Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Czwartek miał być dla nas dniem "wolnym" Całodzienne zwiedzanie Splitu bardzo nas zmęczyło i decyzja, co do czwartkowych zajęć, mogła być tylko jedna plażing, a po południu mecz w knajpie. Takie ustalenia poczyniliśmy w środę późnym wieczorem.
Nocka całkiem spokojna. Rano obudziłem się nieco "zmęczony" długim wieczornym siedzeniem , ale jak to ja, pobiegłem przywitać dzień na naszą plażę. Wiatr był mocniejszy, to i fale dość wyraźnie dekorowały Jadran.
Wróciłem do domku i dospałem do 9:00. Obudziły mnie szyszki spadające na metalowy dach naszego bungalow. Słychać było wyraźny świst za oknem. Niby jasno, ale tak nie do końca. Niebo nie było już tak ładne wiał silny wiatr. Reszta dopiero wstawała. Zabrałem aparat nad morze. Było ciepło, na pewno powyżej 25 stopni. Słońce schowane było za rzadkimi chmurami. Tylko ten wiatr coraz większy. Wybrzeże wyglądało bardzo dynamicznie.
Dość długo siedziałem w bluzie na plaży. Obserwowałem fale. Łódki i prom walczący z porywistym wiatrem. Goście z naszego kempingu zaglądali na chwilę i z kwaśnymi minami wracali do siebie. Śniadanie pewnie gotowe i u nas - pognałem głodny.
Miny jakie zastałem w domku były podobne do tych z plaży. I co tu teraz robić? W planach został tylko mecz na wieczór. Do obiadu poleniuchowaliśmy trochę wszyscy. Przed obiadem poszedłem sprawdzić czy się nie poprawiło. Jasne
Było nawet plażowanie Dzisiaj leżaki za free
Złapaliśmy trochę słońca , potem zjedliśmy pyszny obiad.
Krotka sjesta i aparaty w dłoń. Spacer do Supetaru dla zabicia czasu - ten wiatr musi w końcu minąć. W miasteczku niewielu wczasowiczów. W restauracjach siedziało trochę głodomorów. Reszta gdzieś się pochowała. Odwiedziliśmy kościół parafialny... w środku.
Szukaliśmy wczesnochrześcijańskiej mozaiki, której pilnowała Matka Teresa.
Tutejsza fauna dopisała. Fakt była nieco zmarnowana pogodą ale dzielnie pozowała
daj żyć, co mi tu z tym aparatem...
ta pogoda go dobijała... gwiazdorzy
wczorajszy
jedyny model gotowy na sesję
rozwiana fryzura, czy ktoś może "to" ogarnąć?
Było też podziwianie sztuki:
:) Sztuka Naiwna
I architektury: odnowionej i zapomnianej
Zrozumienie architektury i sztuki wiele nas kosztowało, więc udajemy się na piwko do baru. Wchodzimy - leci mecz w telewizorni - zasiadamy. Ucinamy sobie pogawędkę z obsługą. Sami przyznali, że to co dzieje się dziś na zewnątrz nawet ich zdziwiło. Fakt - zdarza się - ale nie z taką siłą... Pytamy ile to może potrwać. Odpowiada - "Do 5 dni." o Qó**a
Przy barze parę fotek:
TAK... odważni!
Ogródek baru przykryty jest lekką konstrukcją, wszystko się trzęsie i rusza. My oglądamy sobie mecz i komentujemy poczynania naszej drużyny. Ale nasz mecz wieczorem - zobaczymy go w domku. Po drodze na kemping robimy zakupy, jedzenie i antydepresanty
Wieczorem meczu nie zobaczyliśmy bo chorwacka telewizjatransmitowała inny. Ale humory dopisują. Kładziemy się późno.
Kończąc chciałem wszystkich pocieszyć i zapewnić, że w czasie pracy fotoreporterów nie ucierpiał żaden zwierzak, wszystkie wyszły przepięknie nawet bez fryzjera.
Czego nauczyliśmy się dzisiaj? Nie ma złej pogody!
Mieliśmy okazję spać w minikamperze podczas takiej pogody w Cro . Nie polecam nikomu ze skłonnościami do choroby morskiej . Mimo że zaparkowaliśmy w zalesionym terenie i po jednej ze stron mieliśmy kamienną ścianę , czuliśmy się jak w kołysce Bez znieczulenia sen byłby tylko marzeniem . . .
piotrf napisał(a):Mieliśmy okazję spać w minikamperze podczas takiej pogody w Cro . Nie polecam nikomu ze skłonnościami do choroby morskiej . Mimo że zaparkowaliśmy w zalesionym terenie i po jednej ze stron mieliśmy kamienną ścianę , czuliśmy się jak w kołysce Bez znieczulenia sen byłby tylko marzeniem . . .
