Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Drugi dzień na wyspie Życie człowieka ma kolor jego wyobraźni ...
Ranek przywitał nas słońcem. Dzień zapowiadał się tak niewinnie ...
Mieliśmy ogromną chęć poznania drugiego końca wyspy ale zmęczenie po podróży, wczorajszy upał i gorąca noc (gdzie wybawieniem okazała się klima) nam to skutecznie uniemożliwiały. Świadomi co się święci na dziś, gdy o godz. 9:00 mój termometr pokazywał w cieniu 27°C szybko ostudziliśmy wczorajsze zapędy.
Plan na dziś - zobaczenie najbliższych miejscowości, a więc na patelnię poszły Sumartin i Selca.
Chwilka na refleksję przy Jadranie. Bardzo polubiłam tę "kupkę kamiorów" przy plaży
i ruszamy.
Dojazd do Sumartin
i jego oblicze
Zawitaliśmy na jedną z plaż
i tak zrobiło nam się nagle żal, że nie przygotowaliśmy się do morskich kąpiel ...
Kierunek Selca.
Strasznie lubię te ich tabliczki na murach
o malowniczych kościołach nie wspomnę ...
Na wyspie widać sporo Amerykanów. Czyżby to było związane z tym, że amerykańskie czasopismo "Islands" wpisało tą wyspę na listę dziesięciu najbardziej atrakcyjnych wysp do życia
Powrót z przejazdem przy porcie
i upragniona kąpiel wśród "szalejącej chmary turystów"
Tego dnia była jakaś masakra. Temperatura dochodziła do 35°C (na moim termometrze w cieniu).
Po ochłodzeniu się wróciły siły i ochota na dalsze wędrówki.
Podreptaliśmy w kierunku wzniesienia z krzyżem.
Stary
Nowy
A tu już widok warto było ? ... a co tam (o tym za chwilę) WARTO
Teraz, żeby nie było za sielankowo, kolejna nasza przygoda ze zwierzakiem w roli głównej
Droga na wzniesienie z krzyżem prowadzi wydeptaną ścieżką przez "krzaki". Nauczeni doświadczeniem dnia poprzedniego (po przygodzie z wężem) postanowiliśmy "coś" wymyślić. A więc tak: neroP szedł pierwszy z kijkiem w ręku, którym to uderzał w pobliskie murki z kamieni. Założenie było następujące: jeżeli znów gdzieś przy nim będzie czaił się na mnie jakiś niebywały okaz neroP owym stukaniem zdąży go w porę wypłoszyć. Wyglądało to komicznie. Szliśmy jak trędowaci z kołatkami
I tak szliśmy sobie, szliśmy ... aż do momentu gdy neroP czując coś na swojej twarzy odwrócił się i powiedział - znów zebrałem pajęczynę ! Wyglądała ona mniej więcej tak :
Nie mam zdjęcia oryginału, bo widok usztywnił na tyle moje palce, że nie byłam w stanie nacisnąć spustu w aparacie. Są to zdjęcia kolejnych już pajęczynek mijanych po drodze. Jest ich tam cała masa Jedne są mniejsze, drugie większe. Jedne są z boku, a jedne na wprost na drodze. Dalsze nasze wdrapywanie się na górkę wyglądało tak, że oboje szliśmy z kijami. Ja stukałam w kamienie, a neroP wymachiwał kijkiem przed sobą - prawie jak szabelką. To dopiero wyglądało komicznie
Teraz to się z tego mogę śmiać ale wtedy do końca dnia wszystko mnie swędziało, a na dobranoc miałam przed oczami tego paskudnego pająka.
[quote="ines"]Pięknie, pięknie i jeszcze raz pięknie
Z waszymi fotami od nowa zakochuję się w Brac, na pewno tam wrócimy...
podpisuje się obiema rękami Ines ........ i co ważne Sumartin na Twoich zdjęciach Nero też jakby ciekawszy szczególnie ta cześć plażowa te kolory morza ... pozdrawiam :