9 maja 2015: Radhošt
Zgodnie z zasadą: Co tydzień jesteśmy w Czechach , wczoraj znowu łazikowaliśmy w Beskidzie Śląsko-Morawskim Tym razem wybór padł na Radhošt - legendarną górę słowiańskiego boga Radegasta.
Kiedyś już tu byliśmy (niecałe 3 lata temu), ale wtedy "zdobyliśmy" szczyt od przełęczy Pustevny, na którą dostaliśmy się lanovką (kolejką linową) - tutaj o tym pisałam
Tym razem, bardziej ambitnie, podeszliśmy niebieskim szlakiem od sedla Pindula. Szlak okazał się bardzo stromy, choć na zdjęciach tego nie widać :
Po około 1,5 godz. byliśmy na szczycie Radhošta (1129 m):
czyli koło kaplicy św. Cyryla i Metodego wybudowanej w 1898 roku:
Co dziwne, kaplica drewniana jest tylko z zewnątrz. Tak naprawdę została zbudowana z kamienia i później obita drewnianymi deskami, o czym można się dowiedzieć z tablic informacyjnych.
Wnętrze kaplicy:
Można też wejść na wieżę widokową, czyli tak naprawdę na mały balkonik , ale tam już byliśmy 3 lata temu.
Do pomnika Cyryla i Metodego raczej się teraz nie dopchamy :
Ale jeszcze tu wrócimy
Teraz udajemy się w stronę schroniska:
Na pyszny hovězí guláš, czyli gulasz wołowy i zimne piwko - oczywiście Radegasta
Idziemy dalej, w stronę przełęczy Pustevny:
Po drodze mijamy charakterystyczne kamienne kopczyki:
Dokładamy swój kamyczek do tego najwyższego :
Tuż obok znajduje się tzw. Velka Zjazdovka:
Szkoda, że zima już za nami
Widok w stronę miejscowości Trojanovice:
Przed nami kolejna atrakcja - pomnik słowiańskiego boga Radegasta:
Facet nie wygląda zbyt przyjaźnie :
W drodze na Pustevny mijamy altankę, mini wieżę widokową Cirilka:
Tu też mnóstwo ludzi. 3 lata temu było na tym szlaku znacznie spokojniej.
Na przełęczy Pustevny kwitnie handel. Można tu zjeść w jednej z wielu karczm.
Idziemy w stronę zabytkowych chałup i nagle stajemy zszokowani... Jeden z przepięknych domów - Libušin jest obudowany jakąś dziwną metalową konstrukcją:
Okazuje się, że zdecydowana większość budynku uległa spaleniu:
Wieczorem czytamy w internecie, że pożar miał miejsce w marcu ubiegłego roku. Czesi przygotowują się do odbudowy tego zabytkowego domu, na razie zbierają na ten cel fundusze. Mam nadzieję, że odbudują go w sposób wierny. W linku, który wrzuciłam na początku, można zobaczyć, jak Libušin wyglądał przed pożarem.
Na szczęście ostał się jeszcze hotel Maměnka:
Powoli zbieramy się w drogę powrotną. Ponownie docieramy na szczyt Radhošta:
Wreszcie wychodzi słoneczko
Przy pomniku Cyryla i Metodego już zupełnie luźno:
Kaplica zamknięta, ale teraz sfocimy ją na tle błękitnego nieba:
Powoli wracamy do zaparkowanego auta. To była bardzo fajna wycieczka, przeszliśmy 18 km. Zaryzykowaliśmy, wybierając się w góry przy niezbyt dobrych prognozach pogody i udało się - nie spadła na nas ani jedna kropla deszczu
Pozdrawiam