Witam. W ubiegłym roku (2016) zaplanowaliśmy wyjazd nad Adriatyk na przełomie sierpień/wrzesień jako, że Młody miał wakacje do połowy września, więc pomyśleliśmy że ten termin najbardziej nam odpowiada. Miejsce Neum. Ekipa 5 osób (3 pokolenia) - nasza 3 osobowa rodzinka i dziadki oraz nasz prawie labuś - Nori. Trochę minęło od podróży nad Adriatyk (7 m-cy) więc warto co nieco naskrobać i jakieś fotki pokazać. Wyjazd z Niemiec w nocy, po 80 km już Austria. Przejazd przez Austrię z lekkimi utrudnieniami przez słabo wyznaczony objazd, ze względu na jakieś roboty remontowe w okolicy Grazu. Słowenia miała być tylko formalnością. Szybki przejazd autostradą zakończył się 2 godzinnym postojem w korku przed samą granicą z Chorwacją. Chorwacja przywitała nas dość sporą mgłą, która jednak zniknęła gdzieś w trakcie przemieszczania się w głąb południowych krańców. Do Neum dotarliśmy w okolicach popołudniowych i tu niespodzianka - nawigacja odmówiła dalszej współpracy a tu jeszcze apartament trzeba znaleźć. Szybka decyzja, samochód w cień, a ja jako stary harcerz
idę poszukać kwatery. Po kręceniu się po Neum czuję narastające wkurzenie. Skwar niemiłosierny, pot zalewa oczy i gdzie do cholery jest ta ulica. W końcu (po ok 20 - 30 min) znalazłem. Apartament super, pierwsza klasa, ale gdzie te 50 m do plaży!!! Chyba ktoś zapomniał jedno zero dopisać (500 m) i dodatkowo taka stromizna. Cholera apartament rezerwowałem przez b.......com, zaliczkę wpłaciłem, ale nie chcę tu zostać nawet 5 minut dłużej. Właścicielce powiedziałem, że przyjadę z wszystkimi i wtedy podejmiemy decyzję (pomyślałem). Zapytała się gdzie zostawiliśmy samochód i po mojej odpowiedzi powiedziała, że sam tu nie trafię, więc ona mnie poprowadzi swoim samochodem. Jak to JA nie trafię
, ale chyba wiedziała co mówi. Neum i te jednokierunkowe uliczki oraz jeżdżący pod prąd Bośniacy to jakaś masakra. Pozostałym apartament bardzo się podobał, jednak podobnie jak ja, wyrazili lekkie zdziwienie odnośnie odległości od plaży, jej jakości oraz ... Tych oraz było coraz więcej. Moja decyzja wprawiła w osłupienie wszystkich. Jedziemy dalej. Nie chcę tu spędzić swojego urlopu. Pytanie tylko ile będę musiał zapłacić za rezygnację ? Jeżeli powiedzą że 100% zostajemy, do 50% jedziemy dalej. Właścicielka powiedziała że musimy poczekać na męża, który już jedzie i to on zajmuje się takimi sprawami. Po ok 30 min przyjechał właściciel i jemu przedstawiłem, że nie pasuje nam lokalizacja i, że chcemy jechać do Chorwacji. A on, czego można było się spodziewać, że rezygnujemy w dzień przyjazdu i trzeba będzie zapłacić za rezygnację
Pytanie tylko ILE ? Powiem tak liczyłem, że trzeba będzie więcej zapłacić. Dla jednych to dużo, dla drugich tak sobie, ale bądź co bądź to nasze pieniądze, które trzeba było za "nic" zostawić. Za rezygnację chcieli 120 Eur, jednak po negocjacjach zeszło do 100 Eur. Właściciele zapytali czy mamy jakiś plan awaryjny i tu wielkie dzięki dla Nich, gdy usłyszeli że nie. Zaprosili do klimatyzowanego pomieszczenia, napoili, pozwolili skorzystać z internetu, żeby znaleźć lokum w Chorwacji. Ba nawet zadzwonili do swoich znajomych w okolicy Dubrownika i zapytali czy mają wolne apartamenty. Niestety, albo stety nie mieli. Na szybkiego znalazłem jakieś 3 lokalizacje, podziękowaliśmy właścicielom i w drogę. Wybór padł na Peljesac. cdn