Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Brač A.D. 2009

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
trinity
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 421
Dołączył(a): 07.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) trinity » 15.04.2010 08:32

fajnie sie z Wami zwiedza wyspę :D
widoki do pozazdroszczenia :D
bl
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 06.04.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) bl » 15.04.2010 18:56

Gdybym tylko miał lepszą pamięć... Mam nieodparte wrażenie, że moja opowieść jest boleśnie wyprana ze szczegółów, smaczków, które znalazłyby się w niej, gdybym snuł ją wkrótce po powrocie do domu.
Z tego też powodu zastanawiam się, czy relacja z pobytu na Hvarze dwa lata temu ma sens...
bl
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 06.04.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) bl » 15.04.2010 22:11

7 lipca

Od samego ranka słoneczko wspaniale przygrzewa. Nie ma o czym mówić - jasne jest, że po wczorajszych wojażach możliwa jest tylko jedna opcja.

Plaża.

Tej w zatoce Lovrečina w ogóle nie braliśmy pod uwagę. Wybór pada na Splitską; opcja ta średnio mi odpowiada (bo co to za plaża, na której nie ma możliwości ukrycia się przed palącym słońcem w zbawczym cieniu?), ale zostaję przegłosowany. Ładuję zatem do samochodu nasze dmuchane skarby (dwa materace, rak-zabójca) i wyruszamy w pięciominutową mniej więcej podróż na owe kamieniste cudo.

A potem, szukając wytchnienia w parodii cienia rzucanej przez rachityczne drzewko (wciąż nie doszedłem do siebie po pierwszym dniu słonecznych kąpieli), drżę za każdym razem, gdy zakręcającą tuż nad głową drogą przejeżdża jakiś samochód: zwali mi się na łeb, czy też jednak i tym razem dopisze mi szczęście?

I tak na słodkim (?) nic nie robieniu (no dobrze: nadrabiałem z moją lepszą połową zaległości w lekturze - nie wszystko da się przesunąć na emeryturę, podczas gdy dzieci pluskały się w wodzie; od czasu do czasu dołączaliśmy do nich - ciepła woda strasznie kusiła...) minął nam kolejny dzień.

Tak się rozleniwiłem, że niemal całkowicie zaniedbałem dokumentację fotograficzną. Ajajajaj.

I mam tylko taką pamiątkę z wieczornego spaceru po otaczających Splitską wzgórzach:

Obrazek
bl
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 06.04.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) bl » 17.04.2010 00:00

8 lipca

Znów coś niedobrego porobiło się z pogodą. Choć jakoś nie potrafi mnie to bardzo zmartwić - dzięki temu, miast kisić się na niby-plaży zagrożonej przez spadające samochody, ruszamy na zwiedzanie Supetaru.

Kudy Supetarowi do miast na Hvarze: Starego Gradu i Hvaru! Na próżno szukać tu klimatycznej starówki; zabudowy wzdłuż portowego nabrzeża oraz kilku odchodzących odeń uliczek za starówkę z prawdziwego zdarzenia uznać raczej nie sposób.

Kręci się za to całkiem sporo turystów; ciekawe, co tu się dzieje w szczycie sezonu?

Zaglądamy do górującego nad centrum miasteczka kościoła Zwiastowania z XVIII wieku.

Obrazek

Tuż obok znajdujemy pozostałości po pochodzącej z VI wieku bazylice: resztki ścian i mozaika.

Obrazek

Obrazek

A pogoda nadal jakaś taka nijaka:

Obrazek

Dzieciaki się nudzą, a i my mamy wrażenie, że wszystko, co ciekawe w mieście, już zobaczyliśmy. Stołujemy się zatem w jednej z portowych konob (skusiła mnie jagnięcina; zjadliwa, acz bez rewelacji), robimy zakupy i zwijamy się do Splitskiej.

Gospodyni informuje nas, że wieczorem w miasteczku ma się odbyć jakaś lokalna impreza. Nie do końca rozumiemy, o co chodzi, ale informacja, że będzie darmowe wino i ryby z rusztu sprawia, że postanawiamy zasmakować nocnego życia Splitskiej.

