20.08.2024 (wtorek)Babia Góra zdobyta czas na Rysy! Jeszcze poprzedniego wieczoru znajduję kwaterę w Strbskim Plesie, które upatrzyłem sobie jako bazę wypadową. Ceny w tej jak i okolicznych miejscowościach są jak dla nas wysokie. Gdy przeglądałem ofertę kwater przed wyjazdem najniższe ceny za lokum z prywatną łazienką zaczynały się od 1100 zł za dwa noclegi dla trzech osób i to bez wyżywienia i nie zawsze z parkingiem. Jednak wieczorem trafiam na okazję last minute za nieco ponad 900 zł z parkingiem w cenie.
Po nocnych opadach rano mgła taka, że ledwie drogę za oknem widać. Nie spieszymy się więc z wymeldowaniem. Gdy pogoda poprawia się wyruszamy w drogę. Zatrzymujemy się w Nowym Targu by wykupić ubezpieczenie na Tatry Słowackie i zjeść obiad. Słowacja wita nas deszczem. Niezbyt mocnym ale jednak. Góry w chmurach, widoków z drogi brak.
W Strbskim Plesie nawigacja prowadzi nas koło parkingu wielopoziomowego (w sumie to poziomy ma dwa) i dalej pod … zakaz wjazdu. Chwila konsternacji. Według nawigacji to już prawie jesteśmy u celu. Gosia wychodzi sprawdzić i okazuje się, że faktycznie nasz pensjonat widać i stoją tam samochody. Jedziemy. Pod pensjonatem akurat jedno miejsce parkingowe wolne. Meldujemy się i dostaję kartę parkingową, którą mam umieścić za szybą, Jako gość pensjonatu mogę dojechać deptakiem do pensjonatu.
Kwatera mile zaskakuje. Okazuje się, że prócz sypialni i łazienki jest na poddaszu druga sypialnia. Syn wniebowzięty.
Wieczorem idziemy na spacer.
Zatrzymaliśmy się w pensjonacie o wdzięcznej nazwie Furkotka.
Odkrywamy, że Furkotka jest w jednym ciągu z budynkiem dworca popularnej elektryczki. Jednak to sąsiedztwo nie będzie uciążliwe. Być może dlatego, że nasza kwatera była po przeciwnej stronie niż stacja.
Idziemy nad jezioro.
Mijamy pomnik i tablice pamiątkową poświęcone Jozefowi Szentivanyi, założycielowi miejscowości.
Tymczasem nad jeziorem chmury odgrywają dla nas spektakl by w końcowym akordzie zaciągnąć zasłonę na widok na góry.
Można wypożyczyć różne pływadła.
Chmury nadciągają z lewej i prawej
i po chwili gór już nie widać.
Na chwilę pokazuje się jeszcze skocznia narciarska.
Pozostaje nam podziwianie oryginalnych ławek.
CDN