Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Bośnia, Czarnogóra, Albania i Macedonia - relacja

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 13.07.2006 07:34

[quote="golek"]

Po drodze w całym paśmie Baba spotkalismy tylko 8 Czechów z plecakami

Fajnie,że to takie puste góry :) , mam nadzieję, że we wrześniu też tak będzie. Z opisu jednego "tamtejszego" gościa czyli Macedończyka wiem, że w sezonie i w weekendy ludzi jest znacznie więcej :(
Puste góry to jest to co lubię, znalazłem to w zeszłym roku we wrześniu w Durmitorze gdzie można było przez cały dzień nie spotkać nikogo. No i śniegu wtedy nie było już ( czy raczej jeszcze :D ) wcale :D
golek
Podróżnik
Posty: 22
Dołączył(a): 12.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) golek » 13.07.2006 09:14

cd..


Dzień siódmy-czwartek

Z rana zebraliśmy się i żegnamy Durmitor. Ale już w drodze do Żabljaka czujemy charakterystyczny zapach etyliny. Stajemy, patrzymy pod samochód... a tam cieknie niestety... Na szczęście po krótkich poszukiwaniach 3 km za Żabljakiem znajdujemy serwis samochodowy. Tu mała uwaga. Po drogach Czarnogóry co drugi samochód to Volkswagen, więc przynajmniej byliśmy spokojni ze w razie czego i części się znajdą i fachowiec z wiedzą. Serwis pusty jeszcze, bo działa od ósmej. Trochę się nam plany wala bo Prokletije czekają... W oczekiwaniu na naprawę robimy sobie śniadanie, w międzyczasie pojawia się dwóch pracowników. Samochód na kanał i oczekiwanie na wyrok. Ten okazał się najmniejszy z możliwych. Poluzowany przewód paliwowy. Wystarczyło dokręcić. 5 min i 5E. Jesteśmy nie dość, ze najedzeni to i szczęśliwi. Ruszamy. Dziś chcemy dojechać do Gusinje.
Pierwszy postój przy moście na tarze. Spore toto...
Obrazek

A my dalej w drogę. Mijamy Mojkovac. Jedziemy dolina rzeki Lim. Zatrzymujemy się w Berane by obejrzeć monastyr Djurdevi Stupovi. Warto.
Obrazek

W końcu dojeżdżamy do Gusinje. Wioska sprawia bardzo sympatyczne wrażenie, ciche, spokojne. Trochę kluczymy po okolicy aż w końcu za trzecim razem trafiamy na właściwą drogę, czyli te prowadząca do doliny Grbaja ( po wyjeździe ze wsi mijamy kościółek z prawej strony). Już po chwili ukazuje się nam znany ze zdjęć widok.
Obrazek

Wysiadamy z samochodu przy schronisku. Zamkniętym oczywiście. Upal wręcz nie do zniesienia. Z racji pewnego dziś opóźnienia i upału wybieramy Volusnicę, jako nasz cel na dziś. Na Karanfili i Popadije chyba nie mamy sił i czasu dziś. Od schroniska na górę prowadzi znakowana droga. Problem w tym, ze jej nie widać. Idziemy więc na wyczucie przez łąkę ( na słońcu chyba z 60 stopni ...) i do lasu. Łapiemy jakaś drogę w górę i po paru minutach spotykamy szlak. Mamy sporo szczęścia. Droga prowadzi bardzo spokojnymi i niestromymi zakosami. Mozolnie, mozolnie, ale w cieniu i po 80 minutach wychodzimy z lasu wprost na początek pięknej bocznej, wysoko zawieszonej dolinki.
Obrazek

Tu szlak trochę usiłuje nas zgubić, ale to nam nie przeszkadza, bo szczyt i podejście jest w miarę widoczne. Niecała godzina i jesteśmy na szczycie. I nawet szlak się znalazł;-) Widoki, zaiste, piękne. Niestety nie widać pewniej Maji. No cóż, nie można mieć wszystkiego...
Obrazek
Widok na Karanfili

Obrazek
Widok na południe

Obrazek
Widok w stronę Popadiji

Obrazek
A to dolina Grbaja z lotu ptaka ;-))

Obrazek
Widok na południe ( no gdybym miał dokładna mapę to pewnie wiedziałbym co to za szczyty ;-))

Siedzimy na szczycie długo, no ale czas nam na dół. Schodzimy całkiem szybko i odkrywamy w którym miejscu zaczyna się szlak na dole. Otóż, stojąc przy schronisko trzeba iść na południowy skraj lasu ( jakieś 150-200 m) i tamtędy biegnie droga którą to należy długo i wytrwale ku górze...
Samochód cały, okolica sielska , zupełnie nie widać niebezpieczeństw związanych z bliskością granicy.
Jeszcze jedno spojrzenie ku górze doliny...
Obrazek

Wracamy do Gusinje. Tu zakupy i mały spacerek. Noclegu jednak chcemy poszukać w Plavie. I znajdujemy, na drodze z Gusinje, 3 km przed Plavem u brzegu jeziora Plavsko. Nowe domki kempingowe. Po krótkich targach staje na 30 E za 4 osoby. Widok stąd na okolice przedni.
Obrazek

Jedziemy zobaczyć Plav. Miasteczko nam się bardzo spodobało, siedząc przy stoliku przy głównej, niezabardzo ruchliwej uliczce chłonęliśmy klimat. A w okolicy zebrały się chmury, wiec ruszył wiatr, zaczęło grzmieć i błyskać... W zgodnej opinii w Plavie nam się najbardziej podobało ( może jeszcze tylko Ochryd i Ulcinj).

