Odcinek piętnasty
Dobrze , że wstał nowy dzień pozbawiony zupełnie suszarek do włosów , wykręcania aparatu .
Po śniadanku i trzech dzbankach herbaty postanowiłam spędzić uroczy leniwy dzień pozbawiony słonej wody
Dzieci dość szybko (jak zwykle) znalazły sobie zajęcie ...
Mam tylko nadzieję , że moi kochani gospodarze ten fragment ominą bo zdradzam największy sekret małej Muliny
Moje kochane dziecko wśród wielu rzeczy niejadalnych na pierwszym miejscu stawia cebulę, która jest niejadalna przez smak , zapach i dla niej nie ma prawa istnieć na tym świecie.
Wielokrotnie separowałam pomidory z cebulą i bez cebuli na talerzu aby ukrucić jej cierpienia tym bardziej na wakacjach.
Jednak mikroskopijne cebulowe szczątki zawsze się gdzieś poniewierały i któregoś pięknego dnia zaatakowały małą Mulinę , którą tak wywijała kanapką na lewo i prawo aż pozbyła sę cebulowego kłopotu , który z gwizdem zleciał na taras i to był dzień sądu dla mnie i dla gospodarzy
Okazało się że cebulą nie gardzą mrówki ...zleciały się z najdalszych szczelin i dzielnie w pocie czoła targały cebulę niewiadomo gdzie ale z jak najbardziej pozytywnym skutkiem.
Zachwyt małej Muliny nie miał granic od tego dnia dostarczała mrówkom wszelakiego pokarmu od kawałka papryki po cukier ze skutkiem takim ,że mrówki żegnały ją z nieukrywaną histerią bo nikt ich nigdy tak nie dokarmiał;)
Po śniadaniu każdy zajął się ulubionym zajęciem ja do laptopa dzieci do mrówek a małżonek spacerował dosć niespokojnie po pokoju miotając się z kąta w kąt . Denerwował mnie niebotycznie ale moje przeczucia były jak najbardziej trafne coś było na rzeczy ......
Bąknał coś raz , drugi ale w jakimś dziwnym niezrozumiałym dla mnie języku
pytam ......
- Boli Cię coś?znów bąknięcie
Uznałam ,że sprawa nabiera poważnych rozmiarów .Wiem od 11 lat , że mój mąż przesadnie rozmowny nie jest ale do tej pory udawało nam się jakoś w zrozumiałym jezyku polemizować .
Trzasnęłam laptopem
- Czego chcesz mów prędko i nie zawracaj głowy palnęłam
Mąż czegoś chciał .... chciał wypłynąć w głębokie morze z kompletnie obcym facetem w gumowym ubraniu i ciężką butlą
Oniemiałam
- czyś ty zwariował.? ... a jak ja do domu wrócę jak się utopisz? 9 wrzasnęłam
na pewno nie nabili butli a już na bank popsuje sie to coś przez co się ooddycha ? Szkółka nie szkółka robali ryb i innych dziwactw jest od grona bez dobrowolnego topienia się w odmętach Adriatyku Masz rurkę, płetwy , okulary a czy na brzegu czy dalej to wszystko tak samo wygląda
Czułam że mam silne argumenty a wszystkie przytoczone czarne wizje są jak najbardziej realne. Popatrzyłam na to swoje duze dziecko nad , którym opiekę sprawuję 11 lat i zmiękło mi serce
Chcesz się topić proszę bardzo tylko żebyś na tamtym świecie nie żałował. Nim wygłosiłam całe przemówienie mężusia z portfelem juz nie było......
Plan zatopienia był ściśle określony na wyznaczone miejsce miała mężusia doprowadzić urocza sympatyczna Pani nad samym już morzem miał zostać pojmany przez bliżej mi nie znanego osobnika . Dalsze punkty pozostawały wielką niewiadomą .
Postanowiłam na to całe przedstawienie nie patrzeć i takim to sposobem małżonek został pojmany
Istniał cień szans , że ze względu na gabaryty nie będzie odpowiedniego kombinezonu ale jak widać na zdjeciu wciągał brzuszysko maksymalnie a guma rozciągliwa więc odstroili go w 10 minut;):)
a jaki zadowolony
Kompletnie nie zwracał uwagi na przerażoną rodzinę
Popłynał z uroczą Panią w sina dal pozostawiając nas w niepokoju wypłynie czy nie
?
Skutki tej eskapady były zaskakujące pozytywne nie tylko się nie utopił ale ogłuchł na jakieś kilka godzin wiec bądx co bądź był zadowolony nie miał szans wysłuchać mojego zrzędzenia . Nic jednak nie trwa wiecznie i powetowałam sobie jak mu się uszyska odblokowały
W tym samym czasie gdy małżonek zażywał kąpieli spotkałam wreszcie kropkowanego zwirza bo jakoś nie mam do nich szczęścia mimo że na wyspie ponoć jest ich dużo
Gdzieś biegł... gdzieś nie wiadomo gdzie ale z pewnością było mu gorąco
Ze względu na miniony stres mnie też należało się coś od życia czy się to komuś podobało czy nie należało zwiedzić kolejną miejscowość na wyspie:) Zapakowaliśmy stos niezbędników , brnąc cichymi uliczkami dotarliśmy na parking gdzie w spokoju czekał na nas bordowy rydwan:)
Odkryciem dnia była dla nas chyba jedyna na wyspie stacja z gazem .
Dla zainteresowanych . Plin znajduje się w Supetarze bardzo blisko Konzuma i Lidla czynny od 9:00 do 15:00:) o istnieniu innych stacji z gazem nic nie wiem i możliwie , że w okolicach Bolu coś jeszcze da się wstrzyknać do autka
Oczywiście zaraz po wyjeździe z Supetaru tradycyjne podróz uprzyjemniały mi niezmiernie wąskie i niezmiernie powykręcane drogi
Człowiek jednak do wszystkiego jest w stanie się przyzwyczaić mimo że prostych dróg na wyspie praktycznie nie ma cierpliwie przeczekiwałam miewając większe i mniejsze kryzysy
Mimo , że czasem malowniczo:)
Jedyne co podobało mi się na tych tasmańskich drogach to małe domki a przy nich poletka . Żyją sobie ludzie na pustkowiu z dala od cywilizacji sadzą winogronka i tak dzień za dniem...
Wiadomo gdzie dojechaliśmy
Jedna z bardziej malowniczych miejscowości na wyspie mojego Sutivanu nie przebija ale jest w zdecydowanej czołówce . Spokojna i cicha
Mimo dokuczliwej temperatury spacerowaliśmy uliczkami oczywiście nie obyło się bez lodów i chyba od nich dziecko zdziczało dokumentnie .
Trzeba przyznać , że te wczasy są niesamowicie wyczerpujące . Strach pomyśleć co przyniesie kolejny dzień;) CDN