Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Biograd 2009 - czyli mój pierwszy raz :)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
butcher
Turysta
Posty: 14
Dołączył(a): 10.01.2011
Biograd 2009 - czyli mój pierwszy raz :)

Nieprzeczytany postnapisał(a) butcher » 10.01.2011 22:55

Witam wszystkich serdecznie.

Na wstępie już po przywitaniu chciałbym Wam podziękować za te wspaniałe forum jakie tworzycie. Mimo, iż dopiero teraz się zarejestrowałem to praktycznie cały wyjazd planowałem w oparciu właśnie o doświadczenia cromaniaków. Jest to naprawdę wspaniała baza danych o wszystkim co związane jest z Chorwacją. Ale nie będę przynudzać, bo nie jesteśmy w kościele....

Otóż idea wyjazdu zrodziła się jakoś jesienią, kiedy zaproponowałem mamie na lato wyrwać się na kilka dni pod namiot nad jeziorko jakieś 60 km od domu. Odpowiedź oczywiście była pozytywna. Trochę już rozluźniony wypaliłem pytanie: A jakbyśmy się wybrali pod namiot gdzieś za granicę, powiedzmy Chorwacja? Dopiero po zakończonej wypowiedzi zdałem sobie sprawę na jaki absurdalny i nierealny pomysł wpadłem. W odpowiedzi usłyszałem "Czemu nie?". To już mnie totalnie zwaliło z krzesła. Dłuższa chwila milczenia, spojrzenie prosto w oczy, w głowie 100 tysięcy myśli na sekundę. Może rzeczywiście czemu nie? Jeszcze dużo czasu, dam rade uzbierać pieniądze. Także siostrze pomysł bardzo się spodobał. I oczywiście na moje barki spadła cała logistyka (jako że w domu mam 2 blondynki 8) ). Okej, krótka rozmowa z wujkiem Google zaowocowała poznaniem owego forum. Cała zima to to niezbędny wywiad, czyli zbieranie informacji niezbędnych do skutecznej penetracji obcych i dzikich rejonów Dalmacji. W internecie znalazłem po wielkiej weryfikacji do ścisłego finału przeszło kilka kempingów. Jako pierwszy na trasie znalazł się Park Soline w Biogradzie, jak się później okazało nie musieliśmy już dalej jechać, ale nie będę uprzedzać faktów. Wiosna to kompletowanie sprzętu, od namiotu Quetchua 6-osobowego (cudo na kółkach, polecam każdemu), po drobiazgi niezbędne na biwaku, typu buty do wody, kuchenka gazowa, krzesełka. Do kompletu mama wcisnęła jeszcze swojego chrześniaka, dla którego miał to być prezent na 18-te urodziny. Wyjazd połowa sierpnia, żeby nie łapać się już na najwyższy sezon (finanse niestety bardzo nas ograniczały). Dzień wcześniej wielkie opakowanie, jak naznosiłem wszystko pod samochód to stwierdziłem że jedziemy chyba na 2 miesiące a nie tygodnie. Po co kobitom po 5 par butów? Byłem gotów wyrzucić z 50% ich bagażu, ale pewnie spacyfikowałyby mnie skuteczniej niz oddział ZOMO, tak więc odpuściłem wszelkie kłótnie. Ale udało się, choć miałem już wątpliwości czy aby na pewno Espercio wszystko pomieści. Każda zupka chińska spod Radomia zatykała niewykorzystaną szparkę. Owe mrowie par butów pięknie weszły pod przednie fotele. Tak więc gotowi do drogi zapinamy pasy, odpalam silnik i.....

