Zmęczeni wędrówką w upale i w tłoku wracamy do Skradina, gdzie robimy rundkę po sklepikach z pamiątkami, a następnie podejmujemy - bezskutecznie, niestety - próbę znalezienia jakiejś sensownej knajpy w celach obiadowych.
Co, nie ma papu? No to siup na autostradę, a następnie przez Vrpolje i Seget Donji lądujemy w Trogirze.
To nasza druga wizyta w tym mieście. I nadal robi na nas niesamowite wrażenie.
Parkujemy na parkingu w centrum, tuż obok miejskiego targu. Jemy obiad i robimy mały - mały, bo czas nas goni; musimy jeszcze dojechać do Splitu i załadować się na późno popołudniowy prom - spacer po starówce:
Wracamy do samochodu i przez Kaštelę i Solin wracamy do Splitu. Niestety, znów spóźniamy się kilka minut na prom; to już, widać, taka tegoroczna tradycja. Kupujemy bilety, ustawiamy samochód w kolejce (jesteśmy pierwsi; chociaż raz!) i zaglądamy na małą chwilę na splitską starówkę:
W Splitskiej jesteśmy po 21...