Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
No, ja sobię lepiej zwędrowuję Supetar niż wtedy, kiedy sam po nim chodziłem. Przyznam, że mnie stolica Braca kojarzy się głównie ze zdezelowanym parkiem wodnym, zapyziałą przystanią promową i nieciekawym targowiskiem miejskim.
maslinka napisał(a):Pięknie pokazałeś Supetar, który tak polubiłam. Jesienne (czy późnoletnie) pustki są szczególnie zachęcające Nam miasteczko podobało się nawet w lipcu. Urokliwa starówka, kilka wąskich uliczek i klimatycznych knajpek, koncerty klap i nie tylko - to wszystko sprawiło, że spędziliśmy tam piękny i bardzo ciekawy urlop
Jest coś uroczego w Supetarze ale nie odnajdzie się tego wpadając do miasta jak po ogień.Tyle, że można takie sformułowanie wypowiedzieć o wielu miejscach. To chyba dlatego staram się więcej szczegółów podać o miejscu gdzie bywaliśmy, może ktoś inny wiedząc o tym bardziej harmonijnie będzie opisane miejsca zwiedzał. Opiszę do końca spacer z tego dnia ale nie ukrywam, że jeszcze dwa razy tam wróciliśmy zaglądnąć w inne ulice...
beatabm napisał(a):Pisz pisz pisz. Robisz to w genialny sposób, z żartem, bez "pompy", z solidną porcją wiedzy Ze straganów poczułam lawendę
Dziękuję. Mnie po prostu nie wystarcza zapamiętywanie obrazów, zapachów, zasłyszanych słów, zauważonego dziwnego chodu, czy dziwnych strojów mijanych ludzi (tego akurat też nie fotografuję) - odnajduję w sobie pasję dowiadywania się dużo więcej o tym co zobaczyłem, chociaż wiele razy wtedy pukam się w głowę i opieprzam siebie na zasadzie i jakżeś ty się Bartolini Bartłomieju do wyprawy przygotował!!!???
Katerina napisał(a):Małżon też się zawahał przed tą budką z masażem...,ale odwiodłam go (choć sama masaż uwielbiam), bo resztkę naszego nadwerężonego budżetu chciał poświęcić (w przedostatni dzień wakacji )Mieliśmy do wyboru - masaż lub dwie ostatnie kolacyjki na Braču. Wybraliśmy to drugie
Bardzo podobała mi się ta "Mądrość" Rendića, jak też reliefy nagrobkowe jego autorstwa na cmentarzu. Subtelne i proste , ale z klasą.
Dziwne uczucie - wciąż mam w żywej pamięci każdy zaułek, który pokazujesz - deptaliśmy Waszym szlakiem - dosłownie, bo przecież parę dni po Was
Ha! Budżet powinien być dopięty, inaczej przez niedopięcia się "wysypuje" Budżet powinien być mądrze zarządzany, inaczej ma się wrażenie, że się coś roztrwoniło. No ale nie mieć w budżecie pozycji - "masaż delikatnymi, supertarskimi, dziewczęcymi dłońmi męskiego torsu" to jest Waszmościanko Katarzyno delikatnie rzecz ujmując afront
Marsallah napisał(a):No, ja sobię lepiej zwędrowuję Supetar niż wtedy, kiedy sam po nim chodziłem. Przyznam, że mnie stolica Braca kojarzy się głównie ze zdezelowanym parkiem wodnym, zapyziałą przystanią promową i nieciekawym targowiskiem miejskim.
Zastanawiałem się kiedyś na różnicami w odbiorze tych samych miejsc, czy przeżyć przez różne osoby z powodów powiedzmy lakonicznych. Zły dzień, złe nastawienie, nieodnalezienie szukanego, pogoda, syndrom dnia wczorajszego itp., itd. Doszedłem do wniosku, że dobrze, że się nam to przytrafia... Dzięki temu możemy czasem chętniej spojrzeć na relację innych. A inni mają szansę poczuć się dobrze
Supetar odwiedzam głównie rankiem. Dojeżdżam do centrum, niemal pustą o tej porze, drogą Vele Luke, kupuję pieczywo, a potem przeciskam się (z rowerem) wąskim przejściem na targ (obok restauracji, w której miejscowa starszyzna czyta poranną prasę popijając kawkę). Kupuję domaće warzywa i owoce i kieruję się w stronę falochronu. Siadam sobie na kamulcach i gapię się w kierunku Splitu. Mam wtedy wrażenie, że czas na chwilę się zatrzymuje. Jedyną stałą jest zmiana, więc Supetar też się zmienia. Niestety wybudowali w nim wielki Konzum, który taraz góruje nad miastem. W 2011 roku, spacerując po starej części Supetaru, natknąłem się jeszcze na zagrodę, w której mieszkały sobie takie zwierzaczki:
travel napisał(a):Zdzisiu wiedziałam ,że zabłądziłeś . Ale żeby aż na Braču wylądować
Izo, i to była latoś tego roku najlepsza rzecz, jaka mi się mogła przytrafić - ta wyspa
su-petar napisał(a):.... Jedyną stałą jest zmiana, więc Supetar też się zmienia. Niestety wybudowali w nim wielki Konzum, który taraz góruje nad miastem.
