16 stycznia (sobota): Jaworze Nałęże - Przełęcz pod Przykrą - Błatnia (917 m) - Przełęcz pod Przykrą - Jaworze NałężeRuszamy z Jaworza Nałęża niebieskim szlakiem zwanym Szlakiem Szklanym:
Stuptuty, raczki (nakładki), kije, narciarskie ciuchy... Niestety, cały dzień będzie sypało, raz mocniej, raz słabiej, ale wiedzieliśmy o tym
Z powodu padającego śniegu zdjęcia będą głównie robione telefonem (jednym lub drugim
), więc z góry przepraszam za ich jakość
Mimo wszystko, myślę, że będzie widać piękno zimy
Z każdym krokiem jest coraz bardziej bajkowo
:
Po jakimś czasie gubimy szlak
Wszystko jest zasypane, więc orientujemy się po chwili, że idziemy źle, zresztą podobnie jak inni ludzie
Na szczęście w telefonie mamy mapy.cz
Szybko odnajdujemy zrywkę, którą wrócimy na niebieski szlak.
Dzięki temu jesteśmy przez jakiś czas sami w cudnych okolicznościach przyrody. Małż idzie przodem i robi ślady
:
Mam łatwiej, bo idę po jego śladach
:
Oczywiście trwa to bardzo długo, bo idzie się mozolnie, a zrywka jest bardziej stroma niż szlak. Przynajmniej szybciej zrobimy wysokość
Na parkingu było -5, tu jest może -7, ale kompletnie nie czujemy zimna. Dobrze się ubraliśmy
Zresztą śnieg jest suchy, otula wszystko jak kołderka
Nie mogę się oprzeć takiej pierzynce i trochę wariuję
Śnieg może przynieść tyle radości!
:
Szaleję jak dziecko
Ślad nawet podobny do anioła
:
Jak byłam mała, raczej mówiło się, że robi się "orzełki"
Wkrótce wracamy na niebieski szlak i robimy przerwę na gorącą herbatę z sokiem
:
Stoimy pod drzewem i co chwilę spada nam na kaptury świeża dostawa śniegu
Odwiedza nas też pies Barry (śliczny labrador), z którym zawieram bliższą znajomość
Na szlaku sporo jest psów, którym zimowe warunki przynoszą mnóstwo radości.
Szlak niebieski wkrótce łączy się z żółtym. Docieramy do Przełęczy pod Przykrą, z której mamy (wg czasu na tabliczce) już tylko 20 minut na Błatnią. Tu dopiero jest cudnie!
:
Przed schroniskiem mniej ludzi niż się spodziewaliśmy
A na szlaku mijaliśmy bardzo wielu turystów... Może akurat tak szczęśliwie trafiliśmy
Przysiadamy na chwilę i zjadamy swój prowiant:
Przez okienko można zamówić coś ciepłego, ale wystarczy nam gorąca herbata i kanapki z własnych zasobów.
Zimowa impresja
:
Idziemy jeszcze na szczyt Błatniej, gdzie znajdują się studzienki kanalizacyjne (?) Może ktoś wie, czy to faktycznie one. Tak mi to wyglądało... Widok ze szczytu nieszczególny
:
Taką pogodę na nartach określaliśmy mianem "syfonu"
Dzisiaj też pasuje. W niższych partiach, na szczęście, widać więcej. To zdjęcie wygląda jak fotomontaż
:
Aparaty w telefonach wariowały od wszechobecnej bieli i z zimna
Wracamy zielonym szlakiem, który pięknie się nazywa - Szlak Drwali oraz Pstrąga Górskiego (wg innych źródeł - Szlak Pstrąga Górskiego i Jaworzańskich Drwali)
Mamy go na mapie, ale brakuje oznaczeń na drzewach, więc musimy uważać. Dzięki temu znów jesteśmy sami (turyści poszli albo żółtym, albo niebieskim) i wędrujemy przez piękny las
:
Atrakcją na szlaku są pozostałości chat drwali, bardziej fundamenty niż ruiny. Mimo pokaźnej pokrywy śnieżnej, udało nam się je zobaczyć
:
Ostatnie zdjęcia w pięknych okolicznościach, z którymi trudno nam się rozstać:
i docieramy na parking:
Zrobiliśmy jakieś 13 km, co zajęło nam 5 godzin. W "normalnych" warunkach oznaczałoby to, że mieliśmy dłuuugie postoje albo bardzo się wlekliśmy
, ale wczorajsze warunki nie były standardowe. Chwilami szło się ciężko, głównie szlakami, które sami przecieraliśmy
Na Szlaku Drwali oraz Pstrąga Górskiego były niewyraźne ślady stóp, ale raczej z poprzedniego dnia
Na koniec - mapka z zaznaczoną (na fioletowo) trasą:
Wycieczka bajeczna
, choć nie mieliśmy dalekich (a czasem i bliskich
) widoków. Zdjęcia, niestety, nie oddają tego, jak było pięknie, chociaż się starałam
Pozdrawiam