... i pojechaliśmy :D Wyjechaliśmy ok. godziny 16. Wszyscy narzekają na polską część drogi. Mnie się jechało dość dobrze (może to dlatego, że do czeskiej granicy mieliśmy tylko 42 km :lol: ). Wiem, dla wielu to pewnie żart dość niesmaczny, ale cóż zrobić? Na granicy czas na pierwsza winietkę, ważną miesiąc. Przed Brnem zaczęło się ściemniać. Za radą wielu już bardziej doświadczonych wojażerów odbiłem na Bratysławę, a następnie po kilkudziesięciu kilometrach odbicie na Breclav i kierunek Mikulov. Tam podobno ostatnia w Czechach stacja LPG. I oto pierwsze problemy. Podjeżdżamy pod jakąś stacyjkę, chcę zapiąć pistolet a tu lipa. Wielka chmura gazu w około. Idę po kogoś z obsługi. Przychodzi Pani, nie do końca chyba trzeźwa i próbuje podpiąć pistolet. I znów nie da rady, próbuje mam wmówić, że auto mamy zepsute i dlatego nie można. Na innej stacji już w centrum Mikulova takiego problemu nie było. Już od razu zawołałem obsługę, trochę speszony wcześniejszym niepowodzeniem. Zatankowaliśmy ile się dało, mała kolacyjka i czas jechać dalej. Wjeżdżamy do Austrii, tym razem na pierwszej stacji winietka 7-dniowa. Mijamy kolejne miasteczka, niczym z filmu. Wąskie i kręte uliczki. Wszystko idzie jak z płatka. Ale im bliżej Wiednia tym gorzej. Nagle zaczęły się jakieś roboty. Jest ciemno, wąsko, kręto i co chwila te oślepiające auta znad przeciwka. Okazało się, że jedziemy wręcz budową jakiejś autostrady. Te 20 km zmęczyło mnie bardziej niż cała jak dotąd droga. Trochę bałem się Wiednia. Studiując mapy Google, nie mogłem się połapać w tych autostradach przecinających całą stolicę. Na szczęście oznakowanie było bardzo dobre i nim się zorientowałem gnałem już ku Grazowi. Kilkadziesiąt kilometrów za Wiedniem zacząłem odczuwać zmęczenie. Zjechaliśmy więc na pierwszy lepszy parking. Okazało się, że nocowały tam dziesiątki innych podróżnych. Ucięliśmy sobie więc 2-godzinna drzemkę w aucie przed dalsza częścią drogi. Przed Grazem odbicie na Maribor, jak zarazie wszystko zgodnie z planem... Według planu tuz przed samą Słowenią mieliśmy zjechać aby ominąć autostradę. Jednak zmęczenie po całej nocy trochę się już dało we znaki. po krótkiej naradzie uznaliśmy, że w końcu ta winietka to nie aż taki majątek. Za granica kolejne tankowanie i rura do przodu. Nawet nie wiem kiedy ta cała Słowenia się skończyła. I oto moim oczom ukazał się cel podróży. Właśnie wjeżdżamy do Chorwacji. Na bramce strażnik tylko machnął, żeby jechać. 10 metrów dalej dostajemy przewodnik wraz z mapką po polsku. Bardzo miłe przywitanie, naprawdę zrobiło to wrażenie. Z każdą chwilą podniecenie rosóło coraz bardzioej. Minęliśmy Zagrzeb, potem Karlovac a następnie rozwidlenie autostrady. W kierunku Rijeki nie chcemy, więc skręcamy na południe. Gospić tez już za nami. Ooo... niezły tunel przed nami, ponad 7 km. Juz w tym momencie uważałem, że Chorwacja po piękny kraj. Lecz po wyjeździe ze Sv.Rock zmieniłem zdanie
Obrazek
Chorwacja to przepiękny kraj. Ten widok zatkał mnie wręcz. Gdyby nie to, że ludzie za mną pędzili z prędkością stu kilkudziesięciu km na godzinę, to wdepnąłbym na hamulec, przelazł przez barierkę i zaczął rozbijać już namiot. Nie spodziewałem się tak nagłej zmiany krajobrazu. A z drugiej strony widzieć to na zdjęciach a na żywo, to zupełnie co innego. Wiem, że ten widok juz jest niezwykle oklepany, ale cóż to za relacja bez zdjęcia po wyjeździe za Sv.Rock? Minęliśmy Zadar i zbliżaliśmy się do naszego zjazdu oznaczonego jako Benkovac. I wreszcie Biograd, już prawie u celu. Na ulicach pełno ludzi oferujących apartamenty. Jest strzałka! Park Soline w lewo. W końcu jesteśmy. Wysiadamy i szok. Mam mokro w spodniach!!! Nie, to nic z tych obleśnych rzeczy co sobie pewnie poniektórzy pomyśleli. Po prostu tak zacząłem się pocić na całym ciele. Zanim jeszcze przystąpiliśmy do oglądania kempingu małe przebieranko, ściąganie jeansów i skarpetek. Czas na oględziny potencjalnej bazy. Sanitariaty OK, morze jak najbardziej OK
Obrazek
Czyli zostajemy. Idziemy się zameldować, mimo tylko podstawowej znajomości angielskiego jakoś się udaje. Rozkładanie namiotu i pompowanie materacy to zadanie moje i Emila (chrześniaka mamy). Mama z Moniką poszły szukać sklepu, żeby zaopatrzyć się w jakąś wodę akceptowalnej temperaturze. Poszło w miarę sprawnie, więc jest chwila, żeby przywitać się z morzem i rzucić okiem na okolicę.
Obrazek
Obrazek
Już wiemy że będzie jedwabiście :twisted: :twisted: :twisted:

