami w dyskusję wdaje-
Ja byłam pierwsza, byłam przed jajem!A kogut na to -
Wierutne bzdury!
Nie było jaja! Nie było kury!Kurników żadnych! Niczego! Wcale!
A ja już z ziemi żarłem robale!Prawdę powiada - paw w dysput wchodzi -
toż bez koguta się jaj nie spłodzi.
Pawica przecież się nie rozmnoży
jeśli przede mną się nie położy-
Cisza w tej klatce bo chlusnę z węża!
Pan paw tak klaty swej nie napręża! -
Cichutko szepnął kot stróż podwórza -
pawia potencja nie jest zbyt duża,
lecz proszę tylko spójrzcie na osła!
Temu potencja się już podniosła!Wiesz mężu. Mnie ten widok odrzuca,
pójdę pogłaszczę ja lepiej kuca.A ja się miła przyglądnę jemu.
Pojęcia nie mam - nandu, czy emu?Tu popatrz mężu! Oczom nie wierzę,
jak blisko drepce paw na spacerze.Koźlę leżało, a koza stała
Albo się swego partnera bała
Albo romansów się kozie chciało
Zerkała bowiem na niezłe ciało
Zresztą na wdzięki koziego ciała
i ta samica chyba leciała
Mężu! Tu zerknij! Jestem zgorszona!
Dziećmi zajęta świńska matrona,a tatuś leser, nierób i gnida,
leży i gnije – co za ohyda!Sprawiedliwości się zadość stanie –
takie wygłaszam żonie kazanie –
utyje menda, brzuch mu się zwiesi
żonę mu buchnie któryś z kolesi…Ja widzę mężu, że znasz zasady.
Wiesz czym się kończą mężowskie wady.Wiem i dlatego stosuję diety.
Nikomu nie dam mojej kobiety!Gdybym ja wiedział, że mowa długa
padnie pod klatką, gdzie jest papuga
słowa bym nie rzekł – a teraz biada!
Ona co wieczór tutaj przysiada
Drze się, a echo nie chce przeminąć -
ZDZICHU NIE SCHUDNIE - ŻONĘ MU ZWINĄ!!!