napisał(a) BasiaBier » 03.07.2021 23:43
Ja mam niecałe 200 km w Sudety, które bardzo lubię, ale dwa lata temu pojechaliśmy pierwszy raz w życiu w Bieszczady. No i przepadłam, zakochałam się na zawsze i już bardzo za nimi tęsknię. Mieliśmy nocleg w Cisnej, drewniana chatka przy rzeczce, każdego wieczora pieczone w ognisku ziemniaki, magiczne mgły... Jedzonko u,, Pawła '' w Smerku rewelacja, zgadzam się z poprzednikami. Poszliśmy na lekki spacer w Sine Wiry do nieistniejącej wsi Zawój, wracaliśmy rzeką po śliskich kamieniach, niby na skróty, mieliśmy super frajdę z tego powodu, zamoczone buty i żar z nieba, szum wody, a góry nad nami jak niebo, a niebo nad nami, jak góry. Ech, dzikie kwiaty po pachy, całe łąki, można tak chodzić godzinami, zagubić się w szczęściu i spotkać Anioły Bieszczadzkie, a nocą zatonąć w gwiazdach. Połoniny dają poczucie wolności, a widok z Tarnicy zapiera dech. Zafiksowałam się i na pewno tam wrócę, nawet chciałabym tam zamieszkać. Zazdroszczę ludziom, którzy znają Bieszczady z dawnych lat