18.03.2023 - Jaworze - BłatniaNa sobotę zapowiadali piękną pogodę, a co ważne słoneczną, a jako że Pan M. ma wolne między zmianami trzeba to wykorzystać i ruszyć w teren.
Z Suchej wyjeżdżamy zgodnie z planem o 8:30, po drodze dwa pitstopy, w tym jeden 20 min prawie u celu, w sklepie z materiałami, i tak szybko poszło, zwykle min. godzinę tam spędzam. O 10:30 jesteśmy już na
parkingu. Sprawnie ubieramy się na szlak, raczki zostają w samochodzie, za oknem wiosna.
Wybraliśmy szlak zielony, ale nie górski, a harcerski, czyli po wyjściu z parkingu idziemy prawą asfaltową drogą. Mijamy leśniczówkę, potem Ośrodek Obozowy Hufca ZHP...
...i jest skręt w prawo na szlak czerwony, ostro pod górkę po betonowych płytach. My idziemy dalej prosto po asfalcie. Asfalt się kończy, wchodzimy na utwardzaną szeroką drogę szutrową. Mijamy drewnianą knajpę
Gościniec Nałęże - dla gości są noclegi w "hobbitowych" domkach
...i kawałek dalej wchodzimy już na szlak...
Takie nietypowe oznaczenie H będzie nam towarzyszyło całą drogę...
Pierwszy odcinek lasu jest "porządkowany", tzn. jest już po wycince, gałęzie leżą z boku szlaku, a ścieżką można spokojnie przejść.
Przechodzimy przez potok...
...i od tej pory idziemy przez las bukowy...
...ścieżka cały czas pnie się do góry...
Przechodzimy przed niewielkim wodospadem...
....i jakbyśmy wkroczyli w inny świat...las bukowy zastępują świerki, a na ścieżce pojawia się wytarty brudny śnieg...
...
Śnieg kończy się po jakiś 50m..
Las robi się z powrotem bardziej bukowy, ale świerki też występują miejscami i z powrotem pojawia się białe...sporo białego...
Śnieg towarzyszy nam aż do wyjścia z lasu. Na otwartej przestrzeni (Wielka Cisowa) większa część śniegu jest już bardzo miękka, zamienia się w wodę, a w połączeniu z ziemią robi typowe błotko, które aż chlupie pod butami..
Wchodzimy na cmentarz partyzantów...
...skąd mamy widok na Ranczo Błatnia i Schronisko na Błatniej..
Idziemy pod schronisko...
...wbijam pieczątkę do książecki PTTK, "kradnę" sadzonkę bluszcza, bo jak wiadomo tylko taka będzie dobrze rosła
, a nikt z moich znajomych nie ma akurat nie ma tego gatunku i wracamy na polankę pod schroniskiem
Poniżej krzaczków borówek jest wyznaczone miejsce na ognisko z czego ochoczo korzystamy...Ognisko było "nieczynne", ale Pan M. szybko ogarnął kilka drobnych suchych gałązek i już się paliło... byliśmy przygotowani na taki posiłek
Kiedy kończymy ogniskowanie, przychodzi inna grupa i się dosiada, mamy z głowy wygaszanie....
Ruszamy w dół... Przy ranczu sprawdzamy alternatywne szlaki, do zwykłego górskiego zielonego musielibyśmy się wrócić pod schronisko, ale nie chce mi się iść znowu po błocie (trzeci już raz), więc zejdziemy też harcerskim...
W dół idzie się szybko, mimo że śnieg jest śliski i nie raz noga podjedzie...raczki by się przydały, ale zostały w samochodzie...trzeba pomyśleć na przyszły sezon o małych nakładkach na buty - też się podobno sprawdzają, a są dużo lżejsze...
Po 4,5 h jesteśmy z powrotem na parkingu zalanym słońcem...wiosna...
Co mnie zdziwiło pod schroniskiem to na szlakowskazach nie było tabliczki szczytowej Błatnia. Dopiero wieczorem popijając winko u szwagra dowiaduję się, że trzeba było podjeść ciut ponad schronikso i tam jest szczyt. No trudno, powrót na Błatnią jest w planach
(tym razem z Brennej), bo bardzo nam się na polanie podobało, to nadrobimy i szczyt właściwy zdobędziemy