Trochę czasu dzisiaj mam, więc napisze coś i wkleję parę zdjęć ( nie wiedziałem że pisanie relacji jest tak czasochłonne
)
SutivanOkoło 13 dojechaliśmy do Sutivanu. Jako że mój poprzedni pobyt w tym miasteczku był przed 26 laty, chciałem zobaczyć czy jeszcze coś z tego pamiętam
. Przed wyjazdem ustaliłem (oczywiście dzięki GSV
) że nasze "stare" apartamenty znajdowały się przy wjeździe do Sutivanu, ale nie pierwszą drogą tylko drugą od strony Supetaru. No i oczywiście pamiętałem że do plaży było strrrasznie daleko
.
No dobra wjeżdżamy do Sutivanu, po lewej stronie (gdzie jak pamientom rosła yno trowa, a nasze apartamenty szło zoboczyć z drogi), stoi pełno nowych. Myśła se "dyć jo nigdy ich tu ni znejda". I jak tak powioli zjeżdżamy z górki patrzę się to chyba one, pokazywałem zdjęcie rodzicom i potwierdzili na 100% że to były te.
- apartamenty, widać tylko ich górę
Samochód pozostawiliśmy na parkingu za Konzumem, w którym o ile dobrze pamiętam w latach 80 mieściła sie jakaś firma o nazwie "Bračplastika".
- Konzum / Braćplastika
Dalej zeszliśmy w dół, alejką palmową
- Alejka palmowa
Przez Port
- port
Teraz drogą wzdłuż plaży
- droga wzdłuż morza
I w końcu zza zakrętem mówię "Jest!! to tam!!"
- O widzę gdzie jest
Żona yno na mie wejrzała, w jej wzroku było to słynne kobiece "chopie chyba cie poj..ało". Mowię "dziwej sie, my kożdy dziń z rana na sniodanie z wszystkimi tobołami tela szli, a na wieczor nazot". Żeby za bardzo już nie przeginać mówię "jo ida po auto, a wy już idźcie tam na plaża"
Gosia z Szymonem poszli dalej a jo nazot po auto. Jak podjechałem na parking przed hotelem w którym jedliśmy posiłki serce mi zamarło. RUINA!!!
- przykry widok
Stołówka, która była przeszklonym okrągłym budynkiem z widokiem na morze, teraz wygląda tak
- hotel
Dziwne że tak blisko znajdują się tak zaniedbane budynki. Z tego co mówił nasz gospodarz są to budynki które nad morzem posiadały Jugosłowiańskie (Serbskie) zakłady pracy i do dzisiaj ich status własnościowy nie jest rozwiązany (w Sumartinie też podobno jest jedna taka ruina).
Pofociłem trochę o by rodzicom pokozać a rodzinka poszła dooopy wymoczyć w Jadranie.
Ja jak mam w zwyczaju poszedłem na mały spacerek, wiedziałem też że kawałek za naszą stołówką jest piękna zatoczka.
- zatoczka w której pływaliśmy
No może nie teki kawałek, ale była.
- zatoczka
No i zauważyłem że budują nowe "wypasione" aprtmany.
- budują nowe
Po powrocie do rodzinki, żona która pasjonuje się zbieraniem muszelek i innego badziewia które morze na brzeg wyrzuci, pyta czy mam w aucie kombinerki. Jak mom ni mieć jak do Cro jada 15-sto letnim autem, mom kombinerki, kleje, opaski itp. itd. cało tasza co bydzie ze 10 kilo wożyć
. To dowej i szraubyncicher tyż, no ze całą taszą gupio na plaża iść to biera yno najpotrzebniejszy sprzynt i kombinuja co ona zaś znejdła. Podchodza, zaglondom, a tam wcisnyte pomiyndzy skałami jakieś monety. Biera szraubencicher podważom, ruszyło sie trocha. Chytom kombinerkami, wylazło. Jedna po drugi wyciongomy 3 monety, ale niewiela na tym widać. Po powrocie do Selcy biorę pastę do zębów, szmatkę i poleruję. Na jednej stronie pojawiły się dwie głowy a na drugiej coś w rodzaju ogniska oplecionego wieńcem z pięcioramienną gwiazdą i napis cyrylicą i alfabetem łacińskim "REPUBLIKA JUGOSLAVIA". O qrcze Gosia znalazła DINARY!! Jedna moneta 50 dinarów, druga 20 dinarów, trzecia jest najmniejsza i praktycznie nic nie można z niej odczytać ale myślę że to 10 dinarów. Próbowałem zrobić zdjęcia ale wiele na nich nie widać
PRAWDZIWE JUGOSŁOWIAŃSKIE DINARY!! Czułem się jakby to była najprawdziwsza podróż w czasie, szkoda tylko że lat mi nie ubyło.