Dzień ósmy - piątek

Na razie sobie dajemy spokój z górami i zaczynamy turystykę objazdową. Na początku oglądamy „ciekawostkę” architektoniczna.
Obrazek

Z Plava ruszamy w kierunku morza. W Andrijevicy skręcamy na zachód i jedziemy na przełęcz Tresnjevik, leżącą u stóp masywu Komovi, który niestety nie tym razem… Choć kusił mocno...
Obrazek


Droga wąska, kręta, ale asfaltowa i przejezdna. W miejscowości Matesevo, w miejscu gdzie pojawia się rzeka Tara niespodzianka. Trwają mocno zaawansowane prace przy tworzeniu nowej drogi. Następne 10 km jedziemy pomiędzy robotnikami, wywrotkami, spychaczami i innym ciężkim sprzętem po podbudowie nowej drogi, czyli utwardzonych już kamieniach. Trwa to dość długo ale w końcu dojeżdżamy do Kolasina. Tu zatrzymuje nas po raz pierwszy ( i jak się okazało ostatni ) patrol policji. Policjanci bardzo optymistycznie nastawieni do życia, z podziwem wysłuchali skąd i jaka droga przyjechaliśmy. Jeden z mundurowych zajrzał nam do samochodu, spojrzał na wskaźnik paliwa i uspokoił nas zapewnieniem ze za 2 kilometry możemy liczyć na tankowanie. Po czym pożyczyli nam spokojnej drogi, udanego wyjazdu i się rozstaliśmy. Takie patrole to ja mogę częściej spotykać;-). A my dalej w kierunku morza. Po drodze postój z monastyrze Moraca. Wygląda niepozornie i mało zachęcająco, ale bezwzględnie warto wejść ze względu na freski i ogólna atmosferę.
Obrazek
Obrazek

Dalej przez niekończący się kanion Moracy dojeżdżamy do Podgoricy ( po drodze LPG), gdzie odbijamy na północ w stronę kolejnego monasteru, tym razem Ostrog. Droga w ostatnim odcinku nienajlepsza, czasem eksponowana, wąska ale w końcu dojeżdżamy do parkingu. Jako, ze przeczytaliśmy wcześniej w przewodniku, ze lepiej zostawić samochód na parkingu na dole, bo wyżej jest wąsko i przepadziście, zostawiamy samochód. Bo skoro ma być jeszcze gorzej... No więc idziemy ok. 30 min w słońcu w temperaturze przekraczającej pojecie, ok. 200m podejścia i ponieważ droga piesza po wielokroć przecina ową straszną, przepadzistą, wąską drogę coraz bardziej jesteśmy wściekli na autora przewodnika. Było czasem wąsko, ale nie tak wąsko jak po drodze wcześniej, było przepadziście, ale mniej niż wcześniej. No i nie umywało się to do drogi Foca – Hum. O drodze na Soluńska Glavę nie wspomnę, ale o tym później. Na górze spory parking. Monastyr ładnie wygląda zewnątrz, nawet całkiem ładnie, ale wewnątrz nie ma wiele do zaoferowania, przynajmniej ta część udostępniona do zwiedzania.
Obrazek

Wracamy w dół i znów widzimy tą straszna drogę.. Pakujemy się do samochodu i zjeżdżamy w dół do pobliskiej restauracji. Tam tez mamy do czynienia z książką życzeń w menu wiec bierzemy jakiś nieokreślony zestaw mies polecanych przez kelnera sa jedyne 23E. W oczekiwaniu na jedzenie chłodzimy się zimnym piwem Niksicko i oglądamy mecz Niemcy – Argentyna. Po półgodzinie kelner wnosi ogrosny półmisek pełen mięs o charakterze regionalnym... Mmmm... pyszne. Z wielkim trudem udaje nam się wszystko zjeść. Ogólnie warto było…
A dalej powrót do Podgoricy i przez Cetinje jedziemy w stronę Boki. Nad Boką chmury, w które zaraz wjechaliśmy. Do Kotoru zjazd trwał bardzo długo, serpentyny nie chciały się kończyc, widoków praktycznie nie było, bo wpierw chmury, a później zdążyło się ściemnic. Mijamy wieczorny Kotor i mocno już zmęczeni dniem jedziemy szukać campingu. Po długich poszukiwaniach znajdujemy takowy w miejscowości. Morinj. Wrażeń nam mało, w campingu słychać, że przy plaży ma miejsce jakiś koncert. Namiot rozbity, można iść się luzować. Nad morzem gra jakiś miejscowy (?) zespół, Widzów kilkudziesięciu, wszyscy sprawiają wrażenie ze się znają. Repertuar poniekąd słuszny ( Iggy Pop. Sex Pistols, Black Sabbath, Deep Purple czy Motorhead). Zabawa przy piwku wiec całkiem sympatyczna. Idziemy spać kolo północy, a muzyka jeszcze długo nie cichnie. Milo.... Camping kosztował nas łącznie za namiot, samochód i 4 osoby 10E.

