Dzień 1 - 16.01.2016 - Poznań - Gdańsk - MaltaPierwsze pomysły na odwiedzenie Malty pojawiły się w naszych głowach kilka lat temu. Jednak ze względu na możliwość dostania się tam w zasadzie tylko za pomocą transportu lotniczego ( prom z Sycylii to nieopłacalny biznes ) plany te od razu zostały odłożone na "kiedyś" ...
...
Do tej pory podróżowaliśmy w zasadzie tylko samochodem, głównie ze względu na możliwość zabrania ze sobą sporego bagażu, co przy dzieciach jest raczej wskazane ...
...
Jednak w listopadzie 2015 roku, kiedy przyszła pora na podjęcie decyzji co robimy w ferie zimowe, temat Malty powrócił. Pierwotnie co prawda rozważaliśmy udać się jak w poprzednich latach do Zakopanego, ale skoro tam zawsze było mniej śniegu niż w Poznaniu - to czy to ma sens ...
...
...
Jeżeli nie nasze zimowe krajobrazy, to może spróbować poleniuchować w trochę cieplejszym klimacie ...
... Tak oto zacząłem wertować internet w poszukiwaniu takiego miejsca, mając jednocześnie na uwadze Maltę ...
...
W końcu natrafiłem na korzystne loty za pośrednictwem Wizz Air - loty były z Gdańska lub z Warszawy ...
...
Następnie zacząłem interesować się noclegami w tym okresie, a ich spory wybór powodował bóle głowy ...
...
Jednocześnie żona "zgadała" się z koleżanką, która stwierdziła, że ona z rodziną z miłą chęcią dołączą się do nas - w sumie dlaczego nie, będzie weselej, a do tego dzieciaki będą miały towarzystwo ...
... Nie bez znaczenia był również fakt, że oni już "latali" ( Marek to nawet wielokrotnie i po całym świecie ), więc będzie nam raźniej odbyć ten nasz pierwszy lot ...
...
W połowie listopada byliśmy już ze wszystkim dogadani, więc zarezerwowaliśmy lot - wybór padł na Gdańsk, a następnie wybraliśmy hotel. Z tym był największy problem, ale wygrała opcja bez posiłków i w miarę blisko przebiegających co najmniej kilku linii autobusowych ...
... Wybór padł na Blue Sea St. George's Park w Paceville, Saint Julian's ...
...
Pozostało nam tylko odliczanie czasu, całe szczęście ten szybko upłynął i dnia 16 stycznia około godz: 10:00 wyruszyliśmy z Poznania w stronę Gdańska ...
... Jechaliśmy osobno i mieliśmy się spotkać w McD gdzieś koło gdańskiego lotniska.
Droga przebiegała bezproblemowo, a pogoda dopisała i po około 4 h jazdy spotkaliśmy się w umówionym miejscu ...
...
Z restauracji pojechaliśmy na parking zostawić samochody ( płaciliśmy po 50 zł za 8 dni ), a następnie z bagażami zostaliśmy przetransportowani na lotnisko ...
...
Tym oto sposobem zaczęła się nasza maltańska przygoda AD2016 ...
...
Nasz skład to: Sylwia, Noelia, Samuel, Joel, Michał ( czyli ja ) oraz znajomi: Iwona, Wiktoria, Sara, Marek - czyli w miarę spora 9-osobowa grupa ...
...
Po nadaniu bagażu ( ups, udało się dwie walizki po równo 23 kg ...
... ) i kontroli osobistej oczekiwaliśmy na samolot, który pojawił się zgodnie z planem ...
... Również punktualnie wystartowaliśmy - a lot przebiegał nad Czechami, Słowacją, Węgrami, Chorwacją, Bośnią, Chorwacją ( okolice Splitu ), Adriatykiem, Włochami ( widzieliśmy światła Neapolu ) i Sycylią ...
...
Lądowaliśmy dokładnie o godz: 20:45 ...
... Pomimo burzy, ulewnego deszczu i bardzo silnych podmuchów wiatru lądowanie było wg mnie perfekcyjne - usiadł bardzo delikatnie i płynnie ...
...
Po odebraniu bagaży udaliśmy się do punktu gdzie można zamówić
transport do hotelu. Można co prawda jechać autobusem, ale nie mieliśmy już na to ochoty, tym bardziej, że pogoda była wstrętna, a bus jedzie ponad godzinę ...
...
Niestety okazało się, że chętnych na transport jest sporo, więc będziemy zmuszeni trochę poczekać, dodatkowo transport będzie nas kosztował 43 E - czyli o 13 E więcej niż to podawała ich strona internetowa ...
... Trudno, co zrobić, frycowe trzeba zapłacić ...
... Mogliśmy online zamówić ten transport i zapłacić kartą kredytową przed wyjazdem, ale nie będziemy robić tragedii o 6,5 E na rodzinę - najważniejsze, że mamy transport ...
...
Po około 45 minutowym transporcie z lotniska dotarliśmy w końcu do hotelu, około godz: 22:00 ...
...
Po odbiorze kluczy i wpłaceniu kaucji ( 50 E za apartament ) udaliśmy się na pokoje - a tam kolejny "zonk" ...
...
Standard o wiele niższy niż się spodziewaliśmy, do tego pokoje z widokiem na chyba największą dyskotekę w i tak mega imprezowym mieście oraz apartamenty na różnych piętrach, a nie jak prosiliśmy obok siebie ...
...
Jednak my jesteśmy twardzi i takie warunki nas nie przerażają, zresztą tutaj będziemy tylko spać, a ponadto ile można wymagać za 3-pokojowy apartament ( około 70 m2 ) w cenie 28 E ...
...
Niestety jeszcze jeden drobny mankament, a mianowicie woda z kranu nie nadaje się do spożycia, zatem udaliśmy się z Markiem w poszukiwaniu jakiegoś marketu. Niestety po godz: 22:00 większe sklepy były już pozamykane, ale jakiś maleńki monopolowy posiadał spory zapas baniaków z wodą zdatną do picia ...
... I jeszcze jedna drobna uwaga, na Malcie w trakcie sporych opadów deszczu ulice zamieniają się w strumyki, a że niektóre chodniki są wyłożone płytkami to można po nich pojeździć jak po lodzie ...
...
Po godz: 23:00 padamy wszyscy, ale hałas pobliskiej dyskoteki oraz przenikliwy chłód wdzierający się do apartamentu przez nieszczelne okna nie daje nam spokojnie spać, całe szczęście dzieciakom to nie przeszkadza i śpią jak susły ...
...
No to podsumujmy pierwszy dzień na Malcie:
- solidna burza powitalna
- sztorm ( wiatr około 25 m/s )
- ulewny deszcz
- wpadka z transportem do hotelu
- kiepski standard hotelu + inne drobiazgi ...
...
Na pocieszenie - wszystko co złe spotkało nas w tym pierwszym dniu ( w zasadzie w te 3 h ), a potem już było tylko lepiej i lepiej ...
...
Na koniec jeszcze tylko kilka widoków z hotelu z tego pechowego wieczoru ...
...
Widoki z korytarza ( na pierwszej fotce w trakcie burzowego podświetlenia ):
Widoki z pokojów - na naszą ulubioną Havanę:
CDN...