Obrazek

Obrazek

I faktycznie - było domowej produkcji wino, nawet smaczne, była rybka, też całkiem całkiem, była muzyka, dość głośna, był spory nawet tłum (tak na oko kilkadziesiąt osób; liczba była płynna, część bawiących się znikała gdzieś w ciemnościach, na ich miejsce przychodzili inni; rotacja była całkiem spora). Nie było gdzie usiąść, dzieci zaczęły marudzić, że chcą do domu...

...no to wróciliśmy.

Wieczorem podejmujemy decyzję - jutro wyprawa do Bola.
bl
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 06.04.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) bl » 17.04.2010 21:56

9 lipca

Od rana świeci piękne słońce. Wygląda na to, że Zlatni Rat nam się nie wywinie.

Ze Splitskiej skręcamy na Postirę. Droga kluczy wśród porośniętych drzewami wzgórz, po kilkunastu kilometrach odbija w głąb lądu. Co chwila zakręt, zjazd, podjazd - i tak w kółko; nigdzie się nie spieszymy, to i z wyraźnym trudem pokonująca kolejne wzniesienia ciężarówka, za którą przychodzi nam wlec się przez pewien czas w iście ślimaczym tempie, nie jest w stanie wyprowadzić nas z równowagi.

Narzekałem na tutejsze miasta, pod względem krajobrazów natomiast Brač robi na nas lepsze wrażenie niż Hvar.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tuż przed Pučišćą odbijamy w prawo, na Pražnicę. Siedmiokilometrowa droga przez góry chwilami - zwłaszcza w początkowym fragmencie - podwyższa nam poziom adrenaliny w żyłach, ale zarazem cieszy oczy kolejnymi widokami.

W Pražnicy skręcamy w lewo, w kierunku G. Humaca. Droga biegnie na tym odcinku przez stosunkowo płaski - przynajmniej jak na dalmackie warunki - teren; zakrętów też jest zadziwiająco niewiele. Do czasu jednak; jeszcze tylko mniej więcej dwa kilometry takiej jazdy za G. Humacem, i zaczyna się zjazd do Bola.

Łoł! Jakże się cieszę z obecności barierek od strony morza!

Obrazek

Kilka kilometrów takiej jazdy i już jesteśmy w Bolu.

Samo miasteczko, jak i inne na Braču, nie zachwyca, od razu widać, że jego mieszkańcy żyją z turystów. Choć o tej porze uliczki są wyludnione; większość z letników przebywa na najsłynniejszej chyba plaży Chorwacji.

Trochę kluczenia, objeżdżamy miasto od północy, by trafić na wielki parking na jego zachodnim krańcu. Miejsca zacienione dawno już zostały zajęte, zostawiamy zatem samochód w pełnym słońcu. Uff, po powrocie będzie masakra. Parking tani nie jest, ale nie mamy jakoś zbytniej ochoty szukać tańszej - albo bezpłatnej - alternatywy, zwłaszcza że dzieci nie mogą doczekać się kąpieli w morzu.

Na Zlatnim Racie ludzi sporo, choć nie tak dużo, jak się spodziewałem; gdzie niegdzie znajdzie się kawałek wolnej przestrzeni. Słoneczko świeci, niby powinno być ciepło, a nawet gorąco, ale dość mocno wieje, dzięki czemu upał nie jest aż tak męczący; nie na darmo ta część wyspy jest Mekką windsurfingowców (faktycznie, gdzie okiem sięgnąć, tam roi się od żagielków z deskami; a może desek z żagielkami?).

Sama plaża składa się z setek tysięcy małych, obłych, bialutkich kamyków. Kilkadziesiąt z nich wraca potem z nami w jednej z toreb.

Obrazek

Obrazek

Ja już mam dosyć prażenia się w pełnym słońcu, zostawiam zatem resztę towarzystwa na pastwę słonecznych promieni i podmuchów adriatyckiego wiaterku, i ruszam nadmorską promenadą do odległego o jakieś dwa kilometry miasta. Tym razem trzymam się wyłącznie wybrzeża (mam wrócić za dwie godziny), a zatem niewiele mogę zobaczyć.

