ODCINEK 5
Dojechaliśmy do jezior Plitvickich łatwo odgadnąć ten fakt z uwagi na ruch parkingowy. Wjeżdzamy rydwanem tam gdzie kiwa Pan w żółtej koszulce Mąż szuka miejsca aby zacumować a ja walczę z myslami w jakich tam iść butach ?
Noga po porannych
atrakcjach troszkę boli nie jest to moze ból nie do zniesienia ale obuwie sportowe mojej nodze może się nie spodobać. Janusz wspominal , że tam są kładki więc kładka to nie kamory a co za tym idzie może moje japonki dadzą radę ?
Kompletnie ogłupiała wylazłam z samochodu gapiąc się z
rozpaczą na dolną kończynę
Palec kiwnął więc postawiłam na japonki nie było to najmądrzejsze rozwiązanie ale do tej pory nie wiem która wersja była lepsza . Zabrałam aparat dla uwiecznienia jakiś elementów krajobrazu mimo, że przeczuwałam że coś gesto tu od jednostek ludzkich i chyba będę zmuszona fotografować tych wszystkich ludzi.
Kolejka za biletem
poprostu namiętna ale cierpliwie ruchem posuwistym dobiliśmy do kasy.
Z biletami w garści nie wiemy gdzie iść ,zamieszanie potworne .Ludzie pytają mnie gdzie to wejście ? ....myślę sobie
-
jak za plecami mam parking ,po lewej kasę a po prawej nie ma nic to jest tylko jeden słuszny kierunek
Lezę pierwsza z pełną gracją zachwycona ,że japonki to był dobry wybór za mną wlecze się dzieciarnia jeszcze dalej mąż .
Wymaszerowałam z taką pewnością siebie że Ci wszyscy zbłąkani ruszyli za nami .... jak ich wyprowadzę do Plitvickich szaletów to mina im troszeczke zblednie
Swoją drogą przy całej komercji i wysokich cenach Strzałka dokąd pójsć powinna mieć gabaryty co najmniej jak Końska Maść . Powinna być widoczna z każdej strony .
Przeszłam przez mostek nad ulicą z zamkniętymi oczami mimo , że nie był straszny nie chciałam wstrzymać ruchu na kładce potem dłuuuuga droga jakąś asfaltową drogą i wreszcie jakaś tablica a nawet zarys wzgórz i jeziora
Piękna tablica bardzo podobny obrazek jak ten który oglądałam w folderze
Obok tej tablicy było normalne ludzkie wejście ale oczywiście to było zbyt proste rozwiązanie aby pokazać bilet i rozkoszować sie atrakcjami
Wpakowaliśmy się do kolejki a raczej mini autobusu bo coś co ma koła nie jest dla mnie kolejka tylko samochodem
Grupa zbłąkanych wpakowała sie za nami skoro znaleźli zbłąkanego przewodnika;)
Siedzimy i nic jedne autka przyjeżdzają inne odjeżdzają a ta zaraza stoi
-szepczę do męża idź się spytaj czy to kiedyś ruszy.....
-sama spytaj odparł z przękąsem mąż. Mówiłem nie wsiadać do pustego
Pełna konsternacja wstyd jak nie wiem w wycieczce towarzyszącej lekkie poruszenie. Ludzie wyciągają szyje ....my siedzimy
nagle słyszę jak jakis miły Pan pyta jeszcze milszego Pana kiedy odjazd za 3 minuty odpowiedział drugi Pan
Kamień spadł mi z serca ruszyła kolejka autobusowa i jak szybko ruszyła tak szybko przestało mi się podobać
Wąsko okrutnie i stromo jeszcze bardziej całe szczęście , że jechał wolno
Po drodze był przystanek nikt nie wysiada Myślę my też nie wysiadamy jak my nie to i tamci nie i takim sposobem wywleklismy siebie i zbłąkanych towarzyszy eskapady na samą górę Pojechalibyśmy i na księżyc bo kierowcy musieli dać nam do zrozumienia ,że już wyżej się nie da i mamy iść sobie precz;)
Początek zwiedzania zasadniczych atrakcji o dziwo znaleźliśmy już gładko Prawa stopa na kładkę a lewa z cichym jękiem . Czemu te kładki nie są gładkie ?Przestałam snuć smutne wnioski bo pierwszy widok jeziora odjął mi mowę
Zafascynowana zamarłam robię zdjecie ale widzę, że zawadzam jedni omijają mnie przed aparatem drudzy za aparatem i to ci których z dobroci serca tu przywlekłam pokazałam drogę;)
Postanowiłam ich przepuścić ale minęło mnie z 15 osób i luki żeby zrobic kolejne zdjecie nie było
Dziecko zachwycone wodą i rybkami wydaje zduszone okrzyki . Miotam się po kładce bo albo ja wymijam ludzi albo oni mnie
źródełko zachwytu małej Muliny pod względem walorów mało osób je fotografowało i jakimś cudem nie wleciałam łbem do wody
Sam początek zwiedzania słuszny komentarz brzmi PI Pi Pi Pi Pi Pi
Zaparłam się nogami jak to zdjeć nie będzie
?
