Bijela Uvala, Poreć - wrześniowy wyjazd na Istrię :)

Witam. Ta relacja już była…

Dokładnie chodzi mi o to, że w tym wątku była relacja z naszego wyjazdu na camping Bijela Uvala na Istrii. Postanowiłam jednak ją troszkę uzupełnić i dodać więcej zdjęć. Tamta relacja była trochę niedokładna i napisana „po łebkach” jak to się mówi. A że ja dużo czasu mam, to sobie tak pomyślałam, że poprawię troszkę to i owo.

To lecimy….
Na campingu Bijela Uvala byliśmy tylko tydzień, to stanowczo za krótko, żeby się nacieszyć Chorwacją. Był to nasz pierwszy wyjazd do Cro. A dlaczego Istria??? A no dlatego, że najbliżej, że w ogóle to przecież nadal Chorwacja i że w ogóle to my już chcemy tej Chorwacji, nie zależnie czy to północ czy południe kraju.

Mieszkaliśmy tam w domkach, w których byliśmy ulokowani po 4 osoby w każdym, a że było nas jedenaścioro, to domki musiały być 3.

Początkowo tzn. 5.09.2012 wyjechaliśmy w osiem osób, dwoma samochodami, dalsza część naszej drużyny musiała jechać dopiero 7 września, dlatego że później się zdecydowali i nie znalazło się dla nich miejsce w domkach Selectcampu, w których mieszkaliśmy. Zarezerwowali domki Vacasoleil.

Skład był następujący:

Domek nr 1:
Ja i mąż Dawid
Znajomi Kamila i Tomasz

Domek nr 2
Siostra moja Magda z chłopakiem Adasiem
Kuzynka Natalia z chłopakiem Michałem

Domek nr 3
Kuzynka Kasia z mężem Michałem i ich kolega Łukasz

Domki były dość nowe i zadbane. Na zewnątrz był taras, parasol, krzesła itp., a wewnątrz były dość przestronne. Dla 4 osób dorosłych w zupełności wystarczające. Można w nich było znaleźć wszystko, to co niezbędne w domu.

5.09.2012 – W drogę!

I tak zaczyna się nasz wyjazd. Około godziny 22.00 wyjeżdżamy z Kielc. Co prawda godzina wyjazdu była ustalana na 19.00 ale troszkę się przesunęło. Jedziemy przez Czechy, Austrię i Słowenię, aż dojeżdżamy do Chorwacji.

6.09.2012 – Przejazd przez Słowenię i dojazd na miejsce

Z drogi mam tylko zdjęcia robione w Słowenii, bo niestety jadąc nocą nic nie było widać w poprzednich krajach






Docieramy do Chorwacji – pierwszy widok na Jadran



No i nareszcie po długiej podróży docieramy pod bramę campingu Bijela Uvala. Zbieramy dokumenty i idziemy do recepcji zameldować się.


Mimo tego, że dojechaliśmy na miejsce o godzinie 12, musieliśmy czekać na rezydenta Selectcampu do godziny 15 chyba. Czas nam jednak miło zleciał. Po długiej podróży rozłożyliśmy się na karimatach pod drzewkami i sączyliśmy zimne piwko przywiezione z Polski w lodówce. Specjalnie mroziło się całą drogę, żeby na miejscu wypić już schłodzone. Szkoda, że zdjęć nie zrobiłam, bo wyglądaliśmy jak jakieś spragnione bestie rzucające się na piwo niczym sępy. Zrobiliśmy następnie małą rundkę wokół campingu i po powrocie już mogliśmy się zacząć rozpakowywać w naszych domkach. Byliśmy tak zmęczeni jazdą, że zanim rozpakowaliśmy się i rozgościli, zbliżał się wieczór. Postanowiliśmy rozpalić grilla na kolację i tu dziewczyny właśnie jedzonko przygotowują – kanapki.


I dalej sącząc sobie takie oto drinki



Siedzieliśmy sobie i cieszyliśmy się pobytem na Istrii



Relaks Michała


Po godzinie 21 każdy już był w swoich łóżkach i układał się do snu. Jutro znów nowy dzień i pobudka w Chorwacji.

ooooo pierwszy zasiadam

7.09.2012 – Trochę słoności i słodkości

Obudziliśmy się około godziny 9 i szybko stwierdziliśmy, że dziś plażujemy, w końcu po to tu przyjechaliśmy. Początkowo trzeba było sprawdzić sprzęt do snoorkowania…

A Michał z Adasiem nadają się do tego doskonale


Po sprawdzeniu wszystkich sprzętów trzeba było jeszcze chwilę poczekać na dziewczyny. Nie mogły się wybrać. Ja pierwsza byłam gotowa


No i w końcu dotarliśmy na plażę



Dmuchańce – obiecałam sobie, że poskaczę trochę na nich, jednak jak już się zdecydowałam, to zaczęto je składać po burzliwej nocy i takim sposobem nie poskakałam na dmuchańcach


Plaże przy campingu są głównie betonowe, co dla nas było dobre, bo na karimacie czy na kocu dość wygodnie się leżało. Po wschodniej części campu jest plaża kamienista, na której też lubiliśmy spędzać czas.

Ok, już trochę rozpatrzyliśmy się jeśli chodzi o plażę. Woda w Jadranie cudna – ciepła i przejrzysta ale jaka słona! Trochę też posnoorkowaliśmy i czas iść do naszej hacjendy przygotować mały obiadek. Po nasyceniu naszych żołądków odpoczynek


I udajemy się w stronę basenu, co by trochę powygłupiać się w słodkiej wodzie


A tu już w basenie.




Na terenie ośrodka są 2 baseny. Niestety mam tylko zdjęcia tego jednego, bo był większy i bliżej naszych domków. Tamten był tuż obok plaży, więc jak już tam docieraliśmy, to woleliśmy Jadran i snoorkowanie

Michał skacze


Memu mężowi coś jakieś rogi chyba urosły ??


Chłopcy grają w piłkę plażową


A dziewczyny pstrykają sobie fotki


Dobra koniec tego leniuchowania. Dzisiaj przyszedł czas na małą imprezkę. Udajemy się w tym celu (jak co dzień prawie) do naszych domków i szykujemy zagryche i zapitkę

W trakcie przygotowań – Mistrzowie drugiego planu --> przyczajony tygrys, ukryty smok


Drinki znów były


No imprezę czas zacząć

Natalce coś ta sól morska bardzo szybko wpłynęła na porost włosów


No i Michałowi też


Impreza trwa


Ale czas się już pożegnać i iść spać, bo jutro znów piękny dzień

8.09.2012 – Dojazd reszty składu

Godzina 7.00 RANO!!!!! Co za czort….. myślę sobie kiedy to właśnie zaczyna dzwonić mój telefon. Przecież wczoraj była impreza… No nic, odbieram. A tam Kaśka się drze: „Siema, my już dojeżdżamy, wychodź po nas, zaraz będziemy!”

No dobra, wychodzę. Dotarli na miejsce


A u nas w domu bałagan


Niestety na swój domek musieli czekać też do godzin popołudniowych, więc udaliśmy się na plażę=betony w pobliżu ich domku, czyli po zachodniej stronie cyplu, na którym położony jest camping.



Nawet marinę w Funtanie udało się zzoomować


I wysepki


Komu maska, temu snoorkowanie


I tak nam ten dzionek zleciał. Po plażowaniu zaopatrzyliśmy się w campingowym supermarkecie


I udaliśmy się do Michała, Kaśki i Łukasza na piwko i tak nam się fajnie siedziało, ale trzeba było się zbierać do domku, bo jutro płyniemy statkiem.

zapowiada się ciekawie
zasiadamy, czytamy i oglądamy

Witam

i ja zasiądę do czytelni

Ja także zaczynam podczytywać

Mam kocyk i poduszkę, siadam i czytam

Super relacja

Istria - chciałbym tam pojechać, ale boję się rozczarować Chętnie poczytam, może zmienię zdanie...

9.09.2012 – Fish picnic do Rovinj, Vrsar opływając Kanał Limski odc. 1.

Podczas naszego pierwszego wieczoru na campie Bijela Uvala, chodził sobie pewien gościu i oferował Fish picnic do Rovinj, Vrsaru i wpłynięcie do Kanału Limskiego. Zapłaciliśmy za tę atrakcję po 25 euro od osoby i tak właśnie w niedzielę 9 wrześni o godz. 8.30 przyjechał po nas rozpadający się bus i zabrał nas do Poreca, gdzie czekaliśmy na statek.




Szanowne grono pań



I wszyscy


Statek już podpływa


Więc wsiadamy na pokład i podziwiamy widoki












Tak sobie płyniemy i płyniemy i rozmawiamy


I pozujemy





Zacne grono męskie


I nie tylko


Mijamy ciekawe obiekty


I wpływamy do Kanału Limskiego







Jaskinia w skale





Koło jaskini zawracamy i z Kanału wypływamy




CDN

9.09. 2012 – Fish picnik do Rovinj i Vrsar opływając Kanał Limski odc. 2.

No i dopływamy do najpiękniejszego miasteczka na Istrii – do Rovinj.



I Udajemy się na spacer. Zwiedzaliśmy bez żadnego przygotowania. W ogóle ten wyjazd to był taki można powiedzieć spontan. Nie mieliśmy pojęcia w ogóle co my mamy zwiedzać podczas tych wakacji, dlatego też w głównej mierze czas spędzaliśmy na plaży.

Idziemy się przejść














Chłopcy szykują się do zrobienia foteczki


Która wygląda tak


Idziemy dalej. Docieramy na wzgórze, gdzie położony jest Kościół Św. Eufemii. Nawet nie mamy pojęcia, że to zabytek i warto byłoby go zobaczyć. Wiem to dopiero teraz, po przeczytaniu kilku relacji. Dlatego mamy tylko takie zdjęcie


Zatrzymujemy się na tarasie widokowym i pstrykamy fotki






Tomek z Michałem mieli radochę


Idziemy dalej







Na koniec wycieczki udajemy się na rakijowe zakupy. Nasze dziewczyny zostały zwabione przez pewnego pana do ciemnej piwnicy, gdzie owy pan częstował je rakiją. Tak zakupiliśmy 10 litrowych butelek tego trunku (oczywiście w różnych smakach) i jeszcze 2 butelki dostaliśmy gratis.

Zadowoleni z zakupów udajemy się już w kierunku naszej łódki


Oczywiście nie obyło się bez przygód. Spacerując po miasteczku, kolega „Rodzynek” Łukasz stwierdził, że nie chce mu się spacerować i poszedł gdzieś tam sobie sam w swoją stronę. Miał na nas czekać w porcie. Zbliżała się już godzina odpływu, my wszyscy na statku, a Łukasza jak nie było, tak nie ma. Przestraszyliśmy się trochę, bo nie miał zasięgu i nie można się było do niego dodzwonić. Jak w końcu się z nim skontaktowaliśmy, okazało się, że czeka po drugiej stronie miasteczka w marinie. Odpłynęliśmy bez niego, a on wrócił autobusem czy taksówką, już sama nie wiem, prosto do domku. Kosztowało go to majątek. Ale niestety za głupotę się płaci.

Przysiadam się do czytelni..

9.09. 2012 – Fish picnic do Rovinj i Vrsar opływając Kanał Limski odc. 3.

I płyniemy dalej


Dopływamy do Vrsaru





Od najmniejszej do największej


W tym miasteczku mieliśmy tylko godzinkę, więc zmęczeni spacerem po Rovinj, udaliśmy się tylko na pyszne lody.
Fajną robią sobie reklamę. Knajpka znajduję się tuż przy miejscu, gdzie cumują takie statki wycieczkowe jak nasz. Dlatego też jeden koleś stoi przy porcie, a drugi rzuca do niego gałką lodów. Ten co stoi próbuje złapać kugle do ust. Udaje mu się to kilka razy, a śmiechu wśród klientów co nie miara.

Lody były pycha



Jak już najedliśmy się lodami, podszedł do nas szef wszystkich szefów (chyba właściciel lodziarni) i kazał każdej z naszych dziewczyn wylosować karteczkę. Ta która będzie miała karteczkę z nr 1 proszona jest do lady. Oczywiście byłam to ja a dostałam od tego pana takie coś



Rejs nam się podobał i byliśmy zadowoleni. Oczywiście na statku jedliśmy pyszną rybkę i wina oraz rakiji było pod dostatkiem.

A wieczorkiem trzeba było zakosztować kupionych trunków


Kasia trzyma butelkę, w której jak widać rakija już się kończy. A jak się skończyła to miny były wtedy takie


Imprezkę zakończyliśmy piwkiem na leżakach

Witam.
Świetna ekipa, po minach wnioskuję, że pobyt jak najbardziej udany...