Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

BIAŁORUŚ 1992

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012
BIAŁORUŚ 1992

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 23.10.2012 18:25

Było to dokładnie 20 lat temu. Pracowałem wtedy jako młody asystent projektanta w prywatnym biurze X. Szefostwo zaproponowało mi udział w wyjeździe na Białoruś, do Mińska. Dzieci jeszcze nie miałem, za to posiadałem ważny paszport, więc czemu nie?
Do zrobienia była ekspertyza, czy budynki wyższej szkoły nauk politycznych nadają się do przebudowania na centrum biznesowo-biurowe. W skład ekipy wchodzili (oprócz mnie) – konstruktor Krzysiek - z mojego biura, elektryk, wodkaniarz i Szef-koordynator, który na zagranicznych kontraktach budował socjalizm dla Kadafiego.
Na miejscu zostaliśmy zakwaterowani w akademiku, w pokojach z tzw “kołchoźnikiem”. (głośnik z lecącym na okrągło programem I radia Mińsk, którego nie dało się wyłączyć, tylko ściszyc lekko). 8O
Dostalismy też bony na posiłki do stołówki i całe szczęście, bo gdyby nie to, to byśmy chyba umarli z głodu. Wtedy Białoruś przechodziła kryzys na rynku żywnościowym, taki jaki był u nas na początku lat 80tych. Myślę, że świeże państwo białoruskie, po rozpadzie ZSRR, zostało ukarane przez “przyjaciół” ze wschodu odstawieniem od cycka. Chcieliście niepodległości, to ją macie. :twisted:
System kartkowy objął prawie wszystkie produkty, a białoruskie kartki, to tak naprawdę były spore broszurki.
Przekonaliśmy się o tym, kiedy weszliśmy w układy z dwoma przedsiębiorczymi chłopcami, którzy kupowali od nas dolary (dostawaliśmy wtedy diety, chyba po 20 USD na dzień, co było zarobkiem niewyobrażalnym). Bardzo chcieli nam pomóc kupić coś atrakcyjnego i wozili nas trolejbusami po różnych UNIWERMAGach. Chcieliśmy kupić aparaty fotograficzne Zenit – nie do kupienia. :(
Za to w sklepie fotograficznym można było wybierać/przebierać w różnego rodzaju dozymetrach (licznikach Geigera-Mullera, to po Czarnobylu), w sklepie z narzędziami – młotki i siekiery różnej wagi (bez trzonka, bo to każdy potrafi zrobić sobie sam) a sklepie mięsnym rzucili krowie kopyta bez kartek.
Rzeczywistość białoruska okazała się straszna. Można się było wkurzać i nabawić się wrzodów, :evil:
lub obśmiać i w miarę normalnie funkcjonować. :lol:
Ja z Krzyśkiem obraliśmy drugą metodę i od tego czasu wieczorami bolały nas mięśnie brzucha ze śmiechu. A powodów było mnóstwo:
1.Idziemy ulicą. Normalną mińską ulicą, co ma z 60 m szerokości, a budynki po bokach sprawiają, że czujesz sie jak mrówka. Sklepów jak na lekarstwo. Nagle na rogu pojawia się człowiek, który z białej sklejkowej skrzyni sprzedaje MOROŻENOJE – lody. Kupujący odpakowują lody i odchodzą liżąc je z błogą miną.
- ONE SĄ W BIAŁEJ CZEKOLADZIE – podniecił się Krzysiek. Pierwszy liz i wszystko jasne – polewa to słodka maź, coś na podobieństwo smalcu. Lody poszły do kosza, a my dalej kulając się ze śmiechu. :)
2.Chodzimy po mieście i zbliżyła się pora obiadowa. Wchodzimy do pierwszej restauracji.
Drogę zastawia nam rosły portier pytając: REZERWACJA JEST? NIE MA – odpowiadamy
zgodnie z prawdą. No to nie zjemy, choć w lokalu nie ma NIKOGO. Byliśmy jeszcze w dwóch i sytuacja się
powtarza. Potem już nigdzie nie weszliśmy, bo na drzwiach napotkanych restauracji pojawiły się kartki z
napisem PRZERWA OBIADOWA OD 13 DO 16. :)
3. W parku nad rzeką znajduje się planetarium. O, fajnie, zobaczymy coś ciekawego. Wstęp to
kilka rubli, razem z nami wchodzi grupa młodzieży na zajęcia z astronomii. Gaśnie światło i rozpoczyna się
program wyświetlany ze starego rzutnika na kopułę. Kopuła okazuje się
być uszyta z płótna, ale bardzo dawno temu i nie była chyba nigdy naprawiana. Między
gwiazdami widać rozdarcia i to potężne, prześwituje niebieskie niebo i chmury. W dziury
wpadają kolejne obiekty kosmiczne, konstelacje są nierozpoznawalne. Młodzież
też dostrzega lichotę tego miejsca i rży na całego. Rżymy i my. :)
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 23.10.2012 19:13

