Dzień VI 23.08.2016
Wetlina(Stare Sioło)-Przełęcz Orłowicza-Połonina Wetlińska-PTTK Chatka Puchatka-Przełęcz Wyżna
Po leniwej niedzieli nastąpił poniedziałek, który z założenia miał być pracowity. W planach było przejście obu Połonin(Wetlińskiej i Caryńskiej) za jednym rzutem. Ale, że klimat zawsze był przeciwko nam , toteż w poniedziałek nastąpiło załamanie pogody. I to takie z przytupem Cały dzień lało, widoczności żadnej, a w oddali było słychać burzowe pomruki Nie było sensu pchać się w takich warunkach w góry, więc przesiedzieliśmy w barze grając w planszówki i czytając Kubusia Puchatka(z pttk-owskiej czytelni, do wyboru były jeszcze Zasady wychowu cieląt ).
We wtorek pogoda od rana nadal była nędzna, ale tym razem postanowiliśmy, że idziemy, żeby nie wiem co. Rozpogodzenie zapowiadano na godzinę 9-tą- o tej był zaplanowany start. Ale rozpogodzenie nie nadeszło, dlatego wyleźliśmy z kwatery dopiero o 10-tej
A sytuacja przedstawiała się tak:
Ostatnio nasze membranowe kurtki(a zwłaszcza moja) zaczęły trochę przeciekać, dlatego zainwestowaliśmy po 12 zł w foliowe pelerynki, zwane przeze mnie teletubisiami. Wyglądaliśmy uroczo , jednak teletubisie mają ogromną wadę- jest w nich okrutnie gorąco.
Coś tam się te chmurki jednak podnoszą
Na odcinku leśnym trochę błotka:
Gdzieś w rejonie Przełęczy Orłowicza zdałam sobie sprawę, że do Ustrzyk to my dzisiaj nie dojdziemy. Za zimno, za wietrznie, za mgliście za brzydko, za błotniście W tych nieciekawych warunkach stwierdzam, że jeśli w ogóle do Chatki Puchatka dojdziemy to będzie sukces...
Teletubiś, a może raczej Demis Roussos
Okno pogodowe klasy nędznej:
We mgle do celu prowadzą czerwone strzałki:
Do schroniska doszliśmy w bardzo dobrym czasie, a wszystko przez brak przerw na podziwianie widoków.
W Chatce wypijamy najdroższą w życiu gorącą czekoladę- 10 zł za mały kubeczek. No, ale była z rumem, co w tych warunkach bezcenne Samo schronisko, mimo iż wielu uważa, że klimatyczne i piękne, to na mnie jakoś nie robi wrażenia. Ot, taka buda z herbatą, tyle, że w górach. Złe wrażenie robią poprzyczepiane kartki o terści Schronisko bez wody i prądu, o lodówkę nie pytać. No i te kartki jakiś taki niesmak wywołują u mnie- pewnie podobne wrażenie odniosłabym, gdyby napisali spieprzajcie dziady
Schron może piękny nie jest, ale na pewno nie można mu odmówić pięknego położenia. Tym razem na górze panowało totalne mleko, ale 5 lat temu, w dobrych warunkach widoczki z ławki przed schroniskiem prezentowały się tak:
Niestety nie posiadam zdjęcia bezludziowego, bo wtedy S. robił mi prawie same ludziowe
Trochę w Chatce posiedzieliśmy, widoków wciąż było zero, postanowiliśmy w końcu zejść na dół. Tu mamy do wyboru dwie drogi: żółty szlak sprowadzający na Przełęcz Wyżną i czerwony, do Brzegów Górnych. Tym drugim kiedyś wchodziliśmy i zapamiętaliśmy drogę jako mocno stromą. A że było jeszcze ślisko po deszczu- nie było innego wyjścia jak zejść tzw. Końską drogą. Która wygląda tak:
Wczorajsza ulewa spowodowała dodatkową atrakcję-zamiast iść drogą, schodzimy małym wodospadzikiem
Po dojściu na przełęcz, tradycyjnie jak na złość robi nam się pogoda:
Nawet słońce na chwilę wylazło. No ale, co z tego kiedy me buty i portki po wycieczce wyglądały tak:
Ludzie się trochę dziwnie patrzyli
Na parkingu można poczuć się górskim hero, kiedy słyszy się takie rozmowy:
Oj, dobrze, że nie poszłyście, no ciężko było naprawdę ciężko... To stwierdziła pani, która przeszła trasę do schroniska i z powrotem.. Cóż, no comment
Żeby nie było tak całkiem mgliście i smutno, to 5 lat temu Połonina Wetlińska wyglądała tak:
Ogłoszenia parafialne:
Trasa jest tak na pół dnia, więc przy dobrej pogodzie do połączenia z czymś innym
W schronisku nie ma wody i prądu, co skutkuje toaletą w postaci wychodka(niestety nie przetestowałam, zabrakło odwagi ), a do jedzenia jest tylko zupa i batony
Trudność: łatwo, naprawdę łatwo, wręcz prawie spacerowo. Choć trzeba pamiętać, że pani w baletkach było ciężko
Bus z Przełęczy Wyżnej do Wetliny kosztuje 5 zł, w sezonie jeździ bardzo często
Szlak zajmuje drugie miejsce(po Tarnicy) pod względem zatłoczenia. Choć w tej dooopowej pogodzie to nie było tak źle
W następnym odcinku: No, chyba trudno się nie domyślić