W kolejnym odcinku: Zdzisia i Zadar
Ostatnio edytowano 21.10.2011 22:38 przez butcher, łącznie edytowano 1 raz
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4240
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 10.01.2011 23:49

Witaj.
Relacje "świeżynek" są najlepsze :) Czekam na ciąg dalszy odkrywania sekretów piękna Chorwacji.
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 11.01.2011 08:09

Witaj na forum.

Czekam na Zdzisię - Zadar już widziałem...
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108174
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 11.01.2011 08:43

butcher napisał(a): Ooo... niezły tunel przed nami, ponad 7 km.


Tylko się wydaje, że ponad 7 km :wink:
ale w rzeczywistości tunel Mala Kapela (najdłuższy w Chorwacji) ma dwie nitki o długościach 5.780 m i 5.821 m , natomiast tunel Sveti Rok ma dwie nitki o długościach 5670 m i 5679 m.

Ps Zadar znam, ale czekam na Z w Z :wink: :D
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 11.01.2011 08:46

Janusz Bajcer napisał(a):
butcher napisał(a): Ooo... niezły tunel przed nami, ponad 7 km.


Tylko się wydaje, że ponad 7 km :wink:
ale w rzeczywistości tunel Mala Kapela (najdłuższy w Chorwacji) ma dwie nitki o długościach 5.780 m i 5.821 m ...

W sumie to nawet ponad 11 km ...


Jedziemy dalej :lol:
Kacper111
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1144
Dołączył(a): 04.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kacper111 » 11.01.2011 08:48

czekam na ciag dalszy
Arek
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8749
Dołączył(a): 15.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arek » 11.01.2011 08:49

Niezłe wejście :)

Dawaj dalej...
maniust
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7698
Dołączył(a): 02.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) maniust » 11.01.2011 11:55

Witaj na forum :)

To ja też czekam na Zdzisię , bo Zadar widziałem :D

weldon napisał(a):W sumie to nawet ponad 11 km ...

Ciekawe kiedy w PL zbuduj taki tunel.
Chyba nie za mojej kadencji........ 8O
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108174
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 11.01.2011 12:06

maniust napisał(a):
weldon napisał(a):W sumie to nawet ponad 11 km ...