Rzeka płynąca przez Mińsk ma osobliwą nazwę. Wymyślam anegdotę o Wellingtonie , któremu w 1813 wpadł do rzeki szwajcarski zegarek i głośno wykrzykiwał SWISS WATCH! SWISS WATCH!
Władze carskie, w podzięce wiernemu sprzymierzeńcowi w czasie wojen z Napoleonem, nadały rzece nazwę SWISŁOCZ :wink:

4Idziemy do kina, bo grają amerykański (!) film sensacyjny klasy “C” chyba. Przed filmem puszczają dokument o pijaństwie i groźbie chorób wenerycznych. :? Publiczność żywo reaguje gwizdami i tupaniem w podłogę. Amerykański film ma oryginalny podkład dźwiękowy i rosyjskiego lektora. Tłumaczenie jest bardzo grzeczne np bohater mówi :
YOU SON OF A BITCH! YOU MOTHERFUCKER!
A lektor: WY ETO NASTOJASZCZIJ (prawdziwy)SUKINSYN!.
Tym razem tylko my się śmiejemy i jest to jeszcze śmieszniejsze, bo sąsiedzi nas uciszają.
5.Trafiamy na dworzec kolejowy, który jest dużym budynkiem stojącym okrakiem nad torami.
Na perony schodzi się długimi przeszklonymi schodami, tak długimi, że nie widać końca.
I nagle poczuliśmy dziwność tego miejsca. 8O Zaburzenia błędnika spowodowane tym, że okna nie są w pionie, a nie widać zewnętrznego punktu odniesienia.
2822315.jpg
Wiecie już o co chodzi?
Stojąc u podnóża schodów wydawały się strasznie połogie, ale ciężko było na nie wejść, bo mózg oszukany przez krzywe okna, dawał ciału sygnał do pochylenia się w tył. Gorzej było przy zejściu w dół. Nie odważyliśmy się schodzić bez trzymania poręczy. Nas to bawiło, ale dla dwóch babuszek z koszykami to była walka o życie: MASZA, SMOTRI WNIZ (patrz w dół) POD NOGI! Krzyczała jedna uczepiona balustrady na spoczniku. A druga spocona i autentycznie przerażona wchodziła na czworakach taszcząc ze dwa kosze i trzy bańki.
***
Osobliwą cechą wyniesioną z czasów sowieckich jest wszechobecna podejrzliwość, zwłaszcza do nas cudzoziemców. W wielu miejscach, takich jak urząd miejski, rektorat szkoły i inne instytucje byliśmy bezbłędnie wyławiani z tłumu i stawał przed nami portier, strażnik czy inny fagas, zagradzał drogę i pytał: PROPUSK JEST? Odchodziliśmy jak niepyszni, bo przepustkę można było załatwić, ale tylko w miejscu, gdzie nas nie wpuszczano. Istny Paragraf 22. :?
Iwona75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1288
Dołączył(a): 15.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iwona75 » 23.10.2012 19:17

Ciekawie się zaczyna , pisz dalej.... :lol:
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14008
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 23.10.2012 19:26

dżejbo napisał(a):Było to dokładnie 20 lat temu.
W parku nad rzeką znajduje się planetarium. O, fajnie, zobaczymy coś ciekawego. Wstęp to kilka rubli, razem z nami wchodzi grupa młodzieży na zajęcia z astronomii. Gaśnie światło i rozpoczyna się program wyświetlany ze starego rzutnika na kopułę. Kopuła okazuje się być uszyta z płótna, ale bardzo dawno temu i nie była chyba nigdy naprawiana. Między gwiazdami widać rozdarcia i to potężne, prześwituje niebieskie niebo i chmury. W dziury wpadają kolejne obiekty kosmiczne, konstelacje są nierozpoznawalne. Młodzież
też dostrzega lichotę tego miejsca i rży na całego. Rżymy i my. :)


hehe
JBo znowu nadaje!
Wchodzę w temat, bo każdy wpis gwarantuje dobrą zabawę 8) :wink:

A ten fragment przypomina mi nieco "Księgę Urwisów" Niziurskiego, jak to szkoła poszła do kina do kopalni (i wtedy Rudniok i Stopa nawiali do kopalni na wyprawę) i puszczali "Opowieść o prawdziwym człowieku"

Kino to za dużo było powiedziane, kilka zasmarowanych ław, ekran z prześcieradła (za mały), bohaterowie paradowali bez stóp lub głów, co chwila zaglądali ciekawi górnicy i wpadało światło ...

Ale chłopakom i tak się podobało, niektórzy oglądali z rozdziawionymi gębami, jednemu nawet Rudniok wcisnął do niej krople Inoziemcowa

Na ekranie zaś lotnik Mieresjew czołgał się przez tajgę z pogruchotanymi stopami, aż w końcu doszedł do swoich...

Czytaliście? Oglądaliście? :)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 23.10.2012 19:40

Ooo, Białoruś! :D Dżejbo, cieszę się na Twoją kolejną opowieść, bo lubię Cię czytać. Tym bardziej, że zdarzyło mi się odwiedzić Białoruś. To było trochę później niż w Twoim przypadku, bo w 2000 roku ;) Działałam wtedy w pewnej fundacji i współpracowaliśmy m.in. ze "ścianą wschodnią".

W ramach wymiany młodzieży i szeroko pojętej współpracy (a także w celach edukacyjnych ;)) przyjechali do nas Białorusini, a później zaprosili nas na tydzień do siebie - na konferencję polsko-białorusko-ukraińską ;) pod Mińsk; potem spędziliśmy jeszcze kilka dni w stolicy. To był niezapomniany tydzień! Uzbrojeni funkcjonariusze na ulicach "strzegący" pomników Lenina - to mimo wszystko budziło zdziwienie u kogoś, kto stan wojenny pamiętał jak przez mgłę albo wcale ;)

Ale to, co zapamiętałam najlepiej to niesamowita gościnność i serdeczność Białorusinów. Myślę, że kiedyś w naszym kraju było podobnie... Wiadomo, że wspólny cel (i wróg) jednoczy ludzi. Pamiętam zapał młodzieży, która przygotowywała się do demonstracji (byliśmy w siedzibie młodzieżówki opozycji).

Podróż białoruskim pociągiem to już materiał na dłuższą opowieść ;), a to przecież Twoja historia, nie zamierzam się wcinać. I tak już za dużo napisałam...