Dzień dziewiąty - sobota

Dziś czas na zwiedzanie Boki. Widać niewiele, chmury i duza wilgotność powierza. Zaczynamy od Perastu. Faktycznie miło. Zwłaszcza warto pobłądzić uliczkami pnącymi się mocno w górę w kierunku drogi.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Dalej czas na Kotor. Stare miasto robi wrażenie, przywołuje pewnie wspomnienia i skojarzenia z Dubrownikiem. Ponieważ twierdza nad miastem wyglądała jakoś tak strasznie wysoko nie planowaliśmy zdobywania jej. No ale chciałem wyjść troszkę wyżej by zrobić jakieś ciekawe zdjęcie całego starego miasta. Wiec zaczęliśmy iść... Jeden zakos, drugi... no to chodźmy pod cerkiewkę. Jak już do niej doszliśmy to... może by tak do twierdzy? Już wszak niedaleko...I tak o to w ten sposób połowa naszego wyjazdu zdobyła sam szczyt twierdzy. Niezbadane są wyroki Najwyższego...
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po zejściu swe kroki kierujemy do dużego sklepu z DOBRZE działająca klimatyzacja, gdzie oddajemy się powolnemu wybieraniu procentowych pamiątek z Czarnogóry.
Następnym naszym celem jest Budva. Faktycznie, widać, że jest to miejscowość w stylu polskiego Sopotu. Czyli modna, droga i głośna miejscowość nadmorska. Stare miasto wygląda całkiem sympatycznie, szkoda, ze nie było czasu siąść sobie przy jednym z tysiąca stolików.
Obrazek
Obrazek

Zaczynamy powoli rozglądać się za noclegiem. Po drodze mijamy jeszcze wyspę Sw. Stefana
Obrazek

i ostatecznie lądujemy w Canj. Miejscowość okazuje się dość gwarna, ale panuje to jakiś taki swojski klimat. Nie ma dużej infrastruktury. Ot plaża, budki, sklepy i knajpki. Widać, że jest to miejscowość , gdzie przyjeżdżają raczej tylko Czarnogórcy. Znów eksperymentujemy kulinarnie, ale znów połowa dań okazuje się plejskavicą.. Ileż można? Niestety , plejskavica będzie nas prześladowała do samego końca wyjazdu. Jak na razie z odkryć kulinarnych najbardziej czarnogórcom zazdroszczę kajmaku ( pyszny jest...). Jako, że dziś sobota, a camping jest ulokowany przy plaży, przez pół nocy słychać śpiewających miejscowych Krzysztofów Krawczyków skrzyżowanych z Denisem Roussosem. No cóż, czego wymagać od campingu za 1E od osoby.

Dzień dziesiąty – niedziela
Ruszamy z rana do Baru. Znaczy się Starego Baru. Chwilkę kluczymy po uliczkach by w końcu trafić pod mury Starego Baru. Wejście zamknięte na głucho, ale miejscowe dzieci powiedziały nam, że niedługo powinno się otworzyć. Po 20 minutach jesteśmy w środku za całe 1E. Z pozoru to dobrze zachowana ruina nie przedstawiająca jakieś większej atrakcji, ale... spacer jednak wciąga i z minuty na minutę podoba mi się tam coraz bardziej.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Teraz jedziemy drogą przez góry w stronę Jeziora Szkoderskiego, trasa kręta, droga znośna, po drodze mijamy kilka żółwi i jeden samochód. Po jakieś godzinie jesteśmy w Virpazar. Jezioro wygląda naprawdę zachęcająco. Rozmiar, kolory, jakaś taka atmosfera... Ładnie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Rezygnujemy z czterech ofert przejażdżki łodzią po jeziorze, ruszamy samochodem w stronę Ulcinja drogą biegnącą wzdłuż jeziora. Droga, wąska, wręcz bardzo wąska, kręta i panuje na niej spory ruch. W ciągu pierwszych 30 min minęliśmy się z 7-8 samochodami. Wszystkie te niedogodności są rekompensowane przez coraz ciekawsze widoki.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Warto zauważyć , że najlepsze widoki są na pierwszych 15 kilometrach a później już za miejscowością Ostros ( wspaniały punkt. widokowy, między innymi na miasto Szkoder). Dojeżdzamy w końcu do Ulcinja. Przed wjazdem do miasta jest drogowskaz: w lewo plaża w prawo bar ;-). Osiadamy na campingu 2 kilometry za miastem i 600m od plaży za 3E od osoby. Wielka Plaża jest naprawdę godna polecenia. Szeroka, pierwsze 50-100 m płytko, mało ludzi i PIASEK. Wieczór to czas na poznanie Ulcinja. Zakupy, jedzenie, spacer po zatłoczonych, bardzo żywych uliczkach. I spać. Jutro Albania.

Dzień jedenasty - poniedziałek
Pogoda z rana jakaś nietypowa, zimno, pochmurnie. Jedziemy na przejście Sukobin. Tam pogranicznik czarnogórski prosi nas o zagotowanie wody na naszym epitazie na kawę, bo u nich nie ma od kilku godzin prądu. Za chwilę już jesteśmy na granicy albańskiej. Żadnych opłat, wszyatko trwało kilka minut i jedziemy. Pierwsze schrony, droga całkiem , całkiem. Ogólnie spodziewałem się w Albanii ( tak się naczytałem) dróg poniżej wszelkiej klasyfikacji, a tymczasem drogi lepsze niż w Czarnogórze ( serio). Z racji coraz kiepskiej pogody ( niskie chmury, deszcz ) odkładamy na przyszłość przejazd do Boge ( szkoda mi niepomiernie ) i jedziemy prosto dziś do Ochrydu. Po drodze skręcamy do Kruji. Oczywiście żadnych drogowskazów. Zaraz za zjazdem wpadamy nie dość, że w korek, to jeszcze po ulicy gdzie nie ma asfaltu tylko jakieś garby. Przez kilka minut poważnie zastanawiam się czy aby to nie są te osławione albańskie drogi, ale po 200 metrach korek znika, pojawia się asfalt i już jedziemy normalnie. Po drodze jeszcze tylko upewniam się czy obrany kierunek jest słuszny i po kilkunastu minutach jesteśmy w Kruji. Tu oglądamy stary targ i twierdzę. Ładny widok na okolicę.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po krótkim zwiedzaniu znów jesteśmy w samochodzie i jedziemy w stronę Tirany.
A Tirana... A Tirana to oddzielne zagadnienie.
Przed miastem można zobaczyć taką reklamę:
Obrazek
Zaiste... Dziki zachód (wschód) się zbliżał.

