Powiem Ci, że ta procedura najprawdopodobniej wynika z czego innego. Zauważyłem (Węgry - Balaton Almadi i Cro - okolice Senja), że w ciągu dnia właśnie wpuszczaniem i wypuszczaniem zajmują się recepcjoniści, którzy odnotowują wjazdy i wyjazdy pojazdów na i z pola, natomiast po określonej godzinie rolę recepcjonistów przejmuje ochrona pola, która nie zajmuje się wpuszczaniem i wypuszczaniem a jedynie pilnowania porządku. Dlaczego tak przypuszczam
Węgry, pole namiotowe w Balaton Almadi, bardzo, bardzo dawno temu
, wracaliśmy z dyskoteki z ówczesną moją dziewczyną a obecnie żoną z półwyspu Tihany około godz. 3 w nocy. Chcąc nie budzić ludzi na polu (w Czechosłowacji odpadł mi końcowy tłumik z poczciwego poldka, więc bolid szedł przy akompaniamencie jak obecne rajdówki) przed bramą wyłączyłem samochód, zgasiłem światła i na luzie kulałem się do zajmowanego boksu (było wystarczająco z górki). Dosłownie 10 metrów przed miejscem w którym parkowałem, wyskoczył mi przed maskę ochroniarz i nakazał wyjechanie na parking przed recepcję. Tłumaczę mu (kapował po angielsku a wtedy byłem świeżo po szkołach gdzie mnie tego tajemnego języka uczyli więc się jakoś dogadaliśmy), że narobię takiego jazgotu, przez samo odpalenie, że pół pola wstanie, a on stwierdził, że nic nie poradzi, on ma zakaz wpuszczania kogokolwiek i jak rano się ktoś zorientuje, że udało mi się w nocy zaparkować na polu, to on będzie miał duże kłopoty. Cóż było robić, wypchnąć pod górkę, nawet w trójkę nie było szans, przekręciłem kluczyk i pół pola usłyszało głośne wrooom. Potem jeszcze tylko jakieś 150 metrów na wstecznym pod górkę i już wszyscy biwakowicze pola mieli nocną przerwę na sikanie
Tak więc, być może skoro Was wpuszczono, nie było to tam tak rygorystycznie i bezmyślnie przestrzegane, jednak to, że do scysji doszło, to się nie dziwię. Gdyby Wam nie zwrócił uwagi i się nie podroczył a pozwolił wjechać, to po tygodniu jedni by wracali pod namioty z wycieczek o 5 rano a o 6 wyjeżdżali ci najwcześniej wstający na wycieczki. Czyste rodeo.
Pomijam sprawę imprezy pepików, bo ich też powinien uciszyć. W końcu i na tym forum spotykamy się z pytaniami "Czy pod namiot z rocznym dzieckiem?"
Ps. Może warto w tym miejscu wspomnieć, że w rejonach alpejskich, Szwajcarii, Włoch, Niemiec i Austrii, bardzo mocno tego przepis jest zakorzeniony i rygorystycznie przestrzegany. Przyjazd na pole po wyznaczonej godzinie ciszy nocnej = spanie na parkingu przy recepcji - jeden z niewielu przypadków, gdzie można objechać całe Alpy i nie zapłacić centa za pole nocując na parkingach przed nimi - wielu spóźnia się celowo