Chyba wszyscy już śpią, to będzie dodatek d porannej kawy….
W planie mam klify
Konavoske stijene, bo są piękne i tam jeszcze nie byliśmy, ale Pan M. coś kręci nosem, że daleko, że gorąco, że już południe, że długo będziemy jechać, itp.
To jeszcze w planie awaryjnym mam plażę w Kupari z zatoką umarłych hoteli. Ten wariant też ma swoje plusy, bo blisko Dubrovnika, bo jest prysznic na plaży, bo odwiedzę nasz kompleks hoteli.
Decyzję zostawiam kierowcy… Pan M. omija wjazd ku plaży, więc siedzę cichutko, aby wilk się nie obudził….
Szybciutko dojeżdżamy pod lotnisko, znacie to? To jest już ten moment, że można się z powrotem odzywać
…. i zaraz za lotniskiem
jest
strzałkaSkręcamy i jedziemy wiejską asfaltową drogą aż do miejscowości Popovici. Po minięciu tabliczki uważnie wypatruje znaku wskazującego kierunek klifów oznaczonych jako ścieżka edukacyjna-jest po prawej stronie drogi – taka niepozorna.
Przy sklepie (kiedyś) skręcamy w prawo. Potem na rozdrożu w lewo, po minięciu zabudowań, na kolejnym rozdrożu wybieramy skręt w lewo, mimo że nie do końca jesteśmy pewni czy dobrze. Mijamy boisko piłkarskie i dojeżdżamy do dzikiej polanki. Tu koniec jazdy. Parkujemy nawet w bardzo przyzwoitym miejscu, nie wisimy na żadnej skarpie, ani na górze jakiś kamieni.
Oglądałam wcześniej zdjęcia w necie i od razu ubieram buty do wody – to był strzał w 10, bo w japonkach ciężko było by mi schodzić. Manatki w garść i teraz czeka nas 15 min spacer cały czas lekko w dół (po koniec bardziej w dół) i raczej w pełnym słońcu. Warto mieć pod ręką wodę, kondycja też się przyda, zwłaszcza w drodze powrotnej….
Ale jak już się zmęczysz, jak już myślisz, że w tych 40 stopniach nie zrobisz następnego kroku, wyłania się widok w dół. Jeszcze nie poraża, ale masz siłę, żeby zrobić jeszcze kilka tych kroków i w końcu jest…..widok, który wynagradza wszystko…