Zasadniczo ciężko to opisać, to trzeba zobaczyć. Mnóstwo samochodów, jedyną zasadą jakiej kierowcy w miarę przestrzegają to ruch prawostronny. Brak jakichkolwiek oznaczeń. Jechać trzeba na wyczucie i za sznurem samochodów. Miejscami nawierzchnia staje się dość ciężka do jazdy ( brak asfaltu, spore dziury, brak włazów studzienek ). Emocji dostarcza skrzyżowanie naszej drogi z drogą wiodącą z Durres. Otóż nie ma tam świateł, nie ma tam pasów, nie ma tam zasad pierwszeństwa, za to z każdej strony 3-4 rzędy samochodów usiłują przejechać.i wymusić pierwszeństwo. Wyprzedzanie z lewa, prawa, no wyglądało to naprawdę nieźle. Ale przejechaliśmy jakoś i już prosto w stronę centrum Tirany. Po drodze jeszcze jedna niespodzianka. Wielki plac pełen pyłu, piasku z postawionym na środku jakimś blokiem betonowym. A więc.. tak… to jest rondo. Samochody przejeżdżają w sposób dowolny, na szczęście większość z nich trzyma się ruchu prawostronnego. Dojeżdżamy do centrum. Mam do dyspozycji małą schematyczna mapkę centrum miasta z przewodnika Bałkany Bezdroży. I za pomocą tejże mapki udaje się znaleźć drogę wyjazdową do Elbasan. A jak już z miasta wyjechaliśmy to emocje się skończyły, droga była już całkiem dobra.
Zdjęć z Tirany nie ma żadnego bo praca pilota była wystarczająco absorbująca ;-)
Góry pomiędzy Tiraną a Elbasan były bardzo malownicze i zachęcały by tam kiedyś wrócić.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Hmnn. Góra imponująca. Ino nie wiem jaka, bo mapy brak. Pytanie do Zawodowca lub Typa. Co to jest? GoogleEarth pokazuje że to coś jest na południe od Elbasan, ale przed Beratem.

Obrazek
A żniwa w pełni...

Obrazek
Meczet w Elbasan

Za Elbasan droga już napradę bardzo dobra i taka pozostaje do granicy z Macedonia.

Obrazek
Widok spod granicy z Macedonią na Prrenja

Obrazek
Już widać Jezioro Ochrydzkie. Jeszcze w Albanii
Obrazek

Na granicy niestety przyszło nam czekać dwie godziny na wskutek bardzo opieszałej pracy Macedończyków. Z granicy odjeżdżamy już po zmroku i po ciemnościach szukamy noclegu w Ochrydzie. Znajdujemy go 8 km za Ochrydem w stronę Sw. Nauma. Namiotów rozbić nie da się więc śpimy w małych dwuosobowych przyczepach kempingowych. Za cztery osoby 22E. nawet nam to pasowało bo trochę padało i było bardzo zimno ( 16 stopni!)


cdn...
typ
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 933
Dołączył(a): 27.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) typ » 13.07.2006 20:16

U mnie teraz "szczyt" przygotowań do wyjazdu, więc szybko krótkie komentarze....

golek napisał(a):Tu mała uwaga. Po drogach Czarnogóry co drugi samochód to Volkswagen, więc przynajmniej byliśmy spokojni ze w razie czego i części się znajdą i fachowiec z wiedzą.


Wg mnie nie co drugi, tylko chyba 75% to VW Golfy w przeróżnych wersjach :-) - jak w Albani Mercedesy "beczki"...

golek napisał(a):Tu zatrzymuje nas po raz pierwszy ( i jak się okazało ostatni ) patrol policji. Policjanci bardzo optymistycznie nastawieni do życia, z podziwem wysłuchali skąd i jaka droga przyjechaliśmy. Jeden z mundurowych zajrzał nam do samochodu, spojrzał na wskaźnik paliwa i uspokoił nas zapewnieniem ze za 2 kilometry możemy liczyć na tankowanie. Po czym pożyczyli nam spokojnej drogi, udanego wyjazdu i się rozstaliśmy. Takie patrole to ja mogę częściej spotykać;-).


Czyli policja kulturalna :-). Gdzieś przeczytałem relacje (chyba na forum gazety), z której ktoś opisujący pobyt w Albanii zapamiętał jedną sprawę: granica albańska to pierwsza granica (i pewnie ostatnia), na której strażnik podał mu rękę mówiąc "welcome to Albania" :-)

golek napisał(a):Odbijamy na północ w stronę kolejnego monasteru, tym razem Ostrog. Droga w ostatnim odcinku nienajlepsza, czasem eksponowana, wąska ale w końcu dojeżdżamy do parkingu. Jako, ze przeczytaliśmy wcześniej w przewodniku, ze lepiej zostawić samochód na parkingu na dole, bo wyżej jest wąsko i przepadziście, zostawiamy samochód. Bo skoro ma być jeszcze gorzej... No więc idziemy ok. 30 min w słońcu w temperaturze przekraczającej pojecie, ok. 200m podejścia i ponieważ droga piesza po wielokroć przecina ową straszną, przepadzistą, wąską drogę coraz bardziej jesteśmy wściekli na autora przewodnika. Było czasem wąsko, ale nie tak wąsko jak po drodze wcześniej, było przepadziście, ale mniej niż wcześniej.