Ciekawe kiedy w PL zbuduj taki tunel.
Chyba nie za mojej kadencji........ 8O


Co do tunelu, to może nie ma potrzeby na budowanie tak długiego w Polsce :?:

A za której kadencji :wink: skończysz swoją relację pod wpływem wypadku :?:
maniust
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7698
Dołączył(a): 02.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) maniust » 11.01.2011 13:33

Janusz Bajcer napisał(a):Co do tunelu, to może nie ma potrzeby na budowanie tak długiego w Polsce :?:

Napewno znalazła by się taka.
No , ale skoro z autostradami mamy problemy , to co tu myśleć dopiero o tunelach.....
Janusz Bajcer napisał(a):skończysz swoją relację pod wpływem wypadku :?:

:oops: :oops: No dobra , dobra ......Janusz .......dziś nie siadam do radyjka wieczorem tylko się biorę za skończenie swojej relacji.
mafilka
Podróżnik
Posty: 27
Dołączył(a): 27.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) mafilka » 11.01.2011 13:37

"Wszyscy narzekają na polską część drogi. Mnie się jechało dość dobrze (może to dlatego, że do czeskiej granicy mieliśmy tylko 42 km icon_lol.gif ). Wiem, dla wielu to pewnie żart dość niesmaczny, ale cóż zrobić? "


Nie no powiem Ci, że bardzo nawet żart niesmaczny :lol: :wink: Ja mam do granicy to co Ty razy 10... :roll: :twisted:


Czekam na ciąg dalszy :)
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 11.01.2011 13:45

Janusz Bajcer napisał(a):Co do tunelu, to może nie ma potrzeby na budowanie tak długiego w Polsce :?:

Delikatnie, wiem, że OT, za co przepraszam, ale chciałbym zwrócić uwagę,
iż Polsce od dawna istnieje spora sieć tuneli o różnej długości:

z mojego podwórka na przykład:

- średnicowy - 2300 metrów,
- tunel trasy W-Z,
- najdłuższy drogowy tunel w Polsce, na Wisłostradzie - ponad 900 metrów,
- najdłuższy tunel kolejowy - 23 km

nie wspominając o mitologicznej sieci pod całym miastem, łącznie z tunelem łączącym Cytadelę z Twierdzą w Modlinie ;)

Tak więc nie tylko potrzeby, ale też tunele są :)
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 11.01.2011 14:09

Skoro powstał wątek inżynieryjny no to jestem
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108174
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 11.01.2011 14:21

maniust napisał(a):
Janusz Bajcer napisał(a):skończysz swoją relację pod wpływem wypadku :?:

:oops: :oops: No dobra , dobra ......Janusz .......dziś nie siadam do radyjka wieczorem tylko się biorę za skończenie swojej relacji.


Można zasiąść do radyjka i słuchać (jak zagra), przy cro muzyce lepiej się cro pisze. :D
butcher
Turysta
Posty: 14
Dołączył(a): 10.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) butcher » 12.01.2011 01:42

Pierwszy pełny dzień nie mógł zacząć się inaczej

Obrazek

Wszyscy wyposzczeni odliczaliśmy wręcz sekundy, żeby rozpocząć ceremonialne byczenie się na plaży. I tutaj niezbyt miła niespodzianka. Woda dużo zimniejsza od naszych oczekiwań. Jak się później dowiedzieliśmy podobno w okolicy wpada dużo zimnych potoków, stąd woda taka chłodna. Po tym pierwszym szoku psychicznym "Jak to? w Chorwacji taka zimna woda" przyzwyczailiśmy się, i nie stanowiło to żadnego problemu. Za to dla mnie dużym problemem było zasolenie. Mam dość wrażliwe oczy i każda kropelka, jaka dostała mi się do oka powodowała takie pieczenie, że oka nie mogłem otworzyć przez najbliższe 2 minuty. Nawet maska do nurkowania była w dłuższej perspektywie mało wygodna, ze względu na częste parowanie. Następnym razem będę musiał zainwestować w dobre okulary do wody. Bez tego ani rusz. Poza tym życie jak w Madrycie !! Czas na obiadek. W większości przypadków stołowaliśmy się własnymi słoikami, makaronami i ryżami.... finanse niestety :roll: Następnie w planach dokładniejsze zbadanie naszego miasteczka. Wrażenia pozytywne, typowy kurort wczasowy z masą straganów i knajpek przy promenadzie. I znalazłem coś dla siebie.