Jedną zdrową nogą i jedną chorą człapię po kładce aby znaleźć 8 cm na stopy wciągam brzuch
no coś mam i tylko 4 szturchnięcia i siedem przepraszam
ten rodzaj ujęć był niesamowicie ryzykowny jeden porządny dubel i aparat ze mną w wodzie;)
Ujęcie klasyczne w pierwszym cieniu pierwszy płyn ludwik na tle drzew:)
Strachliwe miejsce
Mimo usilnych prób zdjeć na długim czasie naświetlania było to nietety niewykonalne Ludziska trzęśli pomostem trzęśli mną i tego zdjecia mi najbardziej żal ale to niestety newralgiczny punkt tych jezior i tylko po sezonie to zdjecie ma najmniejszy cień szans żeby wyjsć;(
Oczywiście największy zachwyt powodowały rybki , którym było zupełnie obojętne , że są na tysięcznym zdjęciu
Po godzince spaceru oczywiście rozbolała mnie noga . Starałam się być dzielną ale przymusowe postoje były wskazane . Całe szczęście, że dzieci były zadowolone nie przeszkadzali im ludzie a ja czułam troszkę niedosyt .
i znów rybki;)
i dzieciorki potworki:)
widoczek hyhy;)
Stateczek , który transportuje turystów na drugi brzeg:) Facet który nim steruje ma niesamowicie nudną pracę;) wte i wewte:)
Coż ja mogę o tych Plitvicach napisać jest tam pięknie bez wątpenia
Jednak prawdziwym dramatem jest ten tłum nie możnosć zrobienia jakichkolwiek zdjęć nie możliwy jest spokojny spacer bo po godzinie człowiek ma dość przepraszania ,wymijania , gwałtownego hamowania z piskiem butów .
Zdecydowanie na plus jest to, że cały czas schodziłam z góry na dół bo wymijać ich wszystkich pod górę to dopiero kosmos;)
Noga ocalała ocalałam i ja
Nogi bolały nas niemiłosiernie pełni wrażeń i zmęczeni człapaliśmy do samochodu znajomą drogą przez kładkę . Przy kasie biletowej kompleks żywieniowy kiełbaska z grilla , szaszłyki;)
Zamówiliśmy sobie po zestawie kiełbacha buła i dużo napoi i rozpoczęło się polowanko aby znaleźć miejsce siedzące
Omiotłam bacznie całe skupisko stolików i w samym kącie znalazło sie całkiem wygodne siedzisko w prawdzie latały tam tabuny wściekłych i upierdliwych os ale ból nóg był silniejszy;)
Dzisiejszy nocleg przypadał w Skradinie mieliśmy znaczy miałam:) w planach wodospady Krka ale poddałam się bitwa przegrana ,Ani ja ani dzieci ani Adaś nie mieliśmy siły na kolejny całodniowy wypad po kładkach. ustaliliśmy ,że zwiedzimy sobie Skradin wieczorową porą prześpimy sie a jutro pojedziemy wcześniej na naszą docelową kwaterę na wyspie Brać;)
CDN