Chciałam Ci tylko powiedzieć, że masz we mnie wiernego czytelnika :)
rybolow
Croentuzjasta
Posty: 127
Dołączył(a): 07.09.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) rybolow » 23.10.2012 20:42

ja też odwiedziłem Białoruś przygraniczną w roku 2007. Niestety niewiele się tam zmienia, a Brześć jest ciągle egzotycznym "polskim" miastem. Na mnie niesamowite wrażenie zrobiły olbrzymie pomniki Lenina, nawet na wsiach no i :) kwas chlebowy sprzedawany na ulicach.
Ostatnio edytowano 24.10.2012 13:08 przez rybolow, łącznie edytowano 1 raz
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 23.10.2012 23:08

maslinka napisał(a):
Ale to, co zapamiętałam najlepiej to niesamowita gościnność i serdeczność Białorusinów. Myślę, że kiedyś w naszym kraju było podobnie... Wiadomo, że wspólny cel (i wróg) jednoczy ludzi. Pamiętam zapał młodzieży, która przygotowywała się do demonstracji (byliśmy w siedzibie młodzieżówki opozycji).

Podróż białoruskim pociągiem to już materiał na dłuższą opowieść ;), a to przecież Twoja historia, nie zamierzam się wcinać. I tak już za dużo napisałam...

Chciałam Ci tylko powiedzieć, że masz we mnie wiernego czytelnika :)

Wcinaj się jak najwięcej.Najgorsza jest martwa cisza i brak odzewu.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 23.10.2012 23:24

tony montana napisał(a):
dżejbo napisał(a):Było to dokładnie 20 lat temu.
W parku nad rzeką znajduje się planetarium. O, fajnie, zobaczymy coś ciekawego. Wstęp to kilka rubli, razem z nami wchodzi grupa młodzieży na zajęcia z astronomii. Gaśnie światło i rozpoczyna się program wyświetlany ze starego rzutnika na kopułę. Kopuła okazuje się być uszyta z płótna, ale bardzo dawno temu i nie była chyba nigdy naprawiana. Między gwiazdami widać rozdarcia i to potężne, prześwituje niebieskie niebo i chmury. W dziury wpadają kolejne obiekty kosmiczne, konstelacje są nierozpoznawalne. Młodzież
też dostrzega lichotę tego miejsca i rży na całego. Rżymy i my. :)



A ten fragment przypomina mi nieco "Księgę Urwisów" Niziurskiego, jak to szkoła poszła do kina do kopalni (i wtedy Rudniok i Stopa nawiali do kopalni na wyprawę) i puszczali "Opowieść o prawdziwym człowieku"
Na ekranie zaś lotnik Mieresjew czołgał się przez tajgę z pogruchotanymi stopami, aż w końcu doszedł do swoich...

Czytaliście? Oglądaliście? :)

Oczywiście, nawet potem z bratem bawiliśmy się tak: czołgaliśmy się po dywanie jęcząc co chwila "o, moje nogi".
Chyba obejrzeliśmy ten film za wcześnie
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 24.10.2012 03:51

