Mysza! Nie każę....
Jadę!
Powrót w załamującej się pogodzie.Czyli jak z granatu wpadliśmy w ogień...
Zaczyna coraz częściej i bardziej wiać wiatr.
My też zresztą wiejemy. Płukanie z soli i wsiadka do bolidu.
I znowu ta sama dziadowska droga, ten sam maluch. Ale jedno jest całkiem inne!
Widoki na morze! Są bowiem WRESZCIE JAKIEŚ FALE!
I od razu diametralnie inaczej Jadran wygląda...
Nabrał granatu i wyrazistości.
Zatem...parę ujęć na zakończenie wycieczki.
No i pogoda się wyraźnie teraz pierniczy- nawet widać takie niepokojące coś nad wodą. Coś, co kojarzy mi się z ulewą!
Zmykamy do domu.
Po drodze nie ma śladu po strażakach (jakby co, to ulewa przecież ugasi...) i jedziemy na skróty wyjeżdżając do tego opisanego skrzyżowania z tablicą ze zdjęcia.
Przez wzgórza i dolinki docieramy do okolicy Boboviśce i tu odbijamy drogą "wewnętrzną" nr. 114 aby i ją zaliczyć.
Ciekaw jestem zwłaszcza tych tutejszych skałek. A są tu i ówdzie. Tyle że nie aż tak okazałe.
Docieramy do nich ale pogoda robi się coraz gorsza, dlatego chcemy być szybko na miejscu.
Mykniemy sobie więc z Dnji Humac drogą nr. 113 i walimy od razu na Supetar.
Tymczasem robi się dziwnie ciemnawo. Jakby coś wisiało w powietrzu.
Burzą będzie?
Od razu przypomina mi się kisza Myszy...
niezapomniane zdjęcie.
Przez myśl przemknęło mi, że może nawet będzie ciekawy spektakl jak te rosnące zewsząd chmury ogarnie zachodzące słońce, no ale wyzbyłem się tych pomysłów z uwagi na ciemniejący świat i gęstniejące mroki jakie spowijały otoczenie coraz bardziej.
Wyglądać to zaczynało jakby chwile przed jakąś katastrofą. Cisza absolutna nastała....
Pierwsze krople deszczu spadły na szybę auta.
Zatrzymujemy się przy zjeździe z drogi głównej w SPlitskiej- przy restauracji "Panorama" (gdzie można fajnie i miło zjeść, choć 3* zobowiązują, zatem jest to poniekąd oczekiwane
).
Zatrzymaliśmy się dlatego, aby nie uronić, nie przegapić tego, co się właśnie dzieje z niebem i na niebie!!!
WOW!
To jest coś!
Dziwna sprawa...deszcz niby się zaczął, ale jakoś nie umie się rozkręcić. Gorąc w powietrzu duży, wszystko rozgrzane, duszno a tu zamiast porządnie polać w Splitskiej - NIC!
Kurde, ponoć ulewy lubią omijać Brać a przynajmniej Splistką.
Kropło se jak ksiunc kropidłem i dali nic.
Tymczasem rozpętało się ogniste piekło na niebie!
Smuga światła z zachodzącego słońca zainspirowała z frontem burzy (taaa... ale gdzie ta burza?) wspaniale widowisko!
Migiem do domu i na dziedziniec!
Z okna na zatokę widać rosnącą pożogę ...
a za chwilę pojawia się podwójna tęcza!
Pierwszy raz taką sporą widze w CRO...
Wybiegam z aparatem na podjazd.
SZALEŃSTWO ZUPEŁNE! UPIORNIE I STRASZNIE JEST!
Ale... JAKŻE PIĘKNIE!
A więc mamy powody do zadowolenia!
Mimo nietrafionej plaży mamy fantastyczne widowisko przyrodniczo- świetlne.
Nie ma co- fajny był ten dzień....