Obrazek

Obrazek

Wracam o czasie, rodzina jednak zdecydowanie odmawia powrotu, turkusowe kąpiele strasznie ją wciągają...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano 17.05.2010 21:25 przez bl, łącznie edytowano 1 raz
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18688
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 18.04.2010 12:07

bl napisał(a):Sama plaża składa się z setek tysięcy małych, obłych, bialutkich kamyków. Kilkadziesiąt z nich wraca potem z nami w jednej z toreb.


:D Ciekawe ile ton kamyczków corocznie emigruje z Chorwacji
razem z powracającymi z wakacji :lol: :wink: :lol:

bl napisał(a): . . . rodzina jednak zdecydowanie odmawia powrotu, turkusowe kąpiele strasznie ją wciągają...


Też mam z tym "problem" , daję się wciągać . . . a może raczej . . . nie daję się wyciągać z ciepłej , krystalicznie czystej wody
:wink: 8) :D

Pozdrawiam
Piotr
Liliana
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 202
Dołączył(a): 06.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Liliana » 18.04.2010 15:26

Twoja opinia o Supetarze mnie martwi, bo właśnie tam się wybieram, pocieszam się jednak myślą, że ines była zachwycona no cóż zobaczymy..
bl
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 06.04.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) bl » 18.04.2010 16:32

Supetar da się lubić, jednak IMHO nie wytrzymuje porównania ze Starim Gradem czy Hvarem.
Liliana
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 202
Dołączył(a): 06.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Liliana » 18.04.2010 17:04

A może widziałeś plaże w Supetarze 8O jeżeli tak to chętnie poczytam :lol:
Pozdrawiam :papa:
bl
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 06.04.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) bl » 18.04.2010 22:06

Tylko tę bezpośrednio na zachód od portu, a i to raptem przez kilka minut. Nie jestem chyba zatem najlepszym źródłem informacji na ten temat...
bl
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 06.04.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) bl » 18.04.2010 22:42

10 lipca

Dziś Dzień Plażowicza. Ale nie w Splitskiej. Rodzince tak się spodobała wczorajsza wizyta w Bolu, że nie chce słyszeć o alternatywnych pomysłach. No cóż - nie ma przebacz...

Baj baj zatem Splitsko, pozostań za naszymi plecami Supetarze, Nerežišćo, Pražnico, G. Humacu! Witaj, Zlatni Racie!

A ja, rzecz jasna (pewnie jakiś dziwny jestem; ale koty tak pewnie mają) znów wybieram się spacer po miasteczku, dzięki czemu odkrywam winiarnię tuż przy samym nabrzeżu (na zewnątrz patelnia, a w środku, wśród kamiennych murów, przyjemny chłód. I zapach - od razu wiadomo, co się tu produkuje).

Kilka butelek czerwonego Plavac Bol ląduje w moim plecaku.

A co poza tym? Proszę bardzo:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W sumie - zaskoczenie in plus. Nie tego spodziewałem się po skomercjalizowanej, nastawionej na wyciągnięcie maksimum kasy od letników miejscowości.

W drodze powrotnej zatrzymuję na chwilę samochód i robię kilka zdjęć. W tle - Hvarski Kanal.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jutro - nie odpuszczę. W planach zwiedzanie zachodniej części wyspy.
bl
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 06.04.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) bl » 19.04.2010 23:14

11 lipca

Dziś jest ciepło, od rana świeci słoneczko.

Tato, tato, dlaczego nie idziemy na plażę? Bo tata chciałby trochę pozwiedzać wyspę. Nie, nie chcemy...!

Ale staje na moim.

Ze Splitskiej jedziemy do Supetaru, objeżdżamy miasteczko od południa i kierujemy się na Sutivan.