6.Kończy się nasza praca. Powstała wielka ilość rysunków, wyliczeń, schematów i opinii.
Nasi gospodarze zapraszają nas na kolację do restauracji w hotelu Mińsk. Cieszymy się na ten wieczór, jednak na wstępie – zimny prysznic – lokal znajduje się na 7 piętrze hotelu, a winda nie kursuje od dawna. :(
Wchodzimy, zziajani, przepychając się przez tłum chętnych do wejścia na dansing. Po stołówkowym wikcie mamy nadzieję, że teraz sobie smacznie podjemy. Niestety plan kolacji jest ściśle zaplanowany i nie może ulec zmianom.
Po półgodzinie zjadamy letnią zupkę-krem z lepiejniewiedziećczego. :? Wódki możemy się napić ile chcemy, ale czekamy na dalsze dania. Obserwujemy w międzyczasie poczynania bohaterskiej obsady kelnerskiej lokalu. Stoi ich chyba z 10-12 obok wyjścia z kuchni i z uporem unikają nawiązania kontaktu wzrokowego. Niektóre stoliki zostały już opuszczone przez klientów. Te stoliki są „martwe” - nie zostały uprzątnięte do końca naszego pobytu, choć przed wejściem kłębi się tłum. „Miejsc nie ma”, bo im się nie chce sprzątać.
Słuchamy wokalisty zespołu muzycznego. Śpiewa przebój Philla Collinsa „Another day in Paradise” brzmi to niezapomnianie: Oh, fink tłajs 'koz its jenadier diej :!: in paradajs.
Pojawia się drugie danie, niesmaczne i mało. Z rozpaczy zaczynamy więcej pić.
Podobno za pół godziny przyniosą jakieś zakąski. Stolichnaja jest doskonała, ale kto nas zniesie te 7 pięter w dół?
Zakąski to jakiś ponury żart, lepiej było w ogóle nie czekać. Pijemy kolejny toast za przyjaźń polsko-białoruską i wtedy mocno w to wierzyliśmy. Optymizmem zarażał nas kolega wodkaniarz, który codziennie powtarzał : „Pić, pie.....lić, nie żałować. Bida musi pofolgować”. :!:
Nastepnego dnia – kac białoruski, łapcie z łyka stepują na twoim otwartym słowiańskim, szczerym, skażonym socjalizmem mózgu. Wszędzie widać brzozy, rosną bujnie nawet w rynnie budynku obok. Kwas chlebowy koi grzechy świata. Zjadłbym coś polskiego.
[/b]
Janus
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 38
Dołączył(a): 19.10.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janus » 24.10.2012 08:03

Drogi Dzejbo!
Musze oddac co Boskie Bogu . Dotychczad
Zetknalem Sie z literatura przez duze a czytajac przygody Pana Samochodzika . Alez gdzie tam mojemu ulubionemu pisarzowi do twoich wspomnien I przygod. Pan Tomasz byl wyksztalcony tu I owdzie ale jego pogonie wehikulem wujka Gromilly nie maja w sobie tej intymnosci z jaka Ty opisujesz pobyty w niezwyklych miejscach na swiecie choc by ten kibel w Murowancu albo groteskowa scene Kelner W Krawacie w Komunie z Bialorusi
Kiedys jak poprosilem pania na polskim o ciekawa ksiazke do przeczytania to dostalem Nad Niemnem I jak obudzilem Sie z komy w szpitalu po trzech tygodniach
To psycholog bardzo Sie martwil czy bede mogl Glos Robotniczy
Chocby czytac taka mialem odraze ze mnie mdlilo . Pozniej jednak odkrylem pasje do Wielkiej literatury dzieki Zbyszkowi Ninackiemu.
Pomyslalem ze jak Ciebie by wowczas wydawano w wiekszym nakladzie to I moje zycie nie skonczylo by Sie za kierownca ciezarowki w Kanadzie ... Ba kto wie moze I Mature bym zrobil.
Dzejbo czy moglbys mi narysowac taki ladny widoczek olowkiem jak w tej historii o Tatrach?
Slyszlem ze arysta Pekaesso narysowal
GVeronice I ta poszla I Sie dawala sprzedac za niezle pieniadze.
Drogi Dzejbo jestem milosnikiem twojego talentu ale w sztuce to ze mnie lajkonik
Czekam na dalsze obcinki pozdrowienia z za kierownicy z za oceany
SzczuroPolak na emigracji
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 24.10.2012 11:21

Janus napisał(a):Drogi Dzejbo!
Drogi Dzejbo jestem milosnikiem twojego talentu ale w sztuce to ze mnie lajkonik
Czekam na dalsze obcinki pozdrowienia z za kierownicy z za oceany
SzczuroPolak na emigracji

Drogi Janusie
Spojrzałem, kto zacz ten Janus w mitologii i dowiedziałem się, że był bogiem wszelkich początków, a także opiekunem drzwi, bram i mostów, patronem umów i układów sojuszniczych. Był tradycyjnie przedstawiany z dwiema twarzami, z kluczami samochodowymi i laską.
Dziekuję za miłe słowa,(kudy mi do mistrza Nienackiego) mam nadzieję, że nie jesteś dwulicowy jak Twój patron. Szkice ołówkiem nie wchodzą w grę, właśnie kupiłem opał na zimę, więc zostaje tylko węgiel.
Pozdrawiam JB
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 24.10.2012 11:46