My wyjechaliśmy do końca samochodem. Nie do końca wierze przewodnikom :-) Zakręty ostre, ale droga dobrej jakości. Nawet zdjęcia drogi wrzucałem gdzieś na cro-forum.

golek napisał(a):Dalej czas na Kotor. Stare miasto robi wrażenie, przywołuje pewnie wspomnienia i skojarzenia z Dubrownikiem.


.... a może jest nawet bardziej klimatyczny od Dubrownika .....

golek napisał(a):Wielka Plaża jest naprawdę godna polecenia. Szeroka, pierwsze 50-100 m płytko, mało ludzi i PIASEK.


Ja miałem takie same wspomnienia z czerwca, ale podobno w sezonie jest tam brudno i tłoczno... nie sprawdziłem, więc nie wiem....

golek napisał(a):Emocji dostarcza skrzyżowanie naszej drogi z drogą wiodącą z Durres. Otóż nie ma tam świateł, nie ma tam pasów, nie ma tam zasad pierwszeństwa, za to z każdej strony 3-4 rzędy samochodów usiłują przejechać.i wymusić pierwszeństwo. Wyprzedzanie z lewa, prawa, no wyglądało to naprawdę nieźle. Ale przejechaliśmy jakoś i już prosto w stronę centrum Tirany. Po drodze jeszcze jedna niespodzianka. Wielki plac pełen pyłu, piasku z postawionym na środku jakimś blokiem betonowym. A więc.. tak… to jest rondo. Samochody przejeżdżają w sposób dowolny, na szczęście większość z nich trzyma się ruchu prawostronnego.


Super!

golek napisał(a):Hmnn. Góra imponująca. Ino nie wiem jaka, bo mapy brak. Pytanie do Zawodowca lub Typa. Co to jest? GoogleEarth pokazuje że to coś jest na południe od Elbasan, ale przed Beratem.



Wg mojej mapy to może być Cuka Partizan (Szczyt Partyzantów, Tomori - różne nazwy - 2416 mnpm) - nieopodal Beratu (na pn wsch od Beratu, czyli w strone Elbasan)

PS. Zdjecia bardzo fajne, aparat tez (z tego co zauwazyłem to eos 20D)
Dawaj czesc dotyczącą Pelisteru :-)
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 13.07.2006 21:06

Nooo... Golek, niezła czytanka :)
Pełno znajomych miejsc - droga przez Durmitor, Prokletije, górska droga z Andrijevicy, Jez. Szkoderskie. Tym lepiej się czyta i ogląda.

golek napisał(a):W końcu dojeżdżamy do Gusinje. Wioska sprawia bardzo sympatyczne wrażenie, ciche, spokojne.

W zeszłym roku w końcu lipca było wręcz przeciwnie - normalnie Krupówki :)

golek napisał(a):Wysiadamy z samochodu przy schronisku. Zamkniętym oczywiście.

Ten schron należy do górskiego klubu z Belgradu:
In Grbaja valley, in Montenegrin part of Prokletije, exist mountain hut (owner of this hut is "Radnicki" Mountain Club from Belgrade/Serbia). Exist possibility for getting a key of this hut and stay there. Information: e-mail: adres e-mail widoczny tylko dla zalogowanych na cro.pl One member of Radnicki Mountain Club living in Gusinje town and he have also a key of this hut.
http://www.summitpost.org/mountain/rock ... nfili.html

golek napisał(a):Obrazek
Widok na południe ( no gdybym miał dokładna mapę to pewnie wiedziałbym co to za szczyty ;-))

Ten najbardziej po prawej mi wygląda na Maja Skurc. Dobrą poglądową mapkę zobacz jeszcze tu.

golek napisał(a):Noclegu jednak chcemy poszukać w Plavie. I znajdujemy, na drodze z Gusinje, 3 km przed Plavem u brzegu jeziora Plavsko. Nowe domki kempingowe. Po krótkich targach staje na 30 E za 4 osoby. Widok stąd na okolice przedni.
Obrazek

Kimałem chyba po drugiej stronie jeziora w skodzince jak zlazłem z gór :)

golek napisał(a):W miejscowości Matesevo, w miejscu gdzie pojawia się rzeka Tara niespodzianka. Trwają mocno zaawansowane prace przy tworzeniu nowej drogi. Następne 10 km jedziemy pomiędzy robotnikami, wywrotkami, spychaczami i innym ciężkim sprzętem po podbudowie nowej drogi, czyli utwardzonych już kamieniach. Trwa to dość długo ale w końcu dojeżdżamy do Kolasina.

W zeszłym roku też już kopali...

golek napisał(a):Jedziemy na przejście Sukobin. Tam pogranicznik czarnogórski prosi nas o zagotowanie wody na naszym epitazie na kawę, bo u nich nie ma od kilku godzin prądu. Za chwilę już jesteśmy na granicy albańskiej. Żadnych opłat, wszyatko trwało kilka minut i jedziemy.