Obrazek

Wreszcie znalazłem ananas dopasowany do swoich rozmiarów :lol:

Obrazek

I cos co wywołało uśmiech na wszystkich twarzach. Chyba skojarzenie nie wymaga szerszego komentarza :twisted:

Okazało się, że na cały jakże duży kamp oprócz nas, jest jeszcze tylko jedna ekipa z Polski. Także nie było zbyt dużego wyboru i musieliśmy się z nimi skumać. Nasi nowi przyjaciele byli w Chorwacji po raz piaty, zawsze w innym miejscu. Podczas całego pobytu pomagali nam dobrymi radami, opartymi na wieloletnim doświadczeniu.

Następny dzień zaczął się od pewnej niespodzianki. Otóż przy śniadaniu odwiedził nas pewny kotek. A że mamuśka i siostra to zawzięte kociary, to biedne zwierzątko miało przechlapane. Początkowo został ochrzczony jako chorwacka Wiesia (jako, że tak nazywa się jedna nasza kotka). Jadnak siostra zgłosiła protest, że Wiesia jest tylko jedna. Padło więc na Zdzisię. Od tej pory kotka (nie sprawdzałem, ale przyjęliśmy że to dziewczynka) towarzyszyła nam przy każdym posiłku.

Obrazek

Obrazek

Jedno co zostało sprawdzone empirycznie, to ze chorwackie kotki lubią paprykarz szczeciński 8)

Czas wreszcie ruszyć tyłki z miejsca zobaczyć coś więcej. Pierwszy wybór padł na Zadar. W przewodniku pisali, że to bardzo ładne miasto. Trzeba było to sprawdzić. Droga całkiem miła, szczególnie gdy jedzie się przy samym brzegu.

Obrazek

Auto udało się zostawić całkiem blisko historycznego centrum, i to jeszcze na bezpłatnym parkingu.

Obrazek

Widok z miejskiego muru tuz przy wejściu do miasta

Obrazek

A to już wieżyczka w środku miasta. Chwilę przed wykonaniem tego zdjęcia okulary mamy zginęły śmiercią tragiczną. Przy ściąganiu czapki wyleciały w powietrze i spadły na sam dół. Ktoś miał chyba niezły ubaw widząc okulary przeciw słoneczne spadające z nieba. Ku radości mamuśki udało jej się kupić nowe na straganach pod kościołem Św.Donata. Tam tez zaopatrzyliśmy się w większość pamiątek.

Obrazek

Chodząc wąskimi uliczkami z niezliczonymi sklepikami, miałem wrażenie, że jestem Wenecji w okolicy Placu Św.Marka. Całkiem miłe wrażenie :) Trafiliśmy też nieczynny już niestety o tej godzinie na targowisko. Stała jedynie jedna babka sprzedająca sery i rakiję. Zaopatrzyliśmy się oczywiście w oba miejscowe specjały. Po zejściu na część... współczesną zaczęliśmy szukać miejsca na obiad. Po znalezieniu potencjalnie w miarę niedrogiej knajpki z wyglądu udaliśmy się na długo wyczekiwana strawę. Wybór padł na Mjesano Meso. Przyznam się, że był to trochę wybór na oślep, ale wydawało się w miarę normalne. I było. Było nie tylko normalne ale i bardzo smaczne. Do tego suróweczka i frytki. A wyglądało to dokładnie tak:

Obrazek

Najedliśmy się naprawdę do syta. Bardzo miłym akcentem był na powitanie wielki dzbanek z wodą z lodem. Podobno gratis :D

Wizyta w Zadarze oczywiście na plus. A po powrocie zasłużony relaks :D

Obrazek

W następnym odcinku: życia obozowego ciąg dalszy i Plitvice
Ostatnio edytowano 22.10.2011 00:03 przez butcher, łącznie edytowano 2 razy
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Biograd 2009 - czyli mój pierwszy raz :)
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone