I wreszcie na lądzie. Do mieszkanka na szczęście trafiłyśmy bez problemu. Dobrze że było wcześniej zarezerwowane, więc nie było stresu z szukaniem noclegu
Na drzwiach wejściowych karteczka żeby pisać sms-a. Więc piszemy, że jesteśmy wcześniej i czy to nie problem, a Pani odpisuje "ok" i tyle
No ok, ale co dalej, więc znów piszemy że czekamy pod drzwiami i cisza, odp. brak. Ale po ok 5 min słyszę z góry jak jakaś Pani coś mówi o nas. Myślimy dobrze jest, da się dogadać
Właścicielka - Tatjana okazała się bardzo sympatyczna. Na szczęście znała w jakimś stopniu angielski, więc spokojnie można było pogadać. Była bardzo życzliwa i wesoła. Niestety apartament nie był z widokiem na morze, ale wiedziałyśmy o tym podczas rezerwacji. Dobrze że był duży taras to pies miał gdzie leżeć. Do morza miałyśmy ok 10 min w linii prostej, ale oczywiście nie korzystałyśmy z plaży przy mieście ze wzg. na psa. Jeśli chodzi o mieszkanie to był to duży pokój z jednym wielkim łożem i drugiem mniejszym do tego oddzielny aneks kuchenny i łazienka plus osobisty taras
Oczywiście miałyśmy trochę przejścia z tv, bo dekoder nie odbierał i Tatjana kombinowała jak go nareperować, ale w końcu się udało, tylko co z tego jak żaden polski program nie łapał
ale że wtedy były mistrzostwa, to chociaż mecze się pooglądało
Drugi dzień oczywiście co, po przebudzeniu szybko za okno jaka pogoda, słoneczna
( w końcu to nie Polska) więc pakowanie tobołów, w auto i w poszukiwaniu swojej plaży. I szukamy opisu z forum i zdjęć google map jak dojechać do działek nie ogrodzonych i dzikich plaż:P
Pierw skręciłyśmy przed Mircą i tam dojechałyśmy prawie do plaży, ale patrze to jednak nie te rejony, choć ludzi dużo nie było. Więc jedziemy dalej i za asfaltem jest droga kamienista. Nie wiem czy jest możliwość dodawania na forum filmów video bo akurat kawałek nagrania z tej drogi mam
. Faktycznie jak to było opisywane na forum są działki/domki, jedne ogrodzone, drugie nie. Ludzi nie było w ogóle. Jedna rodzina tylko siedziała na plaży. Tym razem wzięłam ze sobą dużą ruską lornetkę i to był strzał w 10. Dzięki niej mogłyśmy zobaczyć co jest dalej na plażach i czy warto iść. Akurat przy tej plaży przy działkach była tabliczka plaża dla psów, ale była bardzo kamienista i szczerze mówiąc nie wiem do którego momentu ona była. Więc pojechałyśmy troszkę dalej. Tam stał jakiś sprzęt budowlany, w sumie całe 2 pojazdy. I jakiś domek który był w trakcie budowy. I od razu marzenie, mieć taki domek nad wodą
A tak wyglądała plaża przed domkiem
- Wejście do wody
I takie żyjątka też tam były
Jaka była radość jak się okazało że nie ma jeżowców
niestety przez 2 lata w Pakostanie było ich pełno wzdłuż dzikich plaż przez co nie mogłam pływać czy wchodzić dalej do wody
A tu, ładny żwirek na plaży, nikogo nie ma, wejście do wody oczyszczone, brak skał i jeżowców, można by powiedzieć idealnie
Na dodatek przy ogrodzeniu gdzie był budowany dom leżały okulary do pływania. Nikogo nie było więc pomyślałyśmy sobie że pożyczymy, zobaczymy jak to jest pływać z okularami. I tu radość nie miała końca
. Jedyne co nas blokowało to brak możliwości oddychania pod wodą
. Ale dopiero teraz zrozumiałam czemu Ci ludzie w CRO cały czas pływają z głowami w wodzie
C.D.N