2 lata temu myśleliśmy żeby tam wjechać do Albanii ale była kolejka na cały dzień stania i wymiękliśmy.

golek napisał(a):Hmnn. Góra imponująca. Ino nie wiem jaka, bo mapy brak. Pytanie do Zawodowca lub Typa. Co to jest? GoogleEarth pokazuje że to coś jest na południe od Elbasan, ale przed Beratem.

Nie mam teraz mapy Albanii, mam w domu w Łodzi, ale Typ widzę już wyjaśnił.
golek
Podróżnik
Posty: 22
Dołączył(a): 12.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) golek » 14.07.2006 09:19

uff.... zdążyłem do piątku... Typie, wisisz mi jakieś piwo ;-)

więcej zdjęć tym razem, ale może zmienisz plany ;-)


Dzień dwunasty-wtorek

Dziś nie zamierzamy się spieszyć, w planie jest Ochryd i okolice. Z rana spacer po starówce, od cerkwi do cerkwi. Godna uwagi jest cerkiew św. Sofii i cerkiew św. Jana Ewangelisty ( Jovana z Kaneo ). Ta druga to chyba symbol Ochrydy, pięknie położona na skale nad jeziorem.
Obrazek
Cerkiew św. Sofii
Obrazek
Cerkiew św. Sofii

Obrazek
Cerkiew św. Jana Ewangelisty
Obrazek
Cerkiew św. Jana Ewangelisty

Dalej wizyta w nowej cerkwi św. Klemensa
Obrazek

Potem twierdza ( piękny widok z murów na miasto i jezioro ).
Obrazek
Obrazek


Na koniec cerkiew Matki Boskiej Niepokalanej. Do każdej z cerkwi opłata za wstęp 1,7E. D o tej ostatniej cerkwi zostałem wpuszczony za darmo, pani spojrzała na mnie i powiedziała, ze wstęp gratis ( może aż tak źle już wyglądałem?;-))
Obrazek
Wnętrze cerkwi Matki Boskiej Niepokalanej

Obrazek
Uliczka w Ochrydzie

Potem obiad i zakupy. Później przejechaliśmy się wzdłuż jeziora aż do Śv. Naum, gdzie znajduje się monaster mający spore znaczenie religijne i nie ustępujące mu znaczenie turystyczno – komercyjne.
Obrazek
Śv. Naum

Podczas powrotu wjechaliśmy samochodem na przelęcz w paśmie Galicica by móc obejrzeć dwa jeziora z góry: Ochrydzkie i Prespańskie.. Akurat słońce zachodziło…
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jeszcze odnośnie Macedonii, to można było zauważyć , że jest to najtańszy kraj jak do tej pory. W restauracji już za 3E można było spokojnie się najeść. No i w końcu na targu brzoskwinie po 0,3-0,5E, tyleż pomidory i papryka. Da się żyć
Nocleg tam gdzie i wczoraj.

Dzień trzynasty-środa

Dziś w planie masyw Baba i najwyższy jego szczyt Pelister. Mapy, które posiadamy nie grzeszą dokładnością, ale w końcu przed 9 jesteśmy przed Hotelem Molika. Stąd ruszamy, zabieramy z soba parę rzeczy więcej potrzebnych no noclegu w położonym 25 min wyżej schronisku Kopanki, Nocleg kosztuje 6,5E. Ruszamy z Kopanki około 10 trasą opisana na summitpost jako Ridge Router. Należy dodać, że został wyznakowany szlak (Rocky Road) zaczynający się przy hotelu Molika, biegnący obok Kopanki Hut, potem trawersujący w lewo do doliny i wspinający się zakosami na grzbiet, by połączyć się z Ridge Route na wysokości ok. 2000m n.p.m. ( nowo postawiona wieża widokowa). Dalej już grzbietem na Pelister, potem przez małe Jezioro kończy swój bieg przy schronisku przy Golemo Jeziero. My twardo trzymamy się Ridge Route
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Szczyt już blisko

i w niecałe cztery godziny docieramy na szczyt. Po drodze możemy podziwiać trochę nieudolne prowadzenie szlaku ( są nawet ubezpieczenia, choć nie bardzo wiadomo po co) Droga dość monotonna bo spory kawałem idzie się po dośc sporych głazach, które się czasem poruszą. Na szczycie stacja nadawcza ale także żywej duszy. Po drodze spotkaliśmy tylko 3 osoby, które wybrały się ze schroniska na wspomnianą powyżej wieżę widokową. Ale to dzięki nim wiem , że istnieje całkiem nowa mapa masywu Baba ( wydana w Skopje w 2005 roku). Na górze jemy i dzielimy się na dwie grupy. Jedna rusza w stronę Golemo Jeziora i potem wsi Niżepole a druga schodzi do schroniska.
Obrazek
Widok ze Pelistera na południe

Pogoda cały czas świetna. Widoczność całkiem dobra ( myślę, że 30-40 km, niebo w pieknym błękicie. Wrażenie robi widok leżącej 2000m pod nami Bitoli.)
Obrazek

Obrazek
Już blisko Małe Jezioro
Kierujemy się za znakami i w 60 min dochodzimy do Małego Jeziora, gdzie spotykamy grupę Czechów ( a raczej Czeszek ;-)). Rezygnujemy z propozycji kąpieli w jeziorze ( woda ma ledwie kilka stopni ), ale goni nas czas, bo droga jeszcze daleka.
Obrazek
Małe Jezioro

Obrazek
Widok na południowy zachód. W widoczne Prespanskie Jezioro

Obrazek
A jak się odwrócić to Pelister…

Obrazek
Droga do Golemo Ezero

Po kolejnych 45 minutach dochodzimy do Golemo Ezero. Jezioro wygląda przecudnie, widoki dookoła naprawdę piękne i oryginalne.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

A my w 1:30 godziny schodzimy do wsi Niżepole, po drodze mijając stada pasących się koni.

