Nie wiem co będzie dalej z Bośnią i Hercegowiną, ale obecnie jest to chyba najbardziej osobliwy polityczno-etniczno-kulturowo-państwowy "twór" w Europie, efekt porozumień w Dayton, utrzymywany przez UE i ONZ.
Jest to sztuczne utrzymywanie państwa które, tak naprawdę, składa się z dwóch odrębnych państw i to widać nawet dla mało zorientowanych w zawiłościach bałkańskiego tygla.
Ale jednoczesnie to powoduje, że kraj jest ultraatrakcyjny dla prawdziwego turysty (ale nie wczasowicza).
Geograficzne cudo z górami, rzekami, jeziorami i słynnym krasem niemające sobie równych w Europie. Widoki nie pozwalają kierowcy, jadącemu tam pierwszy raz, normalnie prowadzić auta (a drogi są kręte!) i wymuszają częste postoje na fotografowanie.
Kulturowo i etnicznie jeszcze większy unikat. Jest to w tej chwili taka MiniJugosławia. Mieszkają tam przedstawicile wszystkich bałkańskich nacji, a szczególnym pod tym względem miejscem jest Sarajevo (można tam nawet zobaczyć Murzyna, choć raczej ze SFOR-u).
Widoki pozostałości ostatniego konfliktu widać na każdym kroku (poza częścią serbską), a świadomość historii ostatnich 15 lat powoduje dodatkowy dreszcz emocji. Demony wojny unoszą się w zaułkach miast i wsi.
BiH trzeba zobaczyć teraz. Obecnie sytuacja Bośni pod względem turystyki przypomina Chorwację z 1997 roku, kiedy byłem tam pierwszy raz.
Bośnia jest jeszcze tana i wolna od tabunów turystów, którzy zjawią się tam za kilka lat. Fakt, że baza jest skromna, ale w większych miastach nie powinno być problemu z noclegiem. Bośniacki fast food to dodatkowa atrakcja.
Jest bezpiecznie, kraj jest czysty, ludzie mili, otwarci i pomocni. Każdy turysta jest dla nich symbolem powracającej normalności.
Jest jednak ważne, żeby przed wyjazdem zapoznać się, choć pobieżnie, z historią tego regionu. Lepiej się wtedy odbiera piękno kraju, jakim jest Bośnia i Hercegowina.