W niedzielę po raz kolejny (piąty w tym sezonie) łazikowaliśmy w Beskidzie Żywieckim. Trasa częściowo zbliżona do tej, którą ostatnio pokazała Marta
5 lipca (niedziela): Soblówka - Bacówka PTTK na Rycerzowej - Mała Rycerzowa - Wiertałówka - Kotarz - Muńcuł - Kotarz - SoblówkaA tak to wygląda na mapie:
Parkujemy w centrum Soblówki, naprzeciw ładnego budynku szkoły:
Ostatnio byliśmy tu 2 maja i szliśmy wtedy żółtym szlakiem. Tym razem wybieramy szlak czarny, co oznacza trochę asfaltowania na początku. Ale towarzyszą nam piękne widoki:
Jest nieludzko gorąco, więc chowam się za każdym krzaczorem, choć na tym odcinku trasy nie ma ich zbyt wiele:
Pniemy się coraz wyżej i jest coraz ładniej:
Tatry
:
Wkrótce docieramy do bacówki na Rycerzowej:
Bardzo ładny budynek:
Co chwilę pan wywołuje przez głośnik kolejne racuchy
My znowu mamy własny prowiant; szukamy tylko dobrego miejsca, żeby usiąść. Może być tutaj - z widokiem na Tatry
:
Jest i Mała Fatra:
A bliżej - Wielka Rycerzowa:
Jestem wniebowzięta
:
Siedzimy chyba z godzinę
A potem ruszamy w stronę Małej Rycerzowej. Przechodzimy przez Halę Rycerzową:
Pilsko, a za nim - Babia:
Znowu Tatry:
Wyłania się Wielki Rozsutec:
Przed tą bacówką siedzieliśmy w maju:
Ten mały fragment trasy już znamy, ale wtedy schodziliśmy do Mładej Hory, a teraz mamy przed sobą ambitny cel - wejście na Muńcuł
Przechodzimy przez Wiertałówkę.
I zaczynamy dość strome podejście. Na szlaku dużo błota:
Szczyt Muńcuła wygląda tak
:
Za to kawałek dalej jest piękna polana z widokiem na Małą Fatrę:
Przed bacówką ktoś pali ognisko:
Pewnie będą tu nocować
My mamy problem, bo zbliża się 18:30, a nie chcemy spać w lesie
Znowu za późno wyszliśmy w góry
Trudno, trzeba będzie biec
Najpierw próbujemy znaleźć zrywkę, którą zaplanowaliśmy początkowo jako zejście do Soblówki, ale jest całkowicie zarośnięta. Trudno, pójdziemy
tędy samędy , choć nie lubimy tego.
Hala na Muńcole (czy też na Muńczole
) prezentuje się bardzo urokliwie:
Wrzucamy piąty bieg
i lecimy z powrotem - przez szczyt Kotarza:
Na Przełęczy Kotarz z trudem odnajdujemy niebieski szlak, którym przecież szliśmy dwa miesiące temu. Coś tu się zmieniło... Krzaczory tak porosły od tego czasu, że momentami musimy się przedzierać przez niesamowity gąszcz. Szlak bardziej przypomina tor przeszkód - dochodzą jeszcze powalone drzewa i mnóstwo błota
Przed 19:30 docieramy do Soblówki:
Ufff, udało się przed zmrokiem
Przeszliśmy niecałe 22 km, co zajęło nam 6 godzin. Wycieczka bardzo udana, choć męcząca ze względu na upał.
Pozdrawiam