Obrazek
Obrazek

No i po drodze podziwiamy widoki.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po dojściu do wsi dostajemy wiadomość, ze druga dwójka zasadniczo trochę się pogubiła i że na razie nikt po nas nie przyjedzie. No cóż, idziemy więc piechota, bez mapy co prawda, ale w ogólnym pojęciem dokąd mamy dojść. Na szczęście po 5 km marszu widzimy nadjeżdżający nasz samochód. Jesteśmy uratowani. Dziewczyny po prostu nie znalazły drogi do Kopanki Hut i zeszły sporo niżej. Pod hotel dojechały taksówka ( 1,7 E za 4 km ).

Dzień czternasty - czwartek

Rano zwiedzamy Bitolę.
Obrazek

Polecić można tylko Stary bazar, z bardzo tanimi owocami i warzywami. Z Bitoli jedziemy wygodną droga do Prilepu. Miasto pięknie położone, u podnóża postrzępionych gór. W planie mamy zwiedzenie twierdzy znajdującej się nad miastem. Podczas pytania się o drogę do twierdzy miejscowy starszy pan zaproponował, że nas tam zaprowadzi i opowie. Uzbroił się w butelkę napoju i plastikowe kubki i już mogliśmy ruszać. Pan był bardzo miły , sporo się dowiedzieliśmy na temat twierdzy, tego co z niej zostało, na górze toast dla ochłody. Widoki z góry naprawdę piękne.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po zwiedzaniu czas na zakupy i obiad. Mi znów się trafiła Plejskavica, Cóż, pech…
Następnie mamy zamiar jechać droga do Bogomiły przez miejscowość Stepanci, na mapach ona nawet istnieje. W terenie jest nieco gorzej… Po wyjeździe z Prilepu wyciągam kompas, droga robi się raczej polna, ale nic to jedziemy dalej.
Obrazek
Wjeżdżamy na przełęcz i nabieram pewności że jedziemy dobrą drogą. Dość wolno, sporo serpentyn, sporo dziur, no i mijamy samochód z naprzeciwka. A więc da się przejechać! I przejechaliśmy, choć udało ise przy tym porysować samochód ( drzewa, krzaki przy drodze...). No... ale przejechaliśmy. Obrazek
Solunska Glava po zachodzie słońca

Mijamy Teowo, Bogumilę i dojeżdżamy do Nezilowa. Powoli robi się szaro a w planie mamy dojazd do Ceples Hut. Na summie post ktoś w październiku napisał, że da się przejechać normalnym samochodem. No to jedziemy. Dziur coraz więcej. Widać, że płynęła drogą jakaś spora rzeka wiosną i mocno uszkodziła drogę. Po 2 km pasujemy i rozbijamy się przy drodze. Nasze plany wejścia na Solunska Glavę poszły się... Bo na popołudnie mamy być już w Skopje.
Postanawiamy z rana ruszyć droga do schroniska i wyjść na tyle wysoko by były jakieś ładne widoki ( summitpost wspominał o pięknej widokowej polanie oddalonej o godzinę marszu od schroniska).

Dzień piętnasty - piątek

O siódmej rano ruszamy. Okazuje się, że za kilkaset metrów kończy się ciężki odcinek drogi, ale ryzyko uszkodzenia samochodu spore, więc nie ponawiamy próby wjazdu pod schronisko. Zatem pieszo. Droga wlecze się niemiłosiernie. Powoli cały czas do góry…
Po drodze piękne widoki na Solunska Glave.
Obrazek
Obrazek

Okazujecie , ze droga dla miejscowych dalej jest przejezdna. Mijają nas dwa samochody. Po drodze rozdzielamy się. Dwójka dochodzi do schroniska, a dwójka wraca do samochodu.
Czas jechać do Skopje.
Obrazek
Widok na Teowo
Obrazek
Teovo

W miejscowości Velez wjazd na autostradę do Skopje dość trudny do odnalezienia. Droga dobra i szybko docieramy do Skopje, po drodze płacąc na dwóch bramkach jakieś niewielkie kwoty.
Samo Skopje mocno rozczarowuje. Chaotyczne budownictwo, ładne zabytki sąsiadują z jakimiś betonowymi pudełkami, które je zasłaniają. Resztki twierdzy jakieś takie nieciekawe. Polecenia godny wydaje się tylko Stary Bazar.
Obrazek
Skopje. Kamienny most na Wardarze

Obrazek
Skopje. Wejście do Twierdzy

Dojrzała w nas koncepcja by nie spać w Skopje tylko przez noc jechać do Polski. Tak też czynimy. Nie udaje nam się znaleźć stacji LPG w Skopje i na drodze do granicy z Serbią. Na granicy formalności trwają sekundy i już jesteśmy w Serbii. Do Leskovaca droga normalna, troche kręta, dużo Tirów, ale szczęśliwie dla nas prawie wszystkie jada w drugą stronę. Od Leskovaca normalna autostrada. Zaraz za miastem Nisz przy autostradzie stacja LPG.