To mała, senna mieścina tuż nad morzem. Jest nawet bezpłatny parking! Zostawiamy samochód, raz dwa docieramy do placyku pełniącego rolę rynku (jest tu przystanek autobusowy, kilka sklepów, konoba albo dwie, stoją stragany z warzywami i owocami), i aleją wysadzaną wiekowymi, o grubaśnych pniach palmami, obok niewielkiego parku z małym placykiem zabaw dla dzieci (nasze nie wytrzymują i dopadają huśtawek i tym podobnych atrakcji, jakby pościły od nich co najmniej kilka lat) docieramy do nabrzeża.

A tam - miła niespodzianka. I piękny widok na kontynent, i coś na kształt klimatycznej mini-starówki. Miasteczko robi na nas najlepsze wrażenie spośród tych, które dotąd przyszło nam odwiedzić na Braču.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdy wracamy do samochodu, uwagę naszą zwracają wiszące tu i ówdzie plakaty informujące o jakimś mini-zoo na południe od Sutivanu. Rzecz jasna, nie możemy go ominąć.

Po jakichś dwóch kilometrach za Sutivanem skręcamy w prawo, w gruntową drogę. Piasek, kamienie, żwir. Droga biegnie wśród chaszczy, od czasu do czasu mijamy jakiś murek. Chwilami jest tak wąsko, że nie ma szans na to, by bezboleśnie minąć się z samochodem jadącym z naprzeciwka.

Jakoś udaje nam się jednak dotrzeć na miejsce. Ogrodzony teren, w środku - boisko do siatkówki (jak to w zoo), a do tego zagrody z kurami, kozami, osłami, świniami... Jeden z osłów na widok mej ekstremalnie szczupłej córki zanosi się iście diabelskim chichotem. Jest fajnie, zwłaszcza dla naszych wychowanych w mieście dzieci. Szkoda tylko, że za przyjemność odwiedzenia tej menażerii trzeba całkiem słono zapłacić.

Potem - kierunek Ložišća. Miejscowość robi niesamowite wrażenie, gdy wjeżdża się do niej od strony Sutivanu. Jeśli żałowałem później jakiegoś niezrobionego zdjęcia, to właśnie tego widoku...

Parkujemy w centrum, chwilę spacerujemy. Jesteśmy świadkiem, jak jakiś suv na polskich numerach próbuje przecisnąć się wąską w tym miejscu drogą obok toczącego się majestatycznie autobusu. Próbuje, próbuje uparcie, w końcu jednak odpuszcza i czeka, aż autobus - który sam ma problemy z pokonaniem zakrętów między budynkami - przejedzie i zrobi miejsce dla mniejszych użytkowników szos.

A Ložišća? Cóż...:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Żona stanowczo oprotestowuje mój pomysł zjechania do Bobovišćy na moru, a zatem przez Bobovišćę bez dodatków w nazwie jedziemy do Milny.

Nie, nie podoba nam się Milna. Spacerek wzdłuż wybrzeża, kilka fotek. Ludzi prawie nie widać... Wszyscy poumierali czy co?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Małe zakupy w jednym z tamtejszych sklepików i wracamy do samochodu.

Przez Ložišćę, Dračevicę (ach, ten pierwszy odcinek za Ložišćą!; niestety, jedziemy po niewłaściwej stronie drogi, to znaczy tej bez barierek, ale za to z niezbyt co prawda głęboką, ale jednak przepaścią) i D. Humac docieramy do Supetaru. A tam - tradycyjne lody, zakupy w jednym z supermarketów i do domu!
lolek80
Odkrywca
Posty: 111
Dołączył(a): 26.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) lolek80 » 20.04.2010 08:03

Liliana napisał(a):A może widziałeś plaże w Supetarze 8O jeżeli tak to chętnie poczytam :lol:
Pozdrawiam :papa:


W relacji Ines chyba jest najwięcej info o Supetar, bo tam przecież spędziła kilka dni. Trzeba pamiętać, że Cro w sezonie i po to dwa rożne kraje :)
Ja odwiedziłem przelotnie Brac we wrześniu i bardzo mi się tam podobało, ale w sezonie na pewno jest full ludzi.
Pozdrawiam
bl
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 06.04.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) bl » 21.04.2010 10:42

12-13 lipca

Klasyczne Dni Plażowicza. Pierwszy - w Splitskiej, drugi - w Bolu.

O czym tu pisać? Plaża, woda, dobra książka.

A wieczorem...

To chyba dobra okazja, by skreślić kilka słów o targu rybnym w Supetarze.

Zacząć muszę jednak od... Sprawy Grilla.

Długo zastanawialiśmy się, czy jest sens targać do Chorwacji własnego grilla; wszak przy każdym chyba chorwackim domu znajduje się tego rodzaju urządzenie, często solidnie murowane, w wersji "przyapartamentowej" - z założenia do dyspozycji wszystkich gości apartamentu. Jakoś nie uśmiechała nam się jednak rywalizacja o to cywilizacyjne dobro z sąsiadami - bo co będzie, jeśli w tym samym czasie, w którym zaplanujemy sobie przygotowanie posiłku, analogiczne plany będzie próbował zrealizować ktoś inny?

O nie, niedoczekanie! I, jako że w tym roku zaplanowaliśmy większy udział w naszym menu dań grillowanych, upchnąłem ściślej inne rzeczy - a każda przecież jakże niezbędna! - w bagażniku naszego focusa (nigdy bym nie pomyślał, że w ogóle takie ściskanie było jeszcze możliwe), dzięki czemu znalazło się w nim akurat tyle wolnego miejsca, by zmieściło się w nim pudełko ze składanym, miniaturowym - tak akurat na dwie ryby - grillem.

Napisałem: ryby?

No jasne!

Tylko jak je zdobyć?

Oczywiście, najprościej na targu, choć to zapewne sposób nie tak przyjemny jak własny połów. Cóż, muszę uwierzyć na słowo.

Jest taki targ w samym centrum Supetaru, nieopodal przystani promowej. Niezbyt może wielki, na dodatek dzielący miejsce ze straganami warzywno-owocowymi, miodami i tym podobną galanterią, ale jednak jest.

Jeśli chce się dokonać zakupu świeżych darów morza, trzeba się na nim pojawić przed południem, a najlepiej - z samego rana. I to właśnie nieodpartej chęci spożycia rybki zawdzięczam wstawanie sporo przed godziną ósmą niemal co drugi dzień (na urlopie!; z początkowego postanowienia, na skutek późnego kładzenia się spać, niewiele po tygodniu pobytu pozostało) i kilkukilometrowe wyprawy ze Splitskiej na zakupy.

Na kilku straganach - pięciu, może sześciu - oferowano kilka gatunków ryb, dodatkowo posegregowanych rozmiarami. Wytężam pamięć, ale pomimo najszczerszych chęci przychodzą mi do głowy jedynie nazwy naszych faworytów: brančina oraz dorady. Ceny - w zależności od rozmiaru (im mniejsze, tym tańsze) - wahały się w granicach 60-120 kun za kilogram. Poza rybkami amatorzy morskiej kuchni mogli liczyć na mule, ośmiornice, kalmary i tym podobne owoce podwodnych sadów.

Do dziś żałuję, że nie skusiłem się na te mule!

A co potem? Cóż - sporo radości z czyszczenia i patroszenia (choć moja lepsza połowa ma zapewne inny pogląd na te kwestie), przyprawianie i... siup nad rozżarzone węgle!

Oczekiwanie na jedzonko, a i samo jedzonko umilało miejscowe białe wino.
:)

W tym roku do Orebiča też zabieramy ze sobą grilla.

Drugiego dnia kładziemy się do łóżek wcześniej. Nazajutrz czeka nas jedyna tegoroczna wycieczka na stały ląd: wodospady Krka.
Muliness
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2653
Dołączył(a): 12.01.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Muliness » 21.04.2010 22:00

:D Rewelacja dzieki za opis miasteczka Sutivan;)
Super się czytało:) Odwaliłeś kawał dobrej roboty;)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Brač A.D. 2009 - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone