Witam, niedługo minie miesiąc od powrotu. Czas więc zasiąść i opisać tegoroczny pobyt. To był nasz czwarty pobyt - mój i męża. Tym razem mieliśmy przez pierwszy tydzień towarzystwo w 3 osobach tj. naszej koleżanki z mężem i 4-letniego syna. Tradycyjnie zimą zapadła decyzja, że jedziemy w okolice Zadaru. Dużo czytałam na forum o tym rejonie, fotki wyglądały zachęcająco a i odległość znośna (około 1100 km). Oczywiście do ostatniej chwili nie zdecydowaliśmy gdzie wybrać noclegi. Braliśmy pod uwagę Bibinje, Kozino, Petrcane, ale wiadomo było, że ostatecznie zobaczy się na miejscu. Nauczona doświadczeniem na liście miałam po kilka noclegów z każdej miejscowości. Tym razem niepotrzebnie.
Wyjazd - niedziela 10 czerwca ok. 16. Kierunek jak zawsze Barwinek, Miszkolc, Budapeszt (masakra), Zagrzeb i Zadar. Sama droga przebiegła bezproblemowo aż do Budapesztu. Tu tradycyjnie co drugi wyjazd musi coś się dziać Tym razem dwa razy zawiesiła się nawigacja, a jedyny drogowskaz na przestrzeni kilku kilometrów zasłonił autobus
Po kilkunastominutowym krążeniu po mieście udało się zapanować nad nawigacją i powrócić na trasę. Dzięki temu "niekierowcy" czyli ja i koleżanka mogłyśmy obejrzeć dużą część oświetlonego Budapesztu. Ładny to fakt, ale wolę zwiedzanie z własnej woli
Granicę przekroczyliśmy po północy i po godzinie stanęliśmy na nocleg na parkingu. Zawsze denerwują mnie lampy z autostrady więc tym razem elegancko założyłam matę na przednią szybę i zadowolona z pomysłu ułożyłam się do snu. Jakie było moje zdziwienie kiedy poczułam, ze coś kapie mi na rekę, myśle co się dzieje, bo otworzenie powieki to za duży wysiłek. Po chwili już wiem - na zewnątrz leje jak z cebra. Ehh co rok to samo. Mokrą matę musiałam zdejmować w deszczu i już nie byłam taka zadowolona. Deszcz padał prawie do samego Zadaru.
Poszukiwanie noclegu nie poszły tak jak bym sobie tego życzyła. W ubiegłym roku drugi odwiedzony apartament okazał się trafiony. Tym razem kolejne miejscowości nie przypadały nam do gustu. Decydujemy się więc przejechać przez Zadar do Bibinje. Koniec Zadaru a nawigacja kieruje nas do ... strefy przemysłowej. Widok masakra i pytania męża: gdzie Ty nas wieziesz?? Gdzie, gdzie do Bibinje, na zdjęciach wyglądało nieźle, burza myśli, co jeśli taki widok będzie dalej? Oszczędzając Wam szczegółów dalszych narzekań i niepokojów, nocleg został znaleziony, wszyscy byli zachwyceni. Tym bardziej, że apartament był nad samym morzem. Yupi !!!! Nie dość, że apartament piękny, cena rewelacja to jeszcze nad samym morzem. Dwie godziny poszukiwań zostały nagrodzone.
To początek naszego pobytu.