Dzień szesnasty - sobota

Następna za Belgradem. Kilkanaście kilometrów za Belgradem autostrady nie ma, jest tylko droga ekspresowa ( po jednym szerokim pasie ruchu), ale jest noc, ruch niewielki więc już o 4:30 jesteśmy na granicy. Ciekawostka jest fakt, że na ostatnim odcinku 70 km przed granica jest tylko jedna stacja benzynowa. No jeszcze jest na granicy. Bardzo oblegana. Dalej już łatwo. Węgry to głównie autostrady, zjeżdżamy tylko w Miszkolcu na zakupy ( Tokaj!!) .Około 12:30 jesteśmy już na przejściu w Barwinku. Mała kolejka ( a jakże), sprawdzenie paszportów i osób ( a jakże) i już jesteśmy w kraju.

No i chyba to tyle... ;-))
Budżet wyjazdu do około 1000zl ( wraz z całkiem solidnymi procentowymi pamiątkami z wakacji )
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 14.07.2006 09:38

Golku - gratulacje!

Piękna trasa, piękne zdjęcia, dużo przydatnych informacji na przyszłość :D

Jedno tylko pytanie: czy bez mapy, jedynie z opisami z Summitpostu nie pobłądzimy na Pelisterze? I czy drogą do wieży TV można podjechaś gdzieś bliżej szczytu?

Typie: powodzenia!! :D

Pięknej pogody, pięknych widoków, wielu pozytywnych wrażeń, ZERA kłopotów!!! Z niecierpliwością będę (pewnie nie tylko ja) czekać na relację.

Pozdro
golek
Podróżnik
Posty: 22
Dołączył(a): 12.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) golek » 14.07.2006 10:10

kulka53 napisał(a):Jedno tylko pytanie: czy bez mapy, jedynie z opisami z Summitpostu nie pobłądzimy na Pelisterze? I czy drogą do wieży TV można podjechaś gdzieś bliżej szczytu?


mapka jest calkiem wystarczająca, a poza tym w Skopje chyba można juz kupic dokładna mapę. Co do drogi to nic nie powiem, ale skoro nikt nia nie jechał, może jest zamnieta ( wszak to Park narodowy )
Z parkingi przed Hotelem Molika na szczyt jest 4,5 godziny spokojnym tempem. To nie jest duzo...

pozdrawiam
golek
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 25.07.2006 12:34

Witam

Golku, z Twojej relacji wynika, że za przekraczjąc 2 razy albańską granicę nie zaplaciliście ani grosza za te ichniejsze tzw. dezynfekcje i inne oplaty drogowe. Czy istotnie tak bylo?

Piszesz też, że wjechaliście na przelęcz w Galicicy. Czy można tam na tej przelęczy na tyle bezpiecznie zostawić samochód, żeby spokojnie wejść na Magaro (co mam w planie)?

Pozdrawiam
golek
Podróżnik
Posty: 22
Dołączył(a): 12.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) golek » 26.07.2006 13:46

kulka53 napisał(a):Witam

Golku, z Twojej relacji wynika, że za przekraczjąc 2 razy albańską granicę nie zaplaciliście ani grosza za te ichniejsze tzw. dezynfekcje i inne oplaty drogowe. Czy istotnie tak bylo?


zgadza się, żadnych opłat, przekraczanie granicy odbywało sie sprawnie i miłej atmosferze;-)

kulka53 napisał(a):Piszesz też, że wjechaliście na przelęcz w Galicicy. Czy można tam na tej przelęczy na tyle bezpiecznie zostawić samochód, żeby spokojnie wejść na Magaro (co mam w planie)?
Pozdrawiam


poniżej przełeczy jest calkiem sympatycznie miejsce biwakowe ( wiata, miejsce na ognisko, jakies ławki chyba tez...)
czy zostawiać samochod na przełęczy? hmnnn... decyzja ( i samochód ) jest twoja. ;-)mysle ze bezpiecznie, ludzi wszak tamtędy wiele nie jeżdzi.... ja bym tam zostawil..

pzdr
golek
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 28.07.2006 08:50

Dziękuję Golku za odpowiedź :)

Myślę, że zdecyduję na miejscu co robić, pewnie zostawię auto jak będzie pogoda i pójdę na szczyt - ponoć są piękne widoki...

pozdrawiam
obserwatore77
Plażowicz
Posty: 8
Dołączył(a): 01.11.2006
Macedonia

Nieprzeczytany postnapisał(a) obserwatore77 » 01.11.2006 23:22

brawo za wyprawę mała uwaga
będąc w Skopje można wejść na Vodno jest z tamtąd bardzo ładny widok na góry miedzy innymi na Solunską Glavę ale także na Szar Planinę w samym mieście bardzo ciekawa jest stara carsija - dawna dzielnica turecka z zajazdami łaźniami meczetami sklepami itp. chyba jedyna w tym stanie zachowana w pd wsch Europie poza tym Nerezi z wspaniałym kościołem z XII wieku z unikalnymi freskami z 1161- polecam.
Pasmo Jakupica warto zobaczyć też jesienią- te kolory a po górach dużo łatwiej chodzić we wrześniu w lipcu upały są niesamowite
tym bardziej brawa że byliście tam w lipcu-gratulacje.
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 24.08.2007 20:01

Do golka ...

Super trasa, ciekawa relacja, piękne zdjęcia ... ogólnie brawo !!!!

I też dowiedziałem się znów czegoś nowego ... czyli przyjemne z pożytecznym :) ...

Pozdrawiam,

PAP
Poprzednia strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
Bośnia, Czarnogóra, Albania i Macedonia - relacja - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone