napisał(a) dids76 » 25.07.2013 23:13
Czasu jakoś niema, więc relacja do przodu nie idzie. Chciałem skończyć przed powrotem Janusz Bajcera z wczasów, bo nie wiem czy mój Śląsko / Polski mu się spodobo, ale chyba nie zdąża
Według prognozy pogody 29.06 miało być zimno (maks 21 stopni) i padać. Koło naszego apartamentu szła droga w góry i z tego co zobaczyłem na mapach ''
Gugla'' można było się najprawdopodobniej nią dostać do zatoczek pomiędzy Sumartinem a Bol. Jako że mojego
"starego dziada" czyli Golfa, szkoda mi było po szutrowych i dosyć stromych drogach gonić, po śniadanku oznajmiłem "idymy na szpacyr"
- Droga koło apartamentów
Zdjęcie tej drogi jest zrobione w tym samym dniu tylko trochę później
Oczywiście cała rodzinka "bardzo" się ucieszyła i ruszyliśmy pod górę
Mijamy ostatnie zabudowania Puntinaka i idziemy coraz wyżej. Droga oczywiście szutrowa, po obu stronach kamienne murki a nawet normalne płoty którymi odgrodzone są działki. Po jakiś 20 minutach na nieogrodzonej działce widzimy ruiny jakieś chatki
Droga wcale nie wygląda na taką co ma chęć zejść gdzieś w stronę morza, z prognozy pogody też oczywiście nici bo ciepło jak w piecu i słońce świeci. Po następnej pół godzinie takich widoków:
Gosia stwierdziła "chopie chyba cie pogieno, idymy nazot". Godom kaj nazot? dyć wiela my nie przeszli. Siedli my se na trowce napili czego zimnego i stwierdzili że oni (Gosia i Szymon) idom nazot, a jo puda jeszcze trocha obejżeć co tam dali jeszcze je.
Wzięliśmy ze sobą krótkofalówki, więc po "sprawdzeniu łączności" rozdzieliliśmy się.
Na następnym wzniesieniu trafiłem na drogowskaz i taką mapę:
- drogowskaz
- mapa
- mapa
No choć wijym kaj żech je
Co prawda była to mapa bardziej przedstawiająca gdzie jaka (czyja) działka jest ale mogłem z niej mniej więcej odczytać moje położenie.