Bez kija w ręku nie wyobrażam sobie wakacji.
Główna zasada: "Na ryby się nie chodzi dla ryb, tylko dla łowienia"
Choć to do końca się nie podobało mojej Pani, to wszystkie złowione rybki trafiały z powrotem do morza.
W tym roku okazy były dużo mniejsze, choć znacznie więcej ich złowiłem. Myślę, że to "wada" czystej wody w Marusici. Zaznaczę, iż wędkowałem tylko z brzegu. W pewnym momencie musiałem założyć naprawdę duży haczyk, a i wtedy brania były często.
Połów na chleb czy kiełbasę nie przynosi efektów. W sklepie można kupić mrożone kalmary, pociąć je w kosteczkę i efekt zdumiewający.
Na wcześniejszym pobycie w Cro, prócz kalmarów, dobrą przynętą były ślimaki zebrane rano z trawnika. Dobrze na nie brały rekinki (fotki z tamtego połowu wkleję później).