Re: BiH - slalom między minami: Travnik - Sarajevo
napisał(a) Franz » 14.05.2014 23:13
Kilka zdań tekstu do odcinka z Travnika do Sarajewa:
Przed wejściem do samochodu przyglądam się jeszcze meczetowi, który ma - podobnie jak tamten w Jajcach - kryty gontem dach, z którego wyrasta drewniany minaret, przypominający komin zabytkowej lokomotywy.
Odrobinę kluczę po jednokierunkowych uliczkach, po czym wypadamy na główną szosę, obierając kurs na Sarajewo. Większość trasy - już po ciemku - pokonujemy bez kłopotów i dopiero kilkadziesiąt kilometrów przed stolicą grzęźniemy w niekończącym się sznurze samochodowych świateł. Tracimy trochę czasu, potem podsuwamy się do przodu, by znów utknąć w mało ruchawym korowodzie. Okazuje się, że to ruch wahadłowy nas tak przytrzymał. Trochę dalej informacja o konieczności wniesienia opłaty za przejazd, ale kiedy mijamy bramki, wyglądają na nieczynne. Wpadamy na autostradę i gdy pojawia się kolejna informacja o płatności, wkładamy ją między bajki. Błąd! Tym razem trzeba się zatrzymać i zapłacić dwie marki bośniackie za przejechane trzydzieści, może czterdzieści kilometrów. Wreszcie przebijamy się do centrum Sarajewa - Bea doskonale mnie pilotuje - i kiedy jesteśmy już pod hotelem Europa, zostaje nam tylko jedna przecznica do pokonania. W tym momencie zaczynają się schody z powodu natłoku uliczek jednokierunkowych oraz ślepych, zakazów ruchu i zakazów skrętu. Kosztuje nas to sporo kręcenia zanim wreszcie parkujemy w pobliżu recepcji hostelu Sartour. I to już koniec dobrych wiadomości. Recepcja zamknięta na głucho, krata spuszczona - wprawdzie wisi kartka, żeby pukać, ale na pukanie nikt nie reaguje. Cisza zupełna. Co robić?
Zaczynamy szukanie jakiegoś innego miejsca na nocleg. Pytamy w jednym pensjonacie - drogo. W drugim - też nie tanio: chcą 45 euro, gotowi spuścić o pięć. Rezygnujemy i szukamy dalej, ale nadal w ścisłym centrum. W efekcie i tak płacimy te czterdzieści w innym pensjonacie - jest późno, czujemy zmęczenie, a dodatkowym atutem jest możliwość zaparkowania na terenie pensjonatu pod okiem czynnej całą dobę recepcji. Pokój schludny, łazienka czysta, przeboleję tę kwotę, której część można by było wydać na bardziej zbożne cele, na przykład na piwo. Idę po samochód, parkuję go z pełną satysfakcją pod wielkim oknem, zza którego pani uśmiecha się do nas, rozpakowujemy się w pokoju, po czym wyruszamy na spacer po nocnym Sarajewie.