Wiesz. też wolałbym, żeby w takim miasteczku takie coś było wybudowane w jakimś tajnym, podziemnym miejscu, ale cóż.. Może taka zmiana to zmiana lepsza niż dobra...
travel napisał(a):Zdzisiu wiedziałam ,że zabłądziłeś . Ale żeby aż na Braču wylądować
Izo, i to była latoś tego roku najlepsza rzecz, jaka mi się mogła przytrafić - ta wyspa
Mnie ta najlepsza rzecz przytrafi się przyszłym roku Sutivan już zaklepałam ze strachu żeby mi ktoś sprzed nosa nie sprzątnął tak taniej i pięknej miejscówki:
Odcinek dziewiąty, część czwarta: 2017-09-09 – Supetar – nostalgicznie...
Szliśmy w kierunku cmentarza. Wzrok znajdował kolejne obrazy, które chciałem uwiecznić aparatem, ale jeden ze zmysłów, o których się w periodykach medycznych niekoniecznie wspomina – oczy duszy – wspominały osoby z bliskiej mi rodziny, które odeszły. Niektóre o wiele za młodo. Odczułem jakiś rodzaj dziwnej pustki. Może dlatego, że cicho było, coraz chłodniej i PUSTO!!!!
Wyobrażacie sobie, słoneczny dzień, wrzesień, sobota i takie „przepełnienie na plaży”? Taki brak ludzi!!! Ta pustka się zapełni, kolejnego dnia, kolejnego lata… Ale po tych, którzy już nie ma pustka pozostaje. Nie przypomną dzieciństwa, nie opowiedzą o losach rodziny… W chwili, gdy taka myśl przelatuje przez głowę jakże wielką wartość ma zdanie „śpieszmy się kochać tych…” No więc przyśpieszyliśmy kroku… Przy okazji podpowiem, że za tą plażą, a przed cmentarzem jest duży parking
Wchodząc na cmentarz natknąłem się na tablicę ufundowaną przez Supertarżan w roku 1952, a upamiętniającą śmierć 4 bohaterów z czasów wojny, których ostatnie słowa przed sądem brzmiały tak, jak napisano na tablicy:
czyli "Prije ćemo mi umrijeti, Nego svoje zemlje dat'!" Znacie? Pierwsza odpowiedź pewnie brzmi nie, ale to są dwa ostanie wersy drugiej zwrotki słynnej partyzanckiej pieśni z czasów wojny. W byłej Jugosławii zwała się ona „Po šumama i gorama” i brzmiała tak
Mnie osobiście zawsze ruszały wojskowe chóry rosyjskie, może dlatego, że pochodzę z województwa zielonogórskiego, a to tam wszak był swego czasu Festiwal Piosenki Radzieckiej… Zatem jeśli ktoś lubi te klimaty polecam wersję rosyjską
Szliśmy na cmentarz oglądnąć słynne mauzoleum, ale też i kilka innych prac Ivana Rendića oraz jego grób. Ale ten cmentarz, jak każda nekropolia to coś więcej… Tin Ujević, o którym wspomniałem 2 odcinki temu napisał kiedyś pięknie o tym cmentarzu „…muskany wiatrem uwędzonym zapachami rosnących na wyspie ziół i krzewów po raz pierwszy odwiedziłem cmentarz, aby pomyśleć o nicości jednostki i prostym kręgu ludzkiej woli. Tu wyczułem głęboką melancholię Supetaru, a właściwie całej wyspy. Chociaż nie byłem jednak w nastroju do płaczu, ale poczułem się sentymentalny, a nie byłem taki od wielu, wielu lat” No właśnie. Może dlatego z tego mojego odcinka jedyny raz na urlopie nie będzie wyzierać radość…
Warto czytać tabliczki informacyjne
To z niej i powyższa sentencja ale również informacja, że przecież Ivan Rendić zmarł dokładnie w dzień święta patrona miasta, a więc w dzień Supetaru, 29 czerwca 1932. No dobrze, Ivan Ivanem, ale pierwsze co rzuca się w oczy na cmentarzu to:
Neobiznatyjskie mauzoleum rodziny Petrinović wybudowane w latach 1924-1927 przez Toma Rosandića. Według jednych źródeł, Ivan nigdy nie umiał sobie wybaczyć, że to nie on był wykonawcą tego dzieła, według innych mauzoleum Tom budował pod czujnym okiem Ivana. Skłaniam się ku pierwszej wersji. Nie darmo bowiem źródła podają, że w końcu swojego żywota Ivan Rendić, niedoceniany wówczas przez Chorwatów, umierał w nędzy. Zostawmy te dywagacje by nacieszyć wzrok budowlą wykonaną z białego kamienia wydobywanego na Braču
wybudowanej na wzór krzyża z pięcioma kopułami. Na szczycie głównej kopuły znajduję się rzeźba przykulonego anioła,
natomiast na pozostałych, zewnętrznych kopułach zaobserwować można liczne zdobienia w kamieniu.