***
Obrazek z ulicy: trwa naprawa uszkodzonej nawierzchni. Stoi traktor, za nim przyczepa z gotującym się asfaltem. Co jakiś czas podjeżdża taczka i porcja gorącego asfaltu spływa do niej dymiąc obficie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ekipa jest kobieca.
Małe i krępe kobiety ubrane w brudne kufajki uwijają się całkiem sprawnie. Jedna ma osłony na nogach jak bramkarz hokejowy i klęcząc rozgarnia drewnianą pacą cuchnącą breję. Wymaga to chyba niezłej krzepy i widać to po posturze tej niewiasty.W barach jest szeroka jak Schwarzenegger, ale ma tylko połowę jego wzrostu.
***
Kowal38
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1104
Dołączył(a): 16.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kowal38 » 24.10.2012 12:12

Heja Dżejbo!

...styl opisywania Twoich przygód w moim odczuciu bije na łeb 90% polskich pseudo kabaretów i satyryków :wink:

Pisz Mistrzu dalej , we mnie również masz wiernego czytelnika! :D

Czekamy na więcej i pozdrawiamy

Kowolki! :wink:
rybolow
Croentuzjasta
Posty: 127
Dołączył(a): 07.09.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) rybolow » 24.10.2012 13:36

dżejbo napisał(a):Nastepnego dnia – kac białoruski, łapcie z łyka stepują na twoim otwartym słowiańskim, szczerym, skażonym socjalizmem mózgu. Wszędzie widać brzozy, rosną bujnie nawet w rynnie budynku obok. Kwas chlebowy koi grzechy świata. Zjadłbym coś polskiego.


Coś na te grzechy świata :D
Załączniki:
PICT6544.JPG
armar
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 764
Dołączył(a): 28.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) armar » 24.10.2012 13:39

:D Świetne pióro . :wink:

Przypomniałeś mi moją podróż za Moskwę i po Moskwie z zimy 1989/90 roku , wiele spotrzeżeń i przeżyć było toż samych :? Wam przynajmniej zaoszczędzono 12 godzinnego ( naprawde !!) pobytu na posterunku milicji celem zameldowania się w miejscowości która teraz jest jedną z perełek turystycznych Rosji ( dla ułatwienia podam nazwę miasta z tamtego okresu - Zagorsk ) , wtedy Inostraniec to był dla nich człowiek z innej planety i nie wiedzieli co z nami począć chyba ( akurat parę miesięcy przed naszym pobytem zniesiono nakaz obowiązku otrzymywania przepustki przez Inostrańca na podróż po tym kraju szczęśliwości , to jeszcze był Związek Radziecki :wink: ) .

Najgorsze że bałem się wziąć aparatu ze sobą , wtedy to była wartościowa rzecz , a obawiałem się że mi skonfiskują a było, oj było , wiele scenek rodzajowych do sfotografowania ....

Za to z podróży miałem wiele cennych doświadczeń np. to ze Polska to nie jest taki zły kraj do życia , spróbowałem pierwszy raz kawy rozpuszczalnej , najadłem się kurczaków na całe zycie ( Rosjanie zdechli by z głodu gdyby nie nie zapasy USA Army , wszędzie można było dostać tylko udka z kurczaka ) , widziałem pierwszego Macdonalda w życiu ( jedyny jasny punkt w szarzyźnie słabo oświetlonych moskiewskich ulic ) - spróbować kanapek nie próbowałem bo kolejka była gdzieś na ok 2000 osób , samych milicjantów do porządku było ze dwudziestu , to tam naocznie widać było zwycięstwo zgniłego zachodniego konsumpcjonizmu nad sielanką socjalizmu :roll:
Następna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone