Dzień III 20.08.2016-cd.
Wetlina-Dział-Mała Rawka-Wielka Rawka-Krzemieniec-Czerteż-Rabia Skała-Jawornik-Wetlina(Stare Sioło)Czas się w końcu ruszyć z tego Krzemieńca, bo pozostało nam jeszcze bardzo dużo do przejścia. Ten długi odcinek trasy będzie najmniej widokowy. Szlak graniczny jakim się poruszamy jest praktycznie cały zalesiony.
Szlak posiada pewną niewątpliwą zaletę- jest bardzo mało uczęszczany, nawet w sezonie. Spotkaliśmy zaledwie kilka osób, głównie Słowaków. Droga nie jest jakoś szczególnie męcząca, idzie się raz lekko pod górkę, raz lekko z górki, a w cieniu licznych drzew można odpocząć od słońca. Tyle, że ja na tym odcinku leśno-bezludnym znów weszłam w tryb
niedźwiedziofobia i każde trzepotanie skrzydeł ptaków czy trzaskanie łamanych gałęzi przyprawiało mnie o palpitacje serca
Jedynym bardziej męczącym miejscem było podejście pod szczyt Czoło. Było naprawdę bardzo stromo, musiałam co 10 kroków zatrzymywać się i zjadać żelka, by nie paść. A jak już się na szczyt wgramoliliśmy, to się oczywiście spodziewałam, że teraz nastąpi przejście długim, łagodnym grzbietem. Ale tak dobrze to nie ma- z Czoła trzeba od razu zleźć, tak samo stromą drogą
No i po cholerę było z takim mozołem zdobywać wysokość, jak teraz wszystko pójdzie na marne
Dobrze, że przynajmniej mamy jakiś widok:
Parę kroków za polanką jest altanka, w której robimy sobie kolejny już dłuższy odpoczynek. A potem znów parę kroków i dochodzimy do Rabiej Skały. Tutaj Słowacy zamontowali
vyhlidkę, czyli taras widokowy. Na tarasie zbyt dużo miejsca nie ma, a jest okupowany przez grupkę 6 Słowaków, których od czasu do czasu mijaliśmy na trasie- musimy trochę zaczekać, żeby zrobić zdjęcia i nacieszyć się widokiem.
Za Rabią Skałą pozostaje już tylko żmudne zejście do Wetliny- jeszcze około 3 godzin marszu, może przeżyjemy
Na zejściu od czasu do czasu trafia się widokowa polanka:
Dochodzimy do Jawornika, który jest szczytem zalesionym i nie ma z niego widoków:
To, że odmówiłam pozowania pod słupem mogło oznaczać tylko jedno- byłam już bardzo, bardzo zmęczona. Ale z Jawornika to już tylko ostatnia prosta. Tutaj mamy dwie drogi do wyboru- szlak zielony- krótszy, ale kończący się daleko od "domu", oraz żółty dłuższy, za to wychodzący tuż przy PTTK-u. No to idziemy żółtym. Trochę jest stromo i niewygodnie, a na samym dole błotniście:
Równo o 19.15 meldujemy się pod słupem-pętla została ukończona
Tyle, że tu odmawiam już nawet zdjęcia samego słupa
Byliśmy bardzo szczęśliwi, że udało nam się przejść koronkę i to w nie najgorszym czasie. Zasłużyliśmy na nagrodę w postaci dnia konsumpcyjno-plazowego
, który odbierzemy jutro.
Garść informacji praktycznych na koniec:
Trasa zajęła nam 12 godzin, spokojnym tempem, z wieloma odpoczynkami po drodze
Na całej trasie nie ma schroniska, ale gdzieś mniej więcej w połowie szlaku granicznego jest miejsce gdzie mozna uzupełnić zapasy wody
Miałam się odnosić do trudności. No to biorąc pod uwagę długość i co za tym siłą rzeczy idzie- sumę podejść/zejść, można uznać, że to trudna trasa. Choć tak naprawdę to nic trudnego tam nie ma
Nie polecam na wycieczkę z dziećmi- zmęczą się i znudzą(tzn. nie polecam naszego wariantu, bo same Rawki to już tak)
Facet kasujący bilety za wejście do parku pojawia się o 7.30
Musicie koniecznie przejść się Działem w porze jagodowej
cdn.