Dla uzupełnienia dodam, że Tom Rosandić w pośredni sposób wzorował się na wczesnym Ivanie Meštroviću, twórcy mauzoleum rodziny Račić ( w roku 1923), które można podziwiać w Cavtacie. Wspominam o tym, bo Meštrović w 1939 roku napisze o Rendiću: "Czy ktoś może nie docenić wysiłków Ivana Rendić, który położył wielkie zasługi dla stworzenia naszej sztuki rzeźbiarskiej…. To bowiem Rendić zrobił pionierskie dzieło i pobudził pragnienie rzeźby ... " Być może właśnie dzięki uznaniu późniejszych rzeźbiarzy Rendić dziś znaczy tak wiele w Supetarze. I Supetar ma co pokazać jeśli chodzi o prace Rendića – choćby to:
Przynudzam? Może trochę, ale i mnie złapał tam pewien sentymentalizm. Przechadzając się pośród kolejnych perełek rzeźbiarskich
myślałem o innej wartej odwiedzenia nekropolii - pełnej jeszcze większych i chyba ciekawszych grobowców niż te powyżej czyli o Pere Lachaise. Mijając
pomyślałem o cmentarzu Mirogoj w Zagrzebiu, który koniecznie kiedyś odwiedzę. Ale też przypomniał mi się odwiedzony zwykły, bo nasz polski, góralski, i niezwykły, bo pełen grobów słynnych osób cmentarz na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem – polecam zwiedzenie. Spojrzałem na to
i pomyślałem - wielka urna… Prochy… Zmarli… Przodkowie… Rzuciłem okiem na zwykłe groby, na zdjęcia...
Zwykli, normalni, dawni ludzie. Lubię stare fotografie, nawet na grobach, ale to zdanie otwiera temat rzekę i niekoniecznie związany jest z Chorwacją więc lepiej pierwszą wizytę na cmentarzu w Supetarze skończmy nad tym grobem
Że jak? Że szewc bez butów chodzi… Nieistotne. Myślę, że Ivan dobrze widzi tam z góry jakim jest sławnym człowiekiem w Supetarze!
Robiło się chłodno. Wracaliśmy do samochodu i co chwilę otwieraliśmy buzie ze zdumienia. Dziwnie poprzebierani ludzie zaczynali się pojawiać w porcie. Kiedy zobaczyliśmy dobrze ponad siedemdziesięcioletnią kobietę w mini tuż za pośladki i kabaretkach, z jakimś dziwnym nakryciem głowy zacząłem się zastanawiać, czy to ten nastrój, czy zapach lawendy… Dopiero gdy zobaczyliśmy to
Domyśliliśmy się jak będzie wyglądał Summer Carnival. Czy to jest coś co tygryski lubią najbardziej? Chyba niekoniecznie. No i mógłbym jeszcze napisać, że wróciliśmy do Spitskiej, a skoro niebo zasnuwało się chmurami
to już tradycyjnie wieczór spędziliśmy w Vila Marija nad białym winem – tym razem nad Malvaziją. Mógłbym dodać, że było nie tylko chłodno, ale i cicho, i jakoś tak nostalgicznie. Ale żeby skończyć ze smutkami to na koniec dnia z Supetarem coś z YT – o rozwoju tego miasta…
gdzie zobaczycie chwile, gdy nie ma jeszcze wielkiego Konzumu, a Bartek znajdzie plac do gry w bile… W następnym odcinku będzie słońce i radość i papuga pilnująca Bračkiego Stonehenge - Zgadniecie?
Ostatnio edytowano 02.12.2017 11:52 przez Abakus68, łącznie edytowano 1 raz
Na mnie spacer po supetarskim cmentarzu również wywarł duże wrażenia. Melancholijnie mi się zrobiło...
Mirogoj w Zagrzebiu warto zobaczyć Nam trafiło się zwiedzanie w deszczu, ale i tak było pięknie. Tutaj kilkanaście zdjęć, jeśli chce Ci się rzucić okiem
Piękny odcinek. Tyle ciekawych rzeczy można dowiedzieć się z Twojej relacji. Absolutnie nie przynudzasz. Walory edukacyjne podane w tak wysmakowany sposób godne są samych pochwał. Do tego jeszcze potrafisz wzruszyć człowieka. Następny odcinek będzie z papugą Mateo i sutivańskie mini zoo