He he, znam to uczucie. Na Pagu i Krku tak nas wytelepało w przyczepie, bujanie mi nie przeszkadzało ale te odgłosy spać nie dały. Przedsionkiem i daszkiem tak szarpało, że własnych myśli nie słyszałam
Przeżyliśmy raz taką masakrę w Cro, to coś dla odważnych jeszcze przed konkretnym tupnięciem byliśmy na plaży wypić piwko, kilka osób weszło do wody z maskami i nurkowało woda przyniosła wtedy dużo skarbów, po czym zrobiła się strasznie mętna
Muzykę idealnie dobrałeś do filmiku, niczym apokalipsa
pawel silesia napisał(a):Ucinamy sobie pogawędkę z obsługą. Sami przyznali, że to co dzieje się dziś na zewnątrz nawet ich zdziwiło. Fakt - zdarza się - ale nie z taką siłą... Pytamy ile to może potrwać. Odpowiada - "Do 5 dni." o Qó**a
5 dni pięknego plenerowego spektaklu. Żywioł ładny.
Dobrze pamiętam ten niemożliwy szum i świst, który trwał w nieskończoność. W ciągu dnia nie było to tak męczące jak w nocy. Obsługa na kempingu stale monitorowała sosny stanowiące w pogodne dni fajny parasol nad ośrodkiem. W tym czasie stare drzewa chciały się na wietrze prawie od podstawy pnia. To bardzo ciekawe zjawisko. Doceniam, że mogłem je sam obserwować (w bezpiecznych warunkach).
Tego dnia pierwszy raz od przyjazdu nie poszedłem na wschód słońca. Rano byłem padnięty . Całą noc wiatr dawał się we znaki. Świst, huk i spadające szyszki oraz wstrząsy bungalow skutecznie przeszkadzały w odpoczynku.
Wszyscy wstaliśmy dość późno. Obsługa kempingu sprzątała to co spadło z sosen (dywan z szyszek i igliwia), a my czekaliśmy na pyszne śniadanie
były jeszcze kiełbaski (jeszcze się grzały)
Wiatr wyraźnie ustał, widoczność była słaba, ale słońce nabrało mocy. Zrobiło się gorąco. Zajęcia, które były przewidziane na czwartek, odbędą się dzisiaj - czyli plażing.
Przed 12 minęliśmy centrum Supetaru i przez tereny hoteli pomaszerowaliśmy w kierunku Mircy.
ogrody hoteli były bardzo zadbane, można było napotkać ciekawe rzeźby.
Pierwszą plażą, którą udało nam się zobaczyć była: Vela luka
jej wschodnie ramię zagospodarowały hotele i ośrodki wypoczynkowe
zachodnia, bardziej dzika strona, ograniczona była kamiennym murem.
Kamienny mur stanowił osłonę , to tutaj zaczyna się plaża nudystów. Nikomu nie przeszkadzając poszliśmy dalej ścieżką. Wąskie przejście prowadziło wzdłuż brzegu, gęsty las dawał dużo cienia - spacer był bardzo przyjemny. Co jakiś czas otwierał się piękny widok:
skaliste wybrzeże, ciąg dalszy rozbieranej plaży.
Przejście około 0,5 km i jesteśmy u celu. Uvala Mutnik. Położona jest z dala od zabudowań Supetaru i Mircy. Jest do niej dogodny dojazd drogą polną, parking. Można (jak my) dotrzeć tam na piechotę. Otoczenie stanowią dwie robinsjonady, las i pola. Plaża jest szeroka i długa. Zejście do wody nie jest bardzo strome. Życie podwodne daje dużo uciechy. POLECAM!
Zdjęcia robinsjonady.
piękna sprawa
:)
Oraz z plaży:
plaża jest długa i szeroka, może trochę brakować cienia bliżej wody, ale dalej są niewysokie drzewka tamaryszka
wąskie przejście, no problem
krystalicznie czysta woda i bujne życie podwodne, dobra zabawa
Spędziliśmy tam prawie cały dzień. Było trochę przyrody i statki:
jaszczurka
jeden
drugi i nasza sąsiadka z plaży ;)
Spacerowałem też skalistą plażą:
na skałkach jest więcej cienia, należy jednak pamiętać o strefie nagości
widoczność była słaba, ale woda przybrała niesamowite odcienie
A wracając ustrzeliłem kilka widoczków plaż przy hotelach Nawet tam było bardzo spokojnie
Fajnie (dla mnie), że pokazujesz ten rejon Supetaru. Bardzo przydatna lektura . Czy te plaże przy hotelach są ogólnodostępne Twoim zdaniem, które plaże ciekawsze ? Te w stronę Mircy czy te od centrum w kierunku Waszego kempingu ? Z góry dziękuję za odpowiedź
słoma79 napisał(a):bardzo miłe są te poranne pustki na plażach
Poranne na pewno, ale popołudniu też bardzo spokojnie.
Habanero napisał(a):Fajnie (dla mnie), że pokazujesz ten rejon Supetaru. Bardzo przydatna lektura . Czy te plaże przy hotelach są ogólnodostępne Twoim zdaniem, które plaże ciekawsze ? Te w stronę Mircy czy te od centrum w kierunku Waszego kempingu ? Z góry dziękuję za odpowiedź
Może pod koniec zrobię takie zestawienie z plażami, które odwiedziliśmy... Plusy, minusy, dojazd, parkowanie itp.
Przed wejściem na teren hoteli nikt nas nie kontrolował. Może inaczej sprawa wygląda w lipcu i sierpniu kiedy ludu więcej. Na kempingu założyli nam opaski na nadgarstki "Svpetrvs Hoteli" może to nas uprawniało do wejścia - nie pytaliśmy.