Kiepura napisał(a):
Prawie nic to było w Bieszczadach 40 lat temu.
Czasów w których do baru w Ustrzykach wchodziło się z kopa w drzwi obrotowe, piwo capowano z budek w kształcie beczki, turyści chodzili w obdartych dżinsach z plecakami na aluminiowym stelażu, na Tarnicy stał trójnóg z trzech betonowych pali, wydostanie się z Ustrzyk kursowym autobusem PKS graniczyło z cudem równym dostaniu szynki w mięsnym a za wejście na Kremenaros można było się załapać na darmowy nocleg w strażnicy WOP nikt już raczej nie wróci.
Dodałbym do tych "40" jeszcze kilka lat , ale to drobny szczegół .
Rozbicie namiotu przy leśnej drodze nikogo nie drażniło , podobnie rzecz się miała z małymi zatoczkami i łąkami przy brzegu Zalewu . . .
Przy ogniskach słychać było wspólne śpiewanie przy akompaniamencie gitar , a nie kakofonię wzmacnianą przez głośniki , również samochodowe . . .
Chodzenie kilka , czy nawet kilkanaście kilometrów do sklepu na zakupy nikogo nie dziwiło , za to pachniało przygodą
Na koniec mogę dodać tylko , że byłem czterdzieści kilka lat młodszy
Pozdrawiam
Piotr