CDN odcinka czternastego;) i maleńki bonusik od małej Mulinki;)
Dojechalismy do Sutivanu i w tempie expresowym dotarliśmy na plażę Zrzucając z siebie ubrania rodzina pognała galopem do wody. Widziałam jaka to dla nich przyjemność i jak bardzo poświęcają się aby cierpliwie znosić moje wycieczki
Rozlokowałam sie wygodnie na skalnym rysodupniku . Ręczniczki poskładane w kosteczkę legowisko było wygodne więc fotografowałam sobie z nudów mimo , ze każdego dnia była to ta sama plaża i ta sama skała
Mała Mulina uprosiła mnie aby sobie poskakać do wody ponieważ morskie podłoże było mi znane tak samo jak jej pływackie umiejętności przystałam na pomysł. Mąż oczywiście uganiał się za rybami i innymi żyjątkami .
Po całym dniu ,relaks i ochłoda przynosiły ulgę Patrzyłam jak moje dziecię wskakuje wyłazi ...wskakuje wyłazi i znów wskakuje zastanawiałam się kiedy dziecko jest w stanie sie znudzić i jednak dochodzę do wniosku, ze moje dziecko monotematycznie może skakać do wody przez kilka godzin.
Na horyzoncie pokazał sie mąż ze swoją kolejną zdobyczą i po raz kolejny oczywiście pewne zwierzę wymagało sfotografowania .
Oględziny wypadly pomyślnie i zastopowały małą Mulinę na chwilę od skoków Odłożyłam aparat na ręcznik . W tym właśnie czasie moje zdolne i najukochańsze dziecko postanowiło się wytrzeć ręcznikiem wiec eleganckim energicznym ruchem złapała za ręcznik kolejne sceny pamiętam jak w zwolnionym tempie
Ręcznik powędrował w górę a mój aparat w dół Patrzyłam oniemiałym wzrokiem jak spada z jednej szczeliny w drugą na końcu jednym bokiem wpadając do wody.
Nie wiem ile sekund trwało zanim go wyciągnełam ale nie bardzo byłam w stanie zrobić nic , jedyne co przyszło mi do głowy to wyjąć baterię .
Nie jestem histerykiem wiec kazałam dziecku zejść mi z oczu aby moje reakcje nie były zbyt gwałtowne .
Jedyne co mogłam w tej sytuacji zrobic to dojść do twórczych wnisosków Już raz wyprałam zdjecia klientów a dokładnie kartę w pralce ale po gruntownym suszeniu i odzyskaniu danych zdjecia się znalazły;)
co zrobię jednak jeśli to pudło zdechło radykalnie ?
tu wleciał
Dla mniej wtajemniczonych wyjaśnię że wykąpał sie aparat Nikon D 300 wiec z obiektywem jakieś 10 tyś złotych:) Siedząc na środku skały postanowiłam wziąć kredyt no całkiem ludzkie i logiczne rozwiązanie jedyny problem jaki zaistniał to jak zrobic dziecku komunijne zdjecia i jak ten aparat kupić w piątek po powrocie skoro w sobotę jest mi potrzebny do pracy .
Bardzo załuję , że na plażach nie roznoszą ofert i ulotek firm fotograficznych bo w tamtej chwili na pewno zarobiliby na mnie krocie
Radosna wieść o wykąpaniu aparatu wstrząsnęła moim mężem
który z niesamowitym spokojem spytał mnie przez zaciśnięte zęby
- cały się wykąpał ?
- nie ,nie cały pół ....odpowiedziałam
- a którą stroną?
- lewą albo prawą nie pamiętam ... wrzasnęłam ostatecznie każdy człowiek ma jakieś granice wytrzymałości
Wrócilismy na kwaterę niosąc pudło jak drogocenny skarb z miną żałobną
całe szczęscie że nie grały nigdzie żałobne trąby bo mój ból po stracie byłby niepohamowany.
Postanowiliśmy pudło wysuszyć nie bardzo wiedzieliśmy czym ale to była jedyna deska ratunku. Brak suszarki wyrósł jak kolejny gwóźdź
złapałam rozmówki chorwackie wertujac kartki oczywiście jak jest suszarka po chorwacku nie było, nie mam też bladego pojecia jak jest po angielsku chińsku .
Zlazłam do babci Jerki z miną zrozpaczoną załomotałam w drzwi otworzyła mi jak zwykle pogodna miła i taka kochana cała uśmiechnięta, Stałam i patrzyłam na nią z obłędem w oczach myśląc jak jest ta cholerna suszarka???????????
żżżżżżżżżżżższzzzzzzzzzszzzzzzzzzz to było jedyne co mogło być w tej chwili dla mnie suszarką więc wymachiwałam łapami nad głową z gardłowym żżżższszszsz na ustach
podobnie załatwiłam Mulinie osła do zdjęć komunijnych ale to opowieść na inny odcinek:)
Babcia Jerka uniosła brew i z promienny uśmiechem krzyknęła AAA FEN!!!
moze i fen pomyślałam .
Odetchnęłam bo moim oczom ukazała sie piękna żółta suszara z długim kablem i dwoma guzikami. . Frunęłam po schodach
. Po kilku minutach przystąpiliśmy do operacji suszenia pudła dziwne ze ten aparat nie zapalił sie od temperatury i ze ta suszarka przetrzymała . Od tamtego dnia mimo że nie używam suszarki postanowiłam zawsze ją ze sobą zabierać;)
Po dwudziestu minutach bankierzy utracili szansę na kolejnego klienta bo Pudło po gruntownym suszeniu nie wiem czemu ale zadziałało.
to jest pierwsza klatka wykonana po suszeniu
W dowód wdzięczności zawiozę babci Jerce 3 takie suszarki w tym roku każdą w innym kolorze;)
Szał szczęścia i euforia była niesamowita mimo , że to tylko rzecz materialna jednak awaria tego aparatu przysporzyłaby mi strasznych kłopotów Po powrocie do Łodzi aparat przeszedł serwis .
Pan serwisant usunął wykwity soli , które gdzieś sie pojawiły ale kiwał głową i patrzył z takim współczuciem , że nie zdarł z nas i naprawa była powiedzmy symboliczna. Grunt , ze aparat przetrzymał zdjecia w Cro i zdjecia klientów zaraz po powrocie... działa do dziś...
Aby wynagrodzić rodzinie stres urządzilismy z mężem nocne fotografowanie trochę aby sprawdzić jak będzie zachowywał się w trudnych warunkach a trochę aby dzieciom uprzyjemnić przynajmniej końcówkę dnia:)
Pyszne lody pyszna kolacja i jakoś opadły emocje;)
Ponieważ z całą pewnością odcinek jest nudny:) Obiecałam kiedyś mojemu dziecku, ze jej cudowne prace ujrzą światło dzienne . Jak powiedziałam tak zrobię wkleję teraz jako maleńki bonusik zdjęcia autorstwa małej Muliny:) wybrałam te na których coś widać bo częsć z nich jest bardzo awangardowa
Sutivan oczami ośmiolatki;)
Dziecko wie co jest do szczęścia potrzebne;)
Fura dla mamusi:)
Fura dla tatusia:)
Mam calą kartę sfotografowaną ale oszczędzę Was;)mam tez hot dogi
i Azora;)
moje ulubione;)
to mnie trochę przeraża;)
strachliwie musiało być;) bo to jedyne zdjęcie czegoś co nie jest kartą menu ani kamorami
na jedno załapał się tatuś;)
i